Naukowcy z "British Medical Journal" twierdzą, że słynny "Klub 27" nigdy nie istniał. Zgodnie z popkulturowym przekonaniem muzycy zadziwiająco często umierają w wieku 27 lat. "Badania tego nie potwierdzają, to dość powszechny mit" - twierdzi BMJ.
Ostatnią gwiazdą, która dołączyła do "Klubu 27", zwanego "Forever 27 Club", była Amy Winehouse, która w lipcu tego roku zmarła po przedawkowaniu alkoholu. Przekonanie o tym, że istnieje coś takiego jak "Klub 27" pojawiło się w kulturze masowej po śmierci czterech muzyków: Briana Jonesa, Jimiego Hendrixa, Janis Joplin i Jima Morrisona, którzy zmarli w latach 1969-1971.
Sex, drugs and Rock&Roll
Hendrix i Joplin odeszli w odstępie zaledwie kilku tygodni na skutek przedawkowania narkotyków - odpowiednio we wrześniu i październiku 1970 r. Jonesa, współzałożyciela i lidera "The Rolling Stones" w latach 1963-65, znaleziono martwego w lipcu 1969 r. we własnym basenie. Do dziś nie wiadomo, jakie były okoliczności jego śmierci. Z kolei Morrison zmarł w lipcu 1971 r. na zawał serca, prawdopodobnie po przedawkowaniu heroiny, którą, jak się spekuluje, pomylił z kokainą.
W bliższych nam czasach do "Klubu" dopisano Kurta Cobaina, lidera i wokalistę Nirvany, który w 1994 roku popełnił samobójstwo strzelając sobie w głowę. Autor książki biograficznej "Heavier Than Heaven" przekonuje, że kilka tygodni po śmierci muzyka jego siostra twierdziła, że gdy Kurt był małym chłopcem, często mówił, że chciałby wstąpić do "Klubu 27".
Oprócz muzycznych gigantów w "Forever 27 Club" znajduje się też ponad 40 mniej znanych muzyków.
Nie istnieje
Jednak, jak twierdzą naukowcy, nie istnieje coś takiego jak "Klub 27". "British Medical Journal" powołuje się na badania historii 1046 muzyków, których choć jeden album znalazł się na pierwszym miejscu brytyjskich list przebojów w latach 1956-2007. Spośród tych artystów zmarło nagle 71. Wyliczono, że jako dwudziesto- i trzydziestolatkowie umierają oni prawie trzy razy częściej niż inne osoby w tym samym wieku. Ale nieprawdą jest, że znani muzycy najczęściej umierają w wieku 27 lat.
Ponadto gazeta zwraca uwagę, że obecnie muzycy nie umierają tak wcześnie - także dzięki temu, że są lepsze leki i metody leczenia osób, które przedawkowały narkotyki. Poza tym wielu muzyków zmieniło styl życia, bardziej dbają o swoje zdrowie niż artyści z lat 70. XX w.
Amy Winehouse w tym gronie jest wyjątkiem. Opublikowane 26 października 2011 r. wyniki śledztwa wykazały, że zmarła na skutek nieszczęśliwego wypadku. Doszło u niej do wstrząsu wywołanego nadużyciem alkoholu po okresie abstynencji.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia/Eurockeenes (CC BY-SA)