- Muszę powiedzieć, że zdecydowana większość uczestników tego marszu są to osoby, które przyjeżdżają w celach pokojowych, chcąc zamanifestować swoje poglądy patriotyczne. Niestety, garstka ludzi, którzy się pojawiają, próbuje ten dzień zniszczyć, zepsuć atmosferę - tak o marszach niepodległości mówił w piątek rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji Mariusz Ciarka. Zapewnił, że funkcjonariusze są przygotowani na to, aby zapewnić bezpieczeństwo wszystkim.
Rzecznik KGP był pytany na piątkowej konferencji o kwestie zabezpieczenia w tym roku Marszu Niepodległości. - Co roku jesteśmy przygotowani na każdy wariant. Począwszy od tego, że będzie to marsz, który będzie odbywał się zupełnie legalnie, czy również jeżeli dojdzie do marszu nawet wobec sytuacji, kiedy taka zgoda nie będzie występowała - powiedział Ciarka.
- My musimy być przygotowani po to, aby zapewnić bezpieczeństwo wszystkim osobom, wszystkim uczestnikom- zaznaczył policjant. Jak podkreślił, funkcjonariuszom zależy na tym, aby uroczystości związane ze Świętem Niepodległości przebiegały w atmosferze patriotyzmu, zadumy i spokoju.
Jak wyjaśnił, w całym kraju 11 listopada odbywa się średnio 400-500 wydarzeń. - Marsz Niepodległości rzeczywiście z tych wszystkich organizowanych uroczystości jest zawsze największy, skupia największa uwagę mediów, skupia największą uwagę ludzi - zauważył. - Mimo szukania sensacji co roku, my oceniamy od kilku lat, od około 5-6 lat, że generalnie te marsze są bezpieczniejsze, aniżeli odnotowywaliśmy wcześniej - powiedział rzecznik policji.
"Zdecydowana większość chce zamanifestować poglądy patriotyczne"
Zaznaczył, że rok temu doszło do groźnej sytuacji, ale wyraził nadzieję, że organizatorzy wyciągnęli z tego wnioski. - My wyciągamy wnioski na pewno. Jesteśmy przygotowani do tego zarówno, jeżeli chodzi o siły, środki, jak i współpracę z urzędem miasta - dodał Ciarka.
Rzecznik KGP powiedział również, że jest co roku na Marszu Niepodległości. - Muszę powiedzieć, że zdecydowana większość uczestników tego marszu są to osoby, które przyjeżdżają w celach pokojowych, chcąc zamanifestować swoje poglądy patriotyczne. Niestety, garstka ludzi, którzy się pojawiają, próbuje ten dzień zniszczyć, zepsuć atmosferę. Ale na prawdę jest to co roku garstka. Zdecydowana większość, powiedziałbym, że niemal 100 procent, to są osoby, które po drodze zachowują się w sposób prawidłowy. Nie odnotowujemy poważniejszych zdarzeń - stwierdził Ciarka.
W ubiegłym roku Marsz Niepodległości przeszedł ulicami Warszawy, mimo że zgody na jego organizację, z uwagi na pandemię, nie wydał prezydent Warszawy. Zgodnie z zapowiedziami organizatorów miał się on odbyć w formie zmotoryzowanej, ale jednak wielu uczestników wzięło w nim udział pieszo. Podczas Marszu doszło do starć między demonstrantami a policją; policja informowała m.in., że na rondzie de Gaulle'a w stronę policjantów poleciały kamienie i race; do jednego z mieszkań na Powiślu wrzucono racę, co spowodowało pożar. Komenda Stołeczna Policji informowała, że zgromadzenie pieszych jest nielegalne.
Sąd apelacyjny uchylił decyzję wojewody
Konferencja policji odbyła się jeszcze przed wiadomością o utrzymaniu w mocy przez Sąd Apelacyjny uchylenia decyzji wojewody mazowieckiego o rejestracji cyklicznego wydarzenia Marsz Niepodległości. Informację o decyzji SA potwierdził prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Na Twitterze prezydent stolicy napisał, że "jeśli narodowcy zgromadzą się 11 listopada, będzie to zgromadzenie nielegalne". "Teraz pełna odpowiedzialność za niedopuszczenie do manifestacji i ekscesów jest po stronie policji" - dodał.
Szef stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz poinformował natomiast, że mimo to przemarsz 11 listopada odbędzie się planową trasą. - Zapraszamy na rondo Romana Dmowskiego. Będziemy szli na błonia Stadionu Narodowego; mamy zarejestrowane inne zgromadzenie. Bezpośrednio po wyroku sądu okręgowego wysłałem zgłoszenie zgromadzenia - powiedział Bąkiewicz na konferencji.
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Anna Kwaśny/tvn24.pl