Czarno na białym

Czarno na białym

Taka rzeczywistość

Dramatyczna historia z Warszawy, gdzie 3,5 roku temu w jednym ze szpitali zmarła kobieta, u której na czas nie zdiagnozowano udaru mózgu. Nie zdiagnozowano, bo opis kluczowego badania zrobiono dopiero po pięciu dniach. Poważne nieprawidłowości w pracy szpitala stwierdziła kontrola NFZ, potwierdzili to biegli - ale dotąd prokuratura postawiła zarzuty tylko jednej osobie. Początkującej wtedy młodej lekarce, która feralnego dnia podejmowała decyzje sama, bo na oddziale nie było doświadczonych lekarzy, choć powinni być.

Chaos i kontrowersje

Mariusz T. na wolności będzie czekał na decyzję sądu o ewentualnej ponownej izolacji. Teoretycznie, bo choć mężczyzna po 25 latach więzienia jest wolnym człowiekiem, to wciąż nie wiadomo, czy już na wolność wyszedł. Teoretycznie, bo czas mija przed północą. Do ostatniej chwili trwała prawna batalia o to, by jednak został za kratami. Batalia, która tej ostatniej doby wyglądała już na desperację. Jeden wielki chaos. Ale to niejedyny problem z kontrowersyjną ustawą o izolacji najgroźniejszych przestępców. Pomijając już kwestię, czy ustawa jest zgodna z konstytucją czy nie, jest wiele niejasności co do tego, jak ta ustawa ma być realizowana. Jest też wątpliwość, czy nie będzie ona nadużywana.

Zagubione szczegóły

Nie byłoby dziś tego całego zamieszania z kontrowersyjną ustawą o izolacji najgroźniejszych przestępców, gdyby 25 lat temu nie uchwalono, budzącej również kontrowersje, ustawy o amnestii. Była amnestia - jest amnezja. Dziś mało kto pamięta lub chce pamiętać jaka presja, jakie emocje i tempo towarzyszyły uchwalaniu prawa, które wielu skazanym darowało karę, a innym - takim, jak Mariusz T. - karę znacznie łagodziło. Intencja była szlachetna - po obaleniu komunizmu zamienić system opresji w system sprawiedliwości. Ale diabeł tkwił - podobnie jak dziś w ustawie o izolacji przestępców - w szczegółach. A te, w pośpiechu, umknęły.

Skazany za pedofilię na wolności od 11 dni. Zamknął się w domu

Gdy wszyscy żyją przypadkiem Mariusza T., od 11 dni na wolności jest już inny groźny przestępca. Skazany za morderstwo i pedofilię - pierwszy, wobec którego zastosowano ustawę o wyjątkowo niebezpiecznych więźniach. Wyszedł na wolność i zamknął się w domu. Non stop jest obserwowany przez policję. Czeka na decyzję sądu. Czy ponownie zostanie izolowany?

Na odwyku

Wszystkie tak zwane twarde narkotyki zabiją prędzej czy później każdego uzależnionego, który nie podejmuje walki o życie. Bardzo trudnej walki, w której nigdy nie można czuć się w pełni wygranym. Toczy się ją do końca życia, a zaczyna w specjalistycznym ośrodku. Katarzyna Górniak była w takim miejscu i poznała ludzi, którzy - jak mówią - zdecydowali się przełamać samych siebie. Część z nich próbuje to zrobić kolejny raz, bez żadnej gwarancji, że tym razem się uda.

Teraz czyści

Heroina - "królowa narkotyków". Wprowadza w stan euforii, uspokaja, relaksuje. I zabija. To ona jest przyczyną zdecydowanej większości zgonów związanych z zażywaniem narkotyków. Tak dla leczących się w Wandzinie jak i brylujących w świecie show businessu jest więc najczęściej początkiem dramatycznej drogi, na której zwycięstwo nad narkotykiem oznacza życie w strachu, a przegrana z uzależnieniem życie kończy. Jacek Smaruj.

Taka gmina

O dwudziestototysięcznych Łapach na Podlasiu usłyszała cała Polska, gdy niedawno tamtejsi radni przyjęli uchwałę jednogłośnie sprzeciwiającą się gender. Radni uznali, że muszą to zrobić, by chronić dzieci i młodzież przed demoralizacją. Myli się jednak ten, kto uważa, że to w Łapach dziś największy problem. Mieszkańców najbardziej trapi ogromne od lat bezrobocie, ale z tym radni na razie nie potrafią sobie poradzić.

Gender hamulcowi

Na czele politycznej krucjaty przeciwko gender stoi posłanka Beata Kempa z Solidarnej Polski. Zaangażowała się w tę walkę na całego - w Sejmie powołała specjalny zespół przeciwników ideologii, namawia do współpracy żonę premiera i jeździ po Polsce z pełnymi emocji i pasji wykładami o zagrożeniach, jakie gender niesie dla dzieci, rodziny i ludzkości. Bez wątpienia znowu jest widowiskowo. Mniej spektakularne są jednak efekty pracy pani poseł w parlamencie tej kadencji czy w regionie, z którego została wybrana do Sejmu

"Byłem ateistą..."

Klub przeciwników gender doczekał się swoich liderów i w Kościele, i w Sejmie, i w samorządach. Walka - z jak mówią - "śmiertelnie groźną" ideologią - stała się celem ich publicznego istnienia, a może nawet coś więcej - sposobem na autopromocję i popularność. Człowiek, który z wybitnego wyważonego naukowca - jak mówią jego znajomi ku ich zaskoczeniu - przeobraził się w radykalnego bojownika antygenderyzmu. Ksiądz, który kiedyś był ateistą. Wróg homoseksualizmu, który mówi, że ma homoseksualnych przyjaciół. Kim jest ksiądz Dariusz Oko - znany dziś ze swoich dosadnych i bezkompromisowych wystąpień?

Na lodzie

Teraz dyscyplina, która nie jest w Polsce tak popularna jak skoki narciarskie. Fachową nazwę pewnie nawet mało kto kojarzy, ale panczeniści, czyli łyżwiarze szybcy, też mają w Soczi szanse na medale, bo w tym sezonie stawali już na podium Pucharu Świata. Są nadzieją, choć beznadziejne mają warunki do trenowania. Właściwie to w Polsce w ogóle ich nie mają - stare tory, brak krytej hali i brak pieniędzy, na co spektakularnie zwróciły uwagę dwie panczenistki, które rozebrały się dla jednego z męskich czasopism.

Apetyt na medal

Skoczkowie, panczeniści, no i oczywiście Justyna Kowalczyk. Ale nie tylko - olimpijski balon oczekiwań jest już bardzo nadmuchany. Niektórzy, jak Apoloniusz Tajner, mówią nawet o historycznej szansie na medale i tu pada liczba 12. Ostrożniejsi optymiści mówią o wyrównaniu rekordu z poprzednich igrzysk, czyli o 6 medalach. Faktem jest, że w sportach zimowych Polacy jeszcze nigdy nie odnosili tak wielu sukcesów jak teraz . Ale wiadomo też, jakimi mistrzami jesteśmy w podgrzewaniu temperatury "przed", a potem schładzaniu rozpalonych głów "po".

Groźny?

Pytanie, na które za sześć dni pierwszy będzie musiał odpowiedzieć rzeszowski sąd, rozpatrując sprawę pedofila-mordercy, Mariusza Trynkiewicza. Za siedem dni może on wyjść na wolność, chyba, że sędziowie - korzystając z nowej ustawy - skierują go na przymusowe leczenie w zamknięciu. Trynkiewicz przez ponad 20 lat nie był leczony, bo nie chciał. Według służby więziennej istnieje "wysokie ryzyko", że znowu może skrzywdzić. To samo mówią naszemu reporterowi biegli, którzy badali Trynkiewicza krótko po zbrodni oraz szef więzienia, w którym skazany spędził ponad 20 lat. Czy najnowsza opinia biegłych - ta, którą od piątku analizują sędziowie - może być inna?

Zdrowa izolacja...

Sprawa Trynkiewicza jest szczególna - nie tylko ze względu na niego samego, ale też dlatego, że będzie stanowiła punkt odniesienia dla postępowania wobec innych wyjątkowo groźnych przestępców, którym kończą się wyroki. A takich spraw w najbliższym czasie będzie co najmniej kilka. Dyrektorzy więzień już zastanawiają się - czy skorzystać z nowej ustawy o przymusowym leczeniu w zamknięci, czy oddać skazanym wolność? Dylemat dotyczy takich przestępców jak ci, z którymi rozmawiał Jacek Smaruj. Pierwszy odsiaduje wyrok za zabójstwo, drugi - za rozboje, pobicia i okaleczenia. Obaj niedługo mają wyjść na wolność, ale obaj dziś sami przyznają, że dalej mogą być niebezpieczni. Kolejne dowody na mit resocjalizacji i porażkę systemu więziennictwa?

Wina bez kary?

Zgodnie z prawem nikt nie będzie ukarany za śmierć bliźniaków - Pauliny i Piotra, bo to nienarodzone dzieci. Co innego, gdy dziecko już się urodzi. Wtedy można postawić zarzuty, za które grozi 5 lat więzienia. Ale najpierw trzeba udowodnić winę.

Granica człowieczeństwa

Po dramacie w szpitalu we Włocławku, gdzie kilkanaście dni temu zmarły nienarodzone bliźnięta, już wiadomo, że doszło tam do wielu nieprawidłowości (potwierdziła to kontrola ministerstwa zdrowia), choć prokuratura nie wskazała jeszcze winnych. Ale nawet jeśli to zrobi, to konsekwencji za śmierć dzieci tuż przed porodem i tak nie będzie, bo zgodnie z polskim prawem, nie można karać za śmierć nienarodzonego człowieka. I tu wraca kontrowersyjny projekt zmian w kodeksie karnym. Projekt, który kilka tygodni temu w publicznej dyskusji został sprowadzony do sporu o aborcję, a życie napisało scenariusz, który ponownie każe zapytać o sens zmiany prawa, a właściwie o granice człowieczeństwa.

"Byłam wtedy nastolatką"

Ta informacja zawsze zmienia życie. Ale kiedy to nastolatka słyszy, że jest w ciąży, jej życie wywraca się do góry nogami. Radość towarzyszącą planowanemu macierzyństwu, zastępuje strach przed ogromną odpowiedzialnością. A zamiast niecierpliwego oczekiwania na dziecko, pojawiają się obawy o jego i matki przyszłość. Trudno uniknąć także dramatycznego pytania - czy urodzić?

Dzieci rodzą dzieci

Młode, zbyt młode matki. Co roku zostaje nimi ponad 20 tysięcy nastoletnich Polek. I o ile 18-, lub 19-latka rodząca dziecko powinna udźwignąć odpowiedzialność za wychowanie go, to już trudno o wychowaniu i odpowiedzialności mówić, gdy w ciąże zajdzie 13-, 14-, lub 15-latka. Albo, jak w skrajnym przypadku sprzed kilkunastu dni, gdy urodzi 12-latka.

Sekskołtun polski?

To wszystko przez brak edukacji seksualnej - tak brzmi stała odpowiedź ekspertów na pytanie o wczesne, zbyt wczesne macierzyństwo. Odpowiedź rodząca serię pytań o to, jak taka edukacja powinna wyglądać. Pytań, które wydają się zasadne, kiedy zajrzymy do zaleceń dla nauczycieli, którzy mieliby ją prowadzić. Według Światowej Organizacji Zdrowia, np. dzieci do lat czterech powinni informować o radości z dotykania własnego ciała i o masturbacji. To musiało wywołać burzę.

Czekając na werdykt

W Watykanie na proces czeka arcybiskup Józef Wesołowski, oskarżany o pedofilię na Dominikanie, gdzie był nuncjuszem apostolskim. Nie będzie ekstradycji ani na Dominikanę, ani do Polski. Wesołowskiego będzie sądził tylko watykański trybunał. Jeśli arcybiskup zostanie uznany winnym, będzie pierwszym duchownym Watykanu skazanym na więzienie za pedofilię. To będzie precedensowa sprawa w Kościele i jasny dowód na to, jak to Kościół chce walczyć z długo skrywanym problemem pedofilii wśród duchownych?