Wszystko zaczęło się od patrolowania ulic Mokotowa. Policjanci natknęli się na trzech mężczyzn, stojących na parkingu jednego z marketów. - Ich podejrzane zachowanie, żywa gestykulacja oraz wygląd pobudzonych i zaaferowanych, wzbudziły uwagę funkcjonariuszy. Postanowili dokładniej przyjrzeć się tym młodym ludziom, obserwując ich z ukrycia - poinformowała komisarz Małgorzata Wersocka z Komendy Stołecznej Policji.
110 kilogramów marihuany
Jak opisała dalej, po chwili na parkingu pozostał tylko jeden mężczyzna. Był przerażony, kiedy zobaczył podchodzących do niego policjantów. - Na początku nie był w stanie wypowiedzieć żadnego słowa, tylko powtarzał jak mantrę: "Nie wierzę, to się nie dzieje naprawdę". Jak się okazało 32-latek był poszukiwany listem gończym - przekazała Wersocka.
W jego kieszeni były kluczyki do dostawczego peugeota zaparkowanego na tyłach marketu. Policjanci skontrolowali pojazd. - Na pace auta odkryli ogromne torby przemysłowe wypełnione narkotykami. Łączna waga zabezpieczonej marihuany przekroczyła 110 kilogramów - wyjaśniła policjantka.
Zarzuty
Wkrótce potem policjanci zatrzymali kolejnych dwóch mężczyzn. - Wszyscy zostali aresztowani i usłyszeli zarzuty dotyczące wprowadzania do obrotu znacznej ilości środków odurzających, za co grozi im nawet do 12 lat pozbawienia wolności.
Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa podjął decyzję o tymczasowym aresztowaniu najważniejszego z uczestników przestępstwa. Pozostali dwaj sprawcy zostali objęci dozorem policyjnym. Śledczy nie wykluczają kolejnych zatrzymań w tej sprawie - podała Wersocka.
Czytaj też: Narkotyki ukryte w komórce lokatorskiej, 37-latek aresztowany
Autorka/Autor: dg/gp
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KRP II