Czarno na białym

Czarno na białym

Groźny?

Pytanie, na które za sześć dni pierwszy będzie musiał odpowiedzieć rzeszowski sąd, rozpatrując sprawę pedofila-mordercy, Mariusza Trynkiewicza. Za siedem dni może on wyjść na wolność, chyba, że sędziowie - korzystając z nowej ustawy - skierują go na przymusowe leczenie w zamknięciu. Trynkiewicz przez ponad 20 lat nie był leczony, bo nie chciał. Według służby więziennej istnieje "wysokie ryzyko", że znowu może skrzywdzić. To samo mówią naszemu reporterowi biegli, którzy badali Trynkiewicza krótko po zbrodni oraz szef więzienia, w którym skazany spędził ponad 20 lat. Czy najnowsza opinia biegłych - ta, którą od piątku analizują sędziowie - może być inna?

Zdrowa izolacja...

Sprawa Trynkiewicza jest szczególna - nie tylko ze względu na niego samego, ale też dlatego, że będzie stanowiła punkt odniesienia dla postępowania wobec innych wyjątkowo groźnych przestępców, którym kończą się wyroki. A takich spraw w najbliższym czasie będzie co najmniej kilka. Dyrektorzy więzień już zastanawiają się - czy skorzystać z nowej ustawy o przymusowym leczeniu w zamknięci, czy oddać skazanym wolność? Dylemat dotyczy takich przestępców jak ci, z którymi rozmawiał Jacek Smaruj. Pierwszy odsiaduje wyrok za zabójstwo, drugi - za rozboje, pobicia i okaleczenia. Obaj niedługo mają wyjść na wolność, ale obaj dziś sami przyznają, że dalej mogą być niebezpieczni. Kolejne dowody na mit resocjalizacji i porażkę systemu więziennictwa?

Wina bez kary?

Zgodnie z prawem nikt nie będzie ukarany za śmierć bliźniaków - Pauliny i Piotra, bo to nienarodzone dzieci. Co innego, gdy dziecko już się urodzi. Wtedy można postawić zarzuty, za które grozi 5 lat więzienia. Ale najpierw trzeba udowodnić winę.

Granica człowieczeństwa

Po dramacie w szpitalu we Włocławku, gdzie kilkanaście dni temu zmarły nienarodzone bliźnięta, już wiadomo, że doszło tam do wielu nieprawidłowości (potwierdziła to kontrola ministerstwa zdrowia), choć prokuratura nie wskazała jeszcze winnych. Ale nawet jeśli to zrobi, to konsekwencji za śmierć dzieci tuż przed porodem i tak nie będzie, bo zgodnie z polskim prawem, nie można karać za śmierć nienarodzonego człowieka. I tu wraca kontrowersyjny projekt zmian w kodeksie karnym. Projekt, który kilka tygodni temu w publicznej dyskusji został sprowadzony do sporu o aborcję, a życie napisało scenariusz, który ponownie każe zapytać o sens zmiany prawa, a właściwie o granice człowieczeństwa.

"Byłam wtedy nastolatką"

Ta informacja zawsze zmienia życie. Ale kiedy to nastolatka słyszy, że jest w ciąży, jej życie wywraca się do góry nogami. Radość towarzyszącą planowanemu macierzyństwu, zastępuje strach przed ogromną odpowiedzialnością. A zamiast niecierpliwego oczekiwania na dziecko, pojawiają się obawy o jego i matki przyszłość. Trudno uniknąć także dramatycznego pytania - czy urodzić?

Dzieci rodzą dzieci

Młode, zbyt młode matki. Co roku zostaje nimi ponad 20 tysięcy nastoletnich Polek. I o ile 18-, lub 19-latka rodząca dziecko powinna udźwignąć odpowiedzialność za wychowanie go, to już trudno o wychowaniu i odpowiedzialności mówić, gdy w ciąże zajdzie 13-, 14-, lub 15-latka. Albo, jak w skrajnym przypadku sprzed kilkunastu dni, gdy urodzi 12-latka.

Sekskołtun polski?

To wszystko przez brak edukacji seksualnej - tak brzmi stała odpowiedź ekspertów na pytanie o wczesne, zbyt wczesne macierzyństwo. Odpowiedź rodząca serię pytań o to, jak taka edukacja powinna wyglądać. Pytań, które wydają się zasadne, kiedy zajrzymy do zaleceń dla nauczycieli, którzy mieliby ją prowadzić. Według Światowej Organizacji Zdrowia, np. dzieci do lat czterech powinni informować o radości z dotykania własnego ciała i o masturbacji. To musiało wywołać burzę.

Czekając na werdykt

W Watykanie na proces czeka arcybiskup Józef Wesołowski, oskarżany o pedofilię na Dominikanie, gdzie był nuncjuszem apostolskim. Nie będzie ekstradycji ani na Dominikanę, ani do Polski. Wesołowskiego będzie sądził tylko watykański trybunał. Jeśli arcybiskup zostanie uznany winnym, będzie pierwszym duchownym Watykanu skazanym na więzienie za pedofilię. To będzie precedensowa sprawa w Kościele i jasny dowód na to, jak to Kościół chce walczyć z długo skrywanym problemem pedofilii wśród duchownych?

Relacje ofiar księdza-pedofila

Zgłaszają się kolejne ofiary byłego proboszcza z warszawskiego Tarchomina. Ksiądz Grzegorz K., który przedwczoraj został prawomocnie już skazany za molestowanie seksualne ministranta, może znów stanąć przed sądem. Prokuratura w Wołominie prowadzi nowe, jeszcze większe śledztwo w jego sprawie. Nasz reporter dotarł do świadków, ich relacje są wstrząsające. W tej sprawie wraca pytanie o odpowiedzialność przełożonych księdza. Wiedzieli, a nie reagowali. Co więcej, do ostatniej chwili kanclerz kurii próbował chronić proboszcza.

Ukraińcy znad Wisły

Ukraińcy w Polsce, którzy na to, co dzieje się w ich kraju patrzą przede wszystkim ze ... strachem o rodzinę i znajomych. Z poczuciem zmarnowanej szansy, jaką dała Pomarańczowa Rewolucja i z ograniczoną wiarą w polityków, nawet tych z opozycji.

Analogie?

Ukraińska opozycja - przez podziały nie tak zwarta i silna - ale właściwie ma pełne poparcie Zachodu, bo przemawiają za tym polityczne interesy. Na tym tle, trochę jakby obok polityki, zabrzmiał głos dawnych opozycjonistów z czasów PRL-u. Wtedy wszyscy byli po jednej stronie, potem ich drogi się rozeszły, a dziś - znów mówią jednym głosem. Głosem poparcia, a właściwie wsparcia dla ukraińskiej opozycji. Przy okazji porównują walkę Solidarności do tej, którą dziś toczy Majdan. Analogia wydaje się jednak trochę na wyrost, bo choć cel ten sam, to okoliczności, czasy i metody działania - inne.

Kim są? Dokąd zmierzają?

Niektórzy mówią, że to już wojna domowa, inni nią straszą. Pewne jest jedno - są dwie strony barykady, a po obu stronach bardzo widoczne podziały, co sprawia, że sytuacja może wymknąć się spod jakiejkolwiek kontroli. Nawet po stronie opozycji nie ma jedności. Nie ma silnego, wyraźnego, jednego lidera. Opozycja, to nie jest tylko Kliczko, na którego stawia Zachód. Opozycja to trzech przywódców, których łączy protest, ale poza tym bardzo dużo dzieli. Protesty na Ukrainie mają wiele twarzy. A ta najbardziej widoczna jest czarno-czerwona.

Daleko od szosy

Tempo, w jakim narodziła się nowa ustawa o lasach jest dokładnie odwrotne od tego, w jakim toczy się leśne życie. Co nie znaczy, że nic się tam nie dzieje. I najlepiej wie to leśniczy, którego życie prywatne od pracy dzielą tylko drzwi. Leśniczówka to jego służbowe mieszkanie. Las - to zajęcie 24 godziny na dobę. Jak wygląda taki dzień?

Wióry lecą

Rządową nowelizację ustawy o lasach, a wraz z nią poprawkę do budżetu, uchwalono w ekspresowym tempie. Pośpiech godny naprawdę wielkiej sprawy. Pośpiech, który rodzi poważne obawy opozycji. Czy słusznie?

Leśny biznes

Po tym, jak rząd zdecydował się na sporą wycinkę w budżecie Lasów Państwowych, sprawdziliśmy, ile te lasy naprawdę są warte. Wszystko, co można o nich powiedzieć trzeba opisywać w milionach i miliardach - taka jest skala. Przykład? Rocznie lasy sprzedają drewna za 7 miliardów złotych. Gdyby załadować je do pociągu - to byłoby około miliona wagonów. Jeśli do tego dodać, że wartość całego drzewostanu w Polsce jest większa niż roczne przychody budżetu, to mamy państwo w państwie.

Król pokera

Z jednej strony - radość i duma po tym, jak dwa tygodnie temu - po raz pierwszy w historii - Polak wygrał prestiżowy turniej pokerowy na świecie. Z drugiej strony - gorzka refleksja, że wygrał w dziedzinie, która jest w Polsce zakazana. Na szczęście nic i nikt nie odbierze mu tego sukcesu. 22-letni Dominik Pańka pokonał blisko tysiąc pokerzystów i wygrał 4,5 miliona złotych. Gra właściwie od dziecka - nauczyciele byli nawet pełni obaw, że przez karty zaniedba szkołę. Na studiach więc już nie przyznawał się, że gra. Na turniejach ma twarz pokerzysty - a jaki jest prywatnie?

Owoc zakazany

Polak mistrzem światowego pokera, a w Polsce - w pokera grać nie wolno. To znaczy wolno grać, ale nie wolno wygrywać... nawet dyplomu czy medalu, bo wtedy jest to nielegalny hazard. Efekt? Prężnie działające pokerowe podziemie. Na pieniądze gra się i w domu, i w sieci. A w puli są często setki tysięcy złotych. Wszystko niezgodnie z prawem, ale gracze w ogóle się tym nie przejmują.

Widmo więzienia

Dziś pytania o cenę praw człowieka i granice tajnej współpracy wywiadów. Według "The Washington Post" granica ta została przesunięta na teren chroniony przez prawa człowieka, a cena za takie przesunięcie wyniosła 15 milionów dolarów. Tyle Amerykanie mieli zapłacić polskim służbom specjalnym za stworzenie tajnego więzienia w Starych Kiejkutach. I tym samym za zgodę na torturowanie tam ludzi podejrzanych przez CIA o terroryzm. I mimo że to tylko prasowe doniesienia, a w sprawie nadal więcej jest spekulacji niż faktów, to coraz trudniej wierzyć w zapewnienia, że takich więzień w Polsce nie było.

Po dwóch stronach

Do tej pory jedna osoba usłyszała w tej sprawie zarzuty - to pierwsza ważna i oficjalnie potwierdzona informacja dotycząca tego tajnego śledztwa. Za ewentualną zgodę na tortury w Starych Kiejkutach miał je usłyszeć - ale to już informacja nieoficjalna - były koordynator służb Zbigniew Siemiątkowski. Jednak to nie on, zdaniem badającego sprawę w europarlamencie Józefa Piniora, podpisał zgodę na stworzenie więzień. Miał to zrobić Leszek Miller, który senatora PO za takie twierdzenia ostro atakuje. I wywołuje pytania nie tylko o granicę prawa ale i przyzwoitości w polityce.

Zamieszanie dokumentne

Wokół raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych narosło wiele legend. "Czarno na białym" przedstawia relację byłego agenta Aleksandra Makowskiego, który został przez komisję Macierewicza negatywnie zweryfikowany. Potem wygrał w sądzie odszkodowanie za niesłuszne oskarżenia. Oskarżenia, które padły, gdy Makowski pracował w Afganistanie nad zapewnieniem bezpieczeństwa polskich żołnierzy. Jeszcze zanim tam pojechali - raport z weryfikacji, agent i jego operacja - zostały ujawnione.