Stołeczni policjanci poinformowali o zatrzymaniu kolejnej osoby w związku z "obrazą uczuć religijnych i znieważeniem warszawskich pomników". Chodzi o ubiegłotygodniową akcję, podczas której na monumentach pojawiły się tęczowe flagi. Adwokat jednej z zatrzymanych aktywistek chce złożyć zażalenie na działania policji. - Przyjęcie takiej agresywnej postawy ma za zadanie po prostu wystraszyć obywateli - stwierdziła.
"Stołeczni policjanci kontynuują sprawę związaną z obrazą uczuć religijnych i znieważeniem warszawskich pomników w tym pomnika Chrystusa przy Bazylice Świętego Krzyża. Do sprawy zatrzymano trzecią osobę" - poinformowała w środę przed godziną 10 Komenda Stołeczna Policji na Twitterze. Funkcjonariusze dodali, że prowadzone będą dalsze czynności.
Stołeczni policjanci kontynuują sprawę związaną z obrazą uczuć religijnych i znieważeniem warszawskich pomników w tym pomnika Chrystusa przy Bazylice Świętego Krzyża. Do sprawy zatrzymano trzecią osobę. Dzisiaj planowane są dalsze czynności.
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) August 5, 2020
O pierwszych zatrzymaniach policja poinformowała na Twitterze we wtorek.
"W związku z obrazą uczuć religijnych i znieważeniem warszawskich pomników, stołeczni policjanci do sprawy zatrzymali pierwsze osoby podejrzane. Trafiły one do policyjnego aresztu. Czynności trwają. Zatrzymanie pozostałych to jedynie kwestia czasu" - czytamy we wpisie.
Policja: czynności w oparciu o kodeks postępowania karnego
Po zatrzymaniach na Facebooku pojawiły się komentarze dotyczące akcji policji. Z relacji wynika, że jedna z aktywistek została zatrzymana na ulicy, skuta kajdankami i zabrana do radiowozu. Druga miała być zatrzymana w mieszkaniu znajomej.
Do sprawy odniósł się rzecznik Komendy Stołecznej Policji. - Czynności są prowadzone zgodnie i w oparciu o Kodeks postępowania karnego, zatem z udziałem mecenasa i są one w tej chwili właśnie realizowane. Po wykonaniu czynności zostaną one (osoby zatrzymane - red.) zwolnione przy zastosowaniu ewentualnych środków, oczywiście określonych w Kodeksie postępowania karnego - powiedział w rozmowie z reporterką TVN24 Sylwester Marczak, rzecznik KSP.
Pytany był również o to, czy funkcjonariusze, którzy dokonywali zatrzymań, byli w cywilu. Zaznaczył, że taka była taktyka, a funkcjonariusze działali na zlecenie prokuratury. - Wszelkie środki użyte przez policję były adekwatne. W tym przypadku podkreślam raz jeszcze ten bardzo istotny element: wszystkie czynności są oparte o Kodeks postępowania karnego. Na wszystko przysługuje zażalenie. Te osoby mogą się skarżyć na postępowanie ze strony policjantów. My jesteśmy transparentni - zapewnił rzecznik.
- Jeżeli mamy osoby, które w naszej ocenie są osobami podejrzanymi do danej sprawy, to te osoby muszą być przez nas zatrzymane po to, żeby potwierdzić nasze podejrzenia i to zakończy się postawieniem zarzutów - podkreślił.
Zażalenie na czynności policji
Sprawę skomentowała także adwokat jednej z zatrzymanych osób.
- Obrońcy w tej sprawie zostali odcięci od podstawowych informacji. Dopytujemy się, jakie są powody tego, że zatrzymane odpowiednio wczoraj i dzisiaj (w poniedziałek i wtorek - red.) osoby nie mają statusu podejrzanych, nie przedstawiono żadnych zarzutów, nie mamy pojęcia, jakie te zarzuty będą przedstawione. Nie są też nam znane przyczyny, dla których tak się nie stało. To znaczy, dopiero jutro będą przeprowadzane w przypadku mojej klientki jakiekolwiek czynności - powiedziała TVN24 we wtorek Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska, adwokat jednej z zatrzymanych aktywistek.
- Jeżeli ta okoliczność, o której myślimy, jest powodem zatrzymania, nie ma żadnych przeszkód i przyczyn, dla których należało zatrzymać, tak długo trzymać i pozbawiać wolności te osoby - dodała. Oceniła też, że policja powinna udzielić podstawowych informacji. I zrobić to jak najszybciej od czasu zatrzymania. Adwokat zapowiedziała, że wystosuje zażalenie, w którym wskaże, że czynności prowadzone przez policję są nieproporcjonalne. Według niej dopiero sąd może - o ile trafi do niego sprawa - zadecydować o tym, czy obraza uczuć religijnych faktycznie miała miejsce.
Skomentowała też to, że policjanci byli w cywilu, a do zatrzymania doszło w poniedziałek wieczorem. - Przyjęcie takiej agresywnej postawy, takiego swoistego zacieśniania pętli na szyi tych osób, oceniając to także przez pryzmat wypowiedzi politycznych, ma za zadanie po prostu wystraszyć obywateli – stwierdziła.
- Poprzez akceptację opinii publicznej może to stać się niebezpiecznym zwyczajem - oceniła. Jej zdaniem jest to niezgodne z orzecznictwem między innymi Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
"Nie przekroczyć pewnej granicy"
We wtorek zatrzymania skomentował również prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. "W przestrzeni medialnej pojawiają się informacje dotyczące zatrzymania osób, które podobno były zaangażowane w wieszanie tęczowych flag na warszawskich pomnikach. Polska Policja i Prokuratura naprawdę zajmują się ściganiem młodych aktywistek? Za powieszenie tęczowej flagi i uwiecznienie jej na zdjęciach? Czy nie lepiej skierować wysiłki służb do pilnowania porządku i ścigania przestępców?" - napisał na swoim profilu na Facebooku.
I zaznaczył, że ma nadzieję, że "ideologiczny spór obecnej władzy z osobami, które bronią godności gejów i lesbijek, nie przekroczy pewnej granicy".
Tęczowe flagi i chustki
W nocy z wtorku na środę (28 na 29 lipca) na pomniki nałożono między innymi tęczowe flagi. Z manifestu opublikowanego w internecie wynika, że akcja aktywistów miała na celu walkę z homofobią.
"To jest szturm. To tęcza. To atak! Postanowiłyśmy działać. Tak długo, jak będą się bać trzymać Cię za rękę. Tak długo, aż nie zniknie z naszych ulic ostatnia homofobiczna furgonetka. To nasza manifestacja odmienności – ta tęcza. Tak długo, jak flaga będzie kogoś gorszyć i będzie niestosowna, tak długo uroczyście przyrzekamy prowokować" - brzmiał wpis opublikowany w mediach społecznościowych.
Z wpisu dowiadujemy się, że oprócz tęczowej flagi i manifestu uczestnicy akcji umieszczali na pomnikach również fioletowe chustki z symbolem ruchu anarchistycznego.
Sprawą zajęła się prokuratura
Jeszcze w środę wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z tymi zdarzeniami. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła w czwartek postępowanie w sprawie obrazy uczuć religijnych i znieważenia pomników poprzez nałożenie na nie tęczowych flag i masek.
Sprawę skomentował między innymi premier Mateusz Morawiecki. Na Twitterze opublikował zdjęcie, na którym stoi obok pomnika Chrystusa przy Bazylice Świętego Krzyża. "Nie ma zgody na profanowanie symboli narodowych i religijnych w imię żadnej ideologii" - napisał.
- Zawsze reaguję w momencie, kiedy mamy do czynienia z tego typu czynami - mówił z kolei zaraz po akcji z flagami Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy. - Potępiam wszelkie akty wandalizmu. Dałem temu dowód, choćby jeżeli chodzi o pomnik Kościuszki - zauważył.
Tęczowe flagi umocowano między innymi na figurze Chrystusa przed Bazyliką św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Policja dostała zgłoszenia o zdarzeniach dotyczących pomników: Mikołaja Kopernika, Jana Kilińskiego, Wincentego Witosa oraz Syrenki.
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Robert Kuszyński / Oko. Press