"Zaczął się dziwnie zachowywać i dostał drgawek". Ktoś truje psy w parku

Przypadki zatrucia psów w parku na Mokotowie
Przypadki zatrucia psów w parku przy Mauzoleum Żołnierzy Armii Czerwonej
Źródło: Mateusz Mżyk/tvnwarszawa.pl

Blady strach padł na właścicieli psów, którzy spacerują ze swoimi pupilami po parku przy Mauzoleum Żołnierzy Armii Czerwonej. Na grupach dzielnicowych piszą o truciźnie, którą ktoś ma rozrzucać w tym rejonie. O niebezpieczeństwie ostrzega również pobliska klinika weterynaryjna. Sprawę bada policja.

Pierwszą informację o masowym zatruciu psów, do którego miało dojść w parku przy Mauzoleum Żołnierzy Armii Czerwonej otrzymaliśmy w niedzielę na Kontakt 24. "W Parku przy Mauzoleum Żołnierzy Armii Czerwonej (...) wczoraj doszło do masowego zatrucia psów. Wiele z nich walczy o życie w pobliskich lecznicach (np. Elwet lub Multivet). Pomimo wielu zgłoszeń od mieszkańców na kontakt Warszawa 19 115 oraz zgłoszenia na policję teren nie został zabezpieczony i w dalszym ciągu zwierzęta oraz przypadkowe osoby narażone są na zatrucie nieznaną substancją" - napisał nasz czytelnik.

"Mój pies też walczy o życie"

Relacje o zatruciach psów pojawiły się także na dzielnicowych grupy w mediach społecznościowych.

"Uważajcie na psy w parku przy Żwirki i Wigury, tam gdzie jest cmentarz. Sąsiad dziś był na spacerze ze swoimi 2 psiakami. Szedł od strony Kulskiego do parku i już jak wracali do domu, to jeden z nich coś zjadł. I wrócili normalnie do domu, po chwili Pogo zaczął się dziwnie zachowywać i dostał drgawek" - opisał w sobotę jeden z użytkowników Grupy Eko Park - forum mieszkańców. I dodał, że "Pogo walczy o życie". Na koniec ostrzegł innych właścicieli psów.

Podobnymi relacjami dzielili się inni członkowie grupy. "Jeden z naszych sąsiadów poprosił żebym wrzuciła post, bo jego piesek właśnie walczy o życie po zjedzeniu trutki w naszym parku. Pan był i weterynarza i okazało się że nie jest to odosobniony przypadek tylko było ich a 5 w tym samym czasie. Bardzo mi przykro i życzę wszystkim zwierzakom dużo zdrowia. Uważajcie na swoich czworonożnych przyjaciół" - napisała w komentarzu jedna z mieszkanek.

"Mój pies też walczy o życie. Zmieszane zmielone kości z farbą olejna zebrałam pod ogrodzeniem RODu (rodzinnego ogrodu działkowego - red.) na wejściu do parku, naprzeciw trzech ostatnich apartamentowców. Ktoś musiał się bardzo natrudzić, zmielił kości i dodał coś co spowodowało, że dla psów zjedzenie substancji śmierdzącej farbą olejna było bardzo atrakcyjne" - opisała inna członkini grupy.

"Poważne zatrucia na Mokotowie!"

O niebezpiecznej sytuacji ostrzegła również pobliska klinika weterynaryjna. "Poważne zatrucia na Mokotowie! W parku żołnierzy radzieckich została zabezpieczona farba olejna ze zmielonymi kośćmi! Uważajcie na swoje psiaki i radzimy unikać spacerów w tym rejonie!" - napisała na swoim na Facebooku Klinika Weterynaryjna Elwet.

O szczegółach związanych z sytuacją opowiedział nam Oskar Białozierski z Kliniki Weterynaryjnej "Elwet". Do kliniki właściciele zwierzaków zaczęli zgłaszać się w sobotę po południu. Takich zgłoszeń było kilkanaście. - Zaczęło ich niepokoić zachowanie pupili - miały drżenia mięśniowe, były pobudzone i apatyczne. Wszystkie te przypadki, które trafiły do nas, łączyło to, że objawy nastąpiły po spacerze w parku przy Mauzoleum Żołnierzy Armii Czerwonej - opowiedział lekarz weterynarii. Z wywiadów, przeprowadzonych z właścicielami zwierzaków wynikało, że psy wyrywały się i jadły w parku nieustaloną substancję. - Około dwóch godzin czy godzinę od spożycia, czyli stosunkowo dość szybko, pojawiały się objawy u zwierzaków - dodał.

- Z biegiem czasu te objawy rozwijały się w objawy neurologiczne: ruchy pływackie, brak koordynacji, wyprężenie grzbietu. Zwierzaki były kierowane do opieki szpitalnej, bo jedynie w takich warunkach jest możliwość pomocy im - wyjaśnił Białozierski.

Jak powiedział, jedna z właścicielek psa, który trafił do kliniki, wróciła na miejsce spaceru. - W parku znalazła resztki pokarmowe zmieszane z substancją o acetonowym zapachu - sprecyzował.

Na ten moment nie zdechł żaden ze zwierzaków, które trafiły do kliniki.- Jednak objawy utrzymywały się bardzo długo. Gdyby nie interwencja szpitalna same objawy neurologiczne wywołane przez trutkę stanowiłyby dla zwierząt zagrożenie. One w takim stanie muszą być uważnie i często monitorowanie, a taką możliwość mamy właśnie w szpitalu - wyjaśnił lekarz weterynarii.

Lekarze z kliniki czekają na szczegółowy raport toksykologiczny. - Szereg objawów neurologicznych, występujących u zwierzaków, był specyficzny i ciężko go przypisać do jednej konkretnej substancji. Prawdziwy koszt, którym zatrucie obarczyło organizm, jest weryfikowany dosyć późno - dodał. W poniedziałek do kliniki nie trafiły zwierzaki, u których wystąpiłyby podobne objawy, jak u tych z weekendu.

Policja bada sprawę

O sytuację zapytaliśmy policję. Potwierdziła, że w niedzielę wpłynęło zawiadomienie o próbie otrucia psa. - Pies trafił do kliniki weterynaryjnej z objawami ostrego zatrucia - potwierdziła nam asp. szt. Marta Haberska z Komendy Rejonowej Policji Warszawa II.

- Osoba zgłaszająca przekazała nam substancję, którą znalazła w miejscu, gdzie spacerowała z psem. Substancja została zabezpieczona. Przedmiotem naszych badań będzie co to za substancja i kto mógł ją zostawić - doprecyzowała policjantka.

Czytaj także: