Czarno na białym

Czarno na białym

Kolejne ofensywy Ruchu

Papier jest cierpliwy, a posłowie niestrudzeni w zapisywaniu go kolejnymi projektami ustaw. Często zapominają przy tym o banalnej prawdzie, że od ilości ważniejsza jest jakość. Chociaż z tymi, którzy najgłośniej zapowiadali rewolucję ustawodawczą i najwięcej obiecywali problem jest jeszcze jeden. I z jakością i z ilością. Ale to nie przeszkadza Ruchowi Palikota podjąć kolejnej ofensywy.

Obietnice zapisane

Ruchowi Palikota mimo wszystko daleko jeszcze do Platformy Obywatelskiej. Oczywiście w konkurencji na niespełnione obietnice. Niespełnione ale niezapomniane, zwłaszcza, że większość mamy czarno na białym zapisaną między innymi w zobowiązaniach Platformy z 2007 roku.

Brak ustawy może drogo kosztować

Niespełnione obietnice nie tylko kompromitują obiecujących ale mogą też słono kosztować nas, podatników. Tak jest w przypadku nieuchwalonej przez kilka kolejnych ekip ustawy reprywatyzacyjnej, która regulowałaby zasady zwrotu majątków odebranych właścicielom w czasie PRL. Ustawę zastępują więc wyroki sądowe, które już są koszmarem na przykład władz Warszawy.

Kolejna ofensywa legislacyjna

Tłumaczący się politycy Platformy w defensywie, ofensywę zapowiada za to PiS. Jesienią ma przedstawić pakiet ustaw, nowelizacji i poprawek. Bo mimo, że wybory dopiero za trzy lata, to o głosy wyborców walczy się codziennie - mówi nam jeden z posłów PiS. Ale nie wszyscy jego partyjni koledzy - najwyraźniej zmęczeni ubiegłotygodniowym maratonem konferencji prasowych - zdają się to rozumieć.

Rok strachu

Ten prawdziwy ma nadejść już w przyszłym roku. I zdaniem niektórych nie będzie to zwykły kryzys. To może być gospodarczy armagedon. Nie wszyscy wieszczą jednak zagładę - ostrożniejsi pesymiści mówią najwyżej o spowolnieniu. A optymiści... Tych, kiedy pytamy o rok 2013, wśród ekonomistów już chyba nie ma.

Drogo, drożej...

Teraz koszyk "Czarno na Białym". Z chlebem, jajkami, mlekiem i kilkoma innymi podstawowymi produktami spożywczymi. Na takie koszyki największy polityczny popyt jest w czasie kampanii wyborczych, kiedy nieznajomość cen - o czym przekonał się już na przykład Jarosław Kaczyński - może drogo kosztować. Po wyborach koszyk drogo kosztuje już tylko wyborców. O ile drożej od ostatnich wyborów?

Na bogato

Teraz o ludziach, którzy na pytanie o kryzys odpowiadają pytaniem "jaki kryzys?" To milionerzy, których - według najnowszych danych - w Polsce przybywa. To oni zapewniają warszawskim salonom samochodów luksusowych jedne z najlepszych wyników sprzedaży w Europie i sprawiają, że firmy budujące najdroższe apartamentowce omija zapaść na rynku nieruchomości.

Sprzedał dom z lokatorami. Okazyjnie

Biznesmen, który okazyjnie kupuje dom, jego mieszkańcy, którzy go tracą, mimo że - jak twierdzą - nikomu nie sprzedali i Rafał K. - człowiek, stojący za podejrzanymi transakcjami. O tej sprawie głośno zrobiło się po internetowym ogłoszeniu, w którym właściciel domu oferuje studentom możliwość darmowego mieszkania pod jednym warunkiem - mają być bardo uciążliwi dla innych - niechcianych lokatorów. Treść stała się przedmiotem żartów, okazało się jednak, że sprawa śmieszna nie jest. Co więcej, jak ustaliliśmy ma zaskakujący ciąg dalszy.

Właściciele i lokatorzy - wieczna wojna

- Ja nie przekroczę granicy prawa, nie przekroczę jej ani o jeden kroczek - mówi prezes tak zwanych "czyścicieli". Ale jest jeszcze granica przyzwoitości. Tu przekroczona o duży krok. Zderzenie prawa właścicieli i lokatorów na szczęście nie zawsze przebiega w taki sposób. Chociaż rzeczywiście egzekwowanie tych pierwszych, przy jednoczesnej ochronie tych drugich, jest niezwykle trudne. Ale nie niemożliwe. I nie zawsze odzyskanie kamienicy równa się wyrzucenie lokatorów.

Jak się pozbyć lokatora

Działalność czyścicieli kamienic i ich ostatnie zamówienie - kamienica w Poznaniu. Do "wyczyszczenia" z lokatorów. Czyściciele to ludzie, którzy na zamówienie właścicieli przejmujących nieruchomości z lokatorami zrobią wszystko, żeby tym ostatnim uprzykrzyć życie. Chociaż "uprzykrzyć" to zbyt delikatne określenie, bo cel jest tylko jeden - zmusić mieszkańców do wyprowadzki. Wszystkimi możliwymi sposobami.

Prześwietlenie ucznia

Dostęp do coraz większej ilości informacji to dziś nie tylko domena służb specjalnych tropiących przestępców. Także te cywilne, na przykład uczące nasze dzieci znalazły się ostatnio na celowniku Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Wszystko za sprawą Systemu Informacji Oświatowej, w którym miały znaleźć się informacje nie tylko z oświatą związane. Sprawa okazała się na tyle kontrowersyjna, że dziś Sejm znowelizował ustawę w tej sprawie.

W komórkowej sieci

Technika daje ogromne możliwości i prawdopodobnie równie wielką pokusę, by z nich korzystać. Jak pokazuje co najmniej kilka przykładów z ostatnich lat - nie zawsze w uzasadnionych okolicznościach. Statystyki częstotliwości, z jaką służby sięgają na przykład po nasze bilingi i stosują podsłuchy, budzą - delikatnie mówiąc - wątpliwości.

Permanentna inwigilacja

Inteligentne liczniki prądu i telefony śledzące niemal każdy nasz krok to już nic zaskakującego. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że takie sposoby inwigilacji niedługo będą przeżytkiem. Dziś służby już dysponują albo niebawem będę dysponowały technologią dużo bardziej zaawansowaną. I tak sterowana neuronowo mucha wkrótce może przekazywać informacje o nas inteligentnym kamerom, analizującym dane biometryczne naszej twarzy.

Ściśle tajne

Dziś pokażemy jak, gdzie i kiedy jesteśmy śledzeni przez państwo. Ale na początek to my postanowiliśmy śledzić. To znaczy pokazać, jak łatwo dziś jest obserwować życie każdego, nawet Generalnego Inspektora Danych Osobowych. To on na co dzień ma patrzeć na ręce tym, którzy zbierają i przetwarzają informacje o nas. I coraz częściej alarmuje, że te informacje zbierane są zbyt często i zbyt łatwo. Na dowód - wiele wiadomości o nim dość szybko udało się zebrać reporterowi "Czarno na białym".

"Trzeba się ubezpieczać"

Mija właśnie piętnaście lat od legendarnej już wypowiedzi ówczesnego premiera Włodzimierza Cimoszewicza na temat przezorności. "Trzeba się ubezpieczać, a ta prawda jest ciągle mało powszechna" - te słowa wypowiedziane w czasie powodzi tysiąclecia wywołały powszechne oburzenie i rzeczywiście chwila na tak oczywistą refleksję była fatalna. Dziś warto jednak do niej wrócić, żeby zastanowić się, dlaczego piętnaście lat później prawda, że trzeba się ubezpieczać, "ciągle jest mało powszechna".

Nysa 15 lat po "powodzi tysiąclecia"

Trzeba się było ubezpieczać - rozpoczynaliśmy od tego kontrowersyjnego cytatu, kończymy powrotem do klęski, w czasie której te słowa zostały wypowiedziane. Do "powodzi tysiąclecia". Odwiedziliśmy jedno z najbardziej zniszczonych wtedy miejsc - Nysę na południu Opolszczyzny. Piętnaście lat temu przez miasto przeszła powodziowa fala, po której do dziś pozostał strach i oczekiwanie na źródło pieniędzy, które pozwolą między innymi wzmocnić tamę. Redaktorka "Czarno na Białym" przekonała się, że piętnaście lat na to nie wystarczyło.

"Złota trąba"

Nie ubezpieczamy się, bo państwo wypłacając zapomogi, zastępuje towarzystwa ubezpieczeniowe i zdejmuje z nas część odpowiedzialności za swój dobytek. Szlachetne polityczne pobudki mogą więc rodzić wątpliwe społecznie skutki.

Dwulistna koniczyna PSL

Kto za Sawickiego? To dziś pytanie nie tylko o nowego ministra rolnictwa. To także klucz do zrozumienia wewnętrznych rozgrywek w ruchu ludowym. A jak pokazały ostatnie doniesienia, gra jest warta stanowisk. Także stanowiska prezesa PSL. To właśnie Marek Sawicki miał najbardziej zagrażać Waldemarowi Pawlakowi, ale ze zrozumiałych względów wypadł z gry. Czy wicepremier jest w związku z tym niezagrożony?

Kwadratura koła

Czym ostatnio zajmował się szef Kółek Rolniczych wiadomo doskonale i za sprawą głośnych nagrań słowo "spółdzielnia" zaczęło kojarzyć się niekoniecznie z gospodarowaniem. Broniąc dobrego imienia Władysław Serafin zapowiedział dziennikarzom przyznanie tytułu - tu cytat - honorowego członka Kółek - za rzetelny materiał o ich działalności. Reporter "Czarno na białym" podjął więc wyzwanie.

Szara eminencja

Ofiarą "wplątania się" w politykę szefa kółek rolniczych jest między innymi minister rolnictwa. Marek Sawicki stracił stanowisko i zyskał opinię szarej eminencji ruchu ludowego. I mimo, że z ministerstwa odchodzi w niewygodnych okolicznościach, nikt nie odważył się ogłosić jego politycznej śmierci. Mało kto ma odwagę - jak przekonała się reporterka "Czarno na białym" - rozmawiać o nim w ogóle.