"Sprawmy, by ta ulica przez dwie godziny była bezpieczna". Marsz po tragedii na Woronicza

W wypadku zginęła jedna osoba
Dwie ofiary śmiertelne wypadku na Mokotowie. Kierowca znacząco przekroczył dopuszczalną prędkość
Źródło: Dariusz Łapiński/Fakty TVN
W wypadku na ulicy Woronicza zginęły dwie kobiety. Równo tydzień po tragedii odbędzie się marsz pamięci. Organizatorzy manifestacji domagają się poprawy bezpieczeństwa na ulicach i surowsze kary dla drogowych bandytów.

Marsz pamięci osób, które we wtorek zginęły w tragicznym wypadku na ulicy Woronicza odbędzie się 20 sierpnia o godzinie 18. Organizatorem manifestacji jest oddolna inicjatywa "Ulice dla ludzi". "Zapalmy znicze zabitym ludziom, okażmy solidarność poszkodowanym, w tym dziecku, które do tego czasu na pewno nie opuści szpitala. Sprawmy, by ta ulica przez dwie godziny była całkowicie bezpieczna – kiedy będzie na niej tłum ludzi, nie będzie na niej pędzących samochodów. Apelujmy razem do władz miasta o szybką – na razie tymczasową, a z czasem permanentną – przebudowę tego miejsca, by zmienić je z toru wyścigowego w spokojną miejską przestrzeń dla ludzi. Apelujmy razem do władz naszego kraju o zmianę przepisów i surowsze traktowanie drogowych bandytów" - czytamy w opisie wydarzenia w mediach społecznościowych.

Tragiczny wypadek na Woronicza

We wtorek, 13 sierpnia samochód osobowy wjechał w przystanek autobusowy przy ulicy Woronicza. Jedna osoba zmarła na miejscu, pięć, w tym dziecko, trafiło do szpitala. Po godzinie 13 okazało się, że w szpitalu zmarła kobieta. To druga ofiara śmiertelna wypadku. Kierowca samochodu nie odniósł obrażeń. Został zatrzymany.

Dzień po wypadku Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała o wszczęciu śledztwa w kierunku spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której zginęły dwie osoby. To czyn zagrożony karą od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. 45-latek usłyszał zarzuty i został tymczasowo aresztowany.

Prokuratura potwierdziła, że kierowca w przeszłości był już karany za spowodowanie wypadku. Odebrano mu prawo jazdy. Ponownie uzyskał uprawnienia w lutym tego roku.

Jak informowaliśmy na tvnwarszawa.pl, co najmniej od 2017 roku warszawscy urzędnicy wiedzieli, że feralne przejście na Woronicza jest skrajnie niebezpieczne. Autorzy wykonanego wtedy na zlecenie ratusza audytu dokładnie przewidzieli czarny scenariusz.

Czytaj także: