Dziury zalepione kawałkami blachy, sterczące z ukruszonego betonu druty - tak wygląda przystanek PKP Ursus Północny. Mieszkańcy mówią, że boją się tędy chodzić. Mimo wyglądu jak z horroru stacja jest dopuszczana do użytkowania, a PKP Polskie Linie Kolejowe zapewniają, że dokonują "doraźnych" napraw.
Sprawę nagłośniła między innymi wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat.
"W drodze na stację PKP Ursus Północy powstała dziura wielkości dziecka, w którą ktoś może spaść ponad półtora metra niżej. Wysłałam pilną interwencję w tej sprawie do PKP PLK z prośbą o szybkie zabezpieczenie i remont tego miejsca" - napisała na Instagramie polityczka Lewicy.
Biegnąć na pociąg można sobie zrobić krzywdę
Pod postem Biejat pojawiło się mnóstwo komentarzy potwierdzających opłakany stan stacji.
"Ten 'dworzec' to największa katastrofa na trasie Łowicz-Warszawa. Z roku na rok jego stan jest coraz gorszy i nikt się nim nie interesuje. Korzysta z niego coraz więcej mieszkańców okolicznych nowo powstałych osiedli. Biegnąc na pociąg można zrobić sobie poważną krzywdę, albo wręcz stracić życie (ot choćby uderzając głową o beton, wpadając w taką dziurę)" - brzmi jeden z nich.
Podobnego zdania są także mieszkańcy, z którymi rozmawiał reporter tvnwarszawa.pl Olek Klekocki. - Przychodzę tu od niedawna, ale stan tej stacji nie jest przekonujący. Jest tragiczny, żadnych prac remontowych nie widziałem - powiedział jeden z mieszkańców.
- Są dziury z wierzchu tylko pozaklejane. Z tej stacji korzysta bardzo dużo ludzi, więc nawet tymczasowo powinni coś zrobić, zadbać o komfort pasażerów. Jedyne co robią, to posypują nawierzchnię solą lub piaskiem zimą - twierdzi inna rozmówczyni naszego reportera.
Usterkę "wielkości dziecka" udało się już kolejarzom zalepić. Co nie oznacza jednak, że stan tego miejsca się poprawił. Mieszkańcy są zgodni, że brakuje remontu z prawdziwego zdarzenia. Tymczasem kolejarze jedynie zalepiają coraz to nowsze dziury.
W sprawie interweniowało lokalne stowarzyszenie Bezpieczny i Zielony Ursus. Jak zauważają aktywiści, mimo wielu apeli ze strony społeczników i samych mieszkańców, krajobraz przystanku wciąż się nie zmienia. Ich zdaniem zarządca, czyli PKP PLK, nie bierze pod uwagę, że wokół wciąż rosną nowe osiedla i tym samym pasażerów jest coraz więcej. Ich zdaniem te argumenty przemawiają za remontem.
PKP: prowadzone są doraźne naprawy
Zapytaliśmy przedstawicieli PKP PLK o to, czy w najbliższym czasie uda się spełnić prośby mieszkańców. - Pasażerowie mogą w dalszym ciągu korzystać z peronów. Pracownicy PLK stale i na bieżąco monitorują stan przystanku i reagują na pojawiające się uszkodzenia i usterki. Prowadzone są doraźne naprawy, które zapewniają dalsze korzystanie z przystanku. Obiekt dodatkowo jest szczegółowo sprawdzany w czasie okresowych przeglądów, wynikających z prawa budowlanego - zapewnił nas w odpowiedzi Martyn Janduła z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A.
Janduła przyznał, że pierwotnie rozważany był remont przystanku. Jednak po analizie zakresu robót "podjęto decyzję o modernizacji przystanku". - Sprawdzamy możliwości przeprowadzenia gruntownej modernizacji i poszukujemy źródła finansowania dla robót - podsumował.
"Pozostaje trzymać kciuki, że deklaracje kolejarzy o pilnej, doraźnej naprawie oraz "możliwości przeprowadzenia modernizacji całego obiektu w przyszłości" nie będą tylko słowami rzuconymi na wiatr. Ostatnio PKP PLK jakby nieco szybciej reaguje na zgłoszenia od mieszkańców - może to dobrze wróży?" - zastanawiają się aktywiści z Bezpiecznego i Zielonego Ursusa, komentując zapowiedzi PKP PLK.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Olek Klekocki / tvnwarszawa.pl