Komisja śledcza ds. Amber Gold

Komisja śledcza ds. Amber Gold

Jeżeli Marcin P. był słupem, a wszystko było zorganizowane przez jakieś mądrzejsze od niego osoby, to na pewno, gdyby miał kłopoty z urzędami skarbowymi, by mu pomogły - powiedział w "Faktach po Faktach" Jacek Rostowski, który w środę przez dziewięć godzin zeznawał przed komisją śledczą do sprawy Amber Gold. Zapewnił też, że "nigdy nie słyszał" o "parasolu politycznym", który miałby być roztoczony nad szefami spółki.

W sprawie Amber Gold nigdy nie odniosłem wrażenia, by Marcin P. miał "parasol ochronny", jego firma nie była "pod opieką" resortu finansów - mówił we wtorek były wiceminister finansów Andrzej Parafianowicz. Dodał też, że "w sensie formalnym nie poczuwa się do odpowiedzialności" w kwestii związanej z powstałą wtedy piramidą finansową.

W poniedziałek odbywa się posiedzenie komisji do spraw Amber Gold, na którym jej członkowie zadecydowali o wezwaniu w charakterze świadka byłego premiera, szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Jak mówiła przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann, decyzja została podjęta jednomyślnie, bo na posiedzeniu nie było większości posłów opozycji. Krzysztof Brejza z Platformy Obywatelskiej wskazywał, że jego spóźnienie wynikało z bardzo długiej kontroli, której został poddany, kiedy wchodził do budynku.

Od poniedziałku sejmowa komisja śledcza do spraw Amber Gold będzie kontynuowała przesłuchania w wątku służb skarbowych. Zeznania złoży między innymi były minister finansów Jan Vincent Rostowski oraz były wiceminister finansów i Generalny Inspektor Informacji Finansowej Andrzej Parafianowicz.

W przyszłym tygodniu sejmowa komisja śledcza do spraw Amber Gold ustali termin przesłuchania byłego premiera, a obecnie szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska - poinformowała przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann z Prawa i Sprawiedliwości. Jak dodała, przesłuchanie prawdopodobnie odbędzie się w drugiej połowie września.

Legnicki prokurator okręgowy wystąpił w środę do prokuratorskiego sądu dyscyplinarnego z wnioskiem o zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej prok. Barbary K., pierwszej referent zajmującej się postępowaniem ws. Amber Gold - poinformowała Prokuratura Krajowa.

Emocje wzięły górę w czasie posiedzenia komisji śledczej do spraw Amber Gold. Poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński pokazał dokumenty Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w których mimo ich odtajnienia praktycznie nie było żadnej treści, bo została zakreślona. Zareagował na to poseł PiS Jarosław Krajewski, stwierdzając, że Zembaczyński "od wielu tygodni po prostu jest zwykłym chamem". W obronie parlamentarzysty Nowoczesnej, który zareagował na to śmiechem, stanął Krzysztof Brejza z PO. - Jarku, jak możesz? Jak możesz tak obrażać posła? - zwrócił się do Krajewskiego.

Państwo P. nie mieli żadnego kapitału. Pozyskali ten kapitał na podstawie pieniędzy, które zostały wpłacone następnie przez pokrzywdzonych - zeznała Izabela Janeczek, zastępca Prokuratora Okręgowego w Łodzi, przed sejmową komisją ds. Amber Gold. W środę posłowie będą przesłuchiwać funkcjonariusza ABW.

Były prokurator apelacyjny w Gdańsku Ireneusz Tomaszewski powiedział, że w połowie sierpnia 2012 roku uważał, iż szefowi Amber Gold Marcinowi P. trzeba postawić zarzuty i zmierzać do jego tymczasowego aresztowania. Jak dodał, ocenił, że w tej kwestii funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego mają rację.

Rozpoczynając śledztwo na temat piramidy finansowej Amber Gold, dostałam sprawę gospodarczą, a nie rządową - podkreślała w środę przed sejmową komisją śledczą do spraw Amber Gold prokurator Prokuratury Regionalnej w Gdańsku Anna Gurska. Zapewniła również, że prokuratura nie roztaczała "parasola ochronnego" nad Marcinem P., szefem Amber Gold.

Wszystkie moje czynności podejmowane w sprawie Amber Gold były realizowane na polecenie przełożonych; w 2011 r. nie miałem polecenia, by wszcząć sprawę operacyjną w sprawie Amber Gold - mówił w czwartek przed sejmową komisją śledczą funkcjonariusz ABW, który pracował przy sprawie.