Ta sytuacja zakończyła się szczęśliwie dla 84-letniego mieszkańca Białołęki. O jego zaginięciu poinformowała policjantów po godzinie 20 jego córka. Kobieta wyjaśniła, że jej ojciec, który cierpi na zaniki pamięci, wyszedł z domu około 16. Na własną rękę próbowała go odnaleźć w rejonie wału wiślanego na Kępie Tarchomińskiej. Bezskutecznie. Nie odbierał również telefonu. Zgłaszająca bała się, że mógł się przewrócić. Wyjaśniła, że takie sytuacje miały już miejsce w przeszłości, dlatego też wyposażyła ojca w zegarek z GPS-em.
- Policjanci z patrolówki: młodszy aspirant Radosław Trybus i starszy posterunkowy Arkadiusz Zaleski oraz zaangażowani w te działania kryminalni przeanalizowali wszystkie informacje. Nadajnik GPS wskazywał, że mężczyzna znajduje się w terenie bagnistym i zalesionym. Jego telefon w dalszym ciągu jednak milczał - informuje rzeczniczka policji na warszawskiej Białołęce nadkomisarz Paulina Onyszko.
Leżał na brzegu bagna
W pewnym momencie światło policyjnej latarki padło na osobę leżącą nasypie na brzegu bagna. Był to poszukiwany.
- Mężczyzna leżał na plecach, nogi miał zaplątane w gałęzie. Całe szczęście żył, ale był wychłodzony. Nie mógł samodzielnie się poruszać. Policjanci pomogli mu wydostać się z zarośli i zaprowadzili go do radiowozu, by go ogrzać. Na miejsce wezwali również karetkę pogotowia. Odnaleziony mężczyzna, po badaniach został przekazany pod opiekę córce - dodaje policjantka i i podkreśla, że na szybkie odnalezienie 84-latka znaczący wpływ miała współpraca jego córki z policją. - Niezwykle ważne dla policyjnych działań było również to, że mężczyzna był wyposażony w zegarek z nadajnikiem GPS. To jedno z rozwiązań, które może pomóc odnaleźć seniora w przypadku jego zaginięcia i niejednokrotnie ocalić mu życie - zauważa policjantka.
ZOBACZ TAKŻE: Leżał przy jezdni i trząsł się z zimna.
Autorka/Autor: katke/gp
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KRP VI