Jak opisała stołeczna straż miejska, mieszkanka stolicy kupiła działkę rekreacyjną w Falenicy. Postanowiła uruchomić nieczynną od jakiegoś czasu studnię. W tym celu umówiła się na wtorek z hydraulikiem.
Krzyczał, że na dole są węże
"Specjalista obejrzał wpuszczone w ziemię obok domu betonowe kręgi, ale było dość ciemno. Postanowił więc wstawić do kręgów drabinę i po niej zejść na dół. Jak szybko zszedł, tak szybko wdrapał się na górę, krzycząc do właścicielki działki, że na dole są węże. Kobieta natychmiast zadzwoniła pod numer alarmowy 112" - podali w komunikacie strażnicy.
Po chwili informacje o zdarzeniu otrzymali też strażnicy miejscy. Gdy funkcjonariusze ekopatrolu przyjechali, na miejscu była już straż pożarna. "Nie wiadomo było, jakie zwierzęta są na dnie studni. Mogły to być rodzime niegroźne węże, jadowite żmije albo egzotyczne gady, których ktoś próbował się pozbyć z hodowli. Wiedząc, że zwierzęta pełzające bardzo dobrze pływają, strażacy powoli wpompowali do studni wodę" - przekazano.
Są pod ścisłą ochroną
- Po chwili zobaczyliśmy jak na kawałkach styropianu wypłynęły na powierzchnię cztery, niegroźne dla ludzi, padalce. Zwierzęta były w dobrym stanie. Wszystkie zostały odłowione - powiedział cytowany w komunikacie Jacek Kosela, strażnik ekopatrolu.
Padalce, choć podobne wyglądem do węży, to nimi nie są. Są niejadowitymi, beznogimi jaszczurkami, które w naszym kraju są pod ścisłą ochroną. Zwierzęta zostały przez strażników wypuszczone do lasu w Wawrze.
Autorka/Autor: katke/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż miejska