Sobotnia manifestacja, 102 lata po uzyskaniu praw wyborczych przez kobiety, była jednocześnie protestem przeciwko agresji ze strony służb państwowych. Policja zatrzymała co najmniej 10 osób.
Manifestacja rozpoczęła się na rondzie Dmowskiego (przemianowanym przez uczestników na rondo Praw Kobiet) o godzinie 15. Około 16 manifestujący ruszyli w kierunku placu Konstytucji. Byli blokowani przez funkcjonariuszy policji i radiowozy, które uniemożliwiały im przejście środkiem jezdni. Protestujący omijali policjantów chodnikiem i dalej szli w spontanicznie obranym kierunku.
Z placu Konstytucji część osób przeszła przez bramy budynków mieszkalnych i dotarła pod siedzibę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji przy Batorego. Druga część protestujących dostała się na plac Zbawiciela, skąd próbowała dotrzeć na plac Unii Lubelskiej. Funkcjonariuszom udało się powstrzymać przed dalszym marszem znaczną część protestujących na Waryńskiego. - Funkcjonariusze otaczali kordonem grupki ludzi, którzy byli informowani, że zostanie przeprowadzona czynność legitymowania, po której w każdej chwili mogą opuścić teren. Niestety część osób posłuchała organizatorek protestów i odmawiała podania swoich danych. Takie osoby były zatrzymywane. Zatrzymywaliśmy też osoby w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa - powiedział Polskie Agencji Prasowej Sylwester Marczak, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji
Zatrzymanych zostało co najmniej 10 osób. Dokładna liczba będzie znana po zakończeniu czynności przez funkcjonariuszy, którzy w godzinach wieczornych legitymowali uczestników demonstracji.
Policjanci interweniowali również na Trasie Łazienkowskiej, gdzie grupa protestujących usiadła na jezdni i zablokowała ruch. - Zdarzenie na Trasie Łazienkowskiej było bardzo niebezpieczne. Grupa protestujących osób wbiegła na jezdnię pomimo dużego natężenia ruchu, dlatego nasze działania były bardzo dynamiczne i polegały na szybkim przywróceniu ruchu w tym miejscu - dodał Marczak.
TAK RELACJONOWALIŚMY PROTEST:
Kończymy dzisiejszą relację. Dziękujemy za uwagę.
Sobotni protest na ulicach Warszawy został oficjalnie zakończony. Jednak nie jest to koniec wydarzeń współorganizowanych przez Ogólnopolski Strajk Kobiet. Na Żoliborzu, przed znanym Szklanym Domem przy Mickiewicza zgromadziło się około 200 osób, by zobaczyć odgrywany w oknach budynku spektakl Kolektywu Aurora „Manifesta”. Wśród artystów, którzy występują dziś w Szklanym Domu, są m.in.: Katarzyna Figura, Agnieszka Grochowska, Katarzyna Warnke czy Karolina Czarnecka.
Natomiast za oprawę muzyczną odpowiadają m.in. Aga Zaryan, Bovska, Novika, Marysia Sadowska.
Na miejscu jest nasz reporter Mateusz Szmelter.
– W oknach Szklanego Domu cały czas trwa przedstawienie. Na miejscu jest furgonetka Strajku Kobiet. Widzowie zebrali się po obydwu stronach Mickiewicza – relacjonuje.
Wydarzenie zostało obstawione przez duże siły policji. Funkcjonariusze interweniowali wobec zgromadzonych osób. Mickiewicza jest zablokowana w obu kierunkach.
Spektakl w oknach Szklanego Domu na Żoliborzu
- Martwiłem się, że może dojść do jakiegoś niebezpieczeństwa, niepotrzebnych przepychanek. Na szczęście wszyscy zachowali daleko idący rozsądek - mówił na antenie TVN24 były rzecznik stołecznej policji i ABW Maciej Karczyński.
Poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba poifnormował na twitterze, że posłanka Barbara Nowacka ucierpiała podczas interwencji policji. "Została zaatakowana gazem" - napisał Szczerba.
Jak informuje Arkadiusz Wierzuk z TVN24, protestujący zgromadzeni na Waryńskiego są legitymowani przez policję. Oficjalnie protest zakończył się.
Grupa protestujących zablokowała ruch w obu kierunkach w alei Armii Ludowej na wysokości Marszałkowskiej. Kilkanaście osób usiadło na jezdni. Kierowcy trąbili, uczestnicy protestu krzyczeli "chodźcie do nas" i "przepraszamy za utrudnienia, mamy rząd do obalenia". Po kilku minutach intwerweniowali policjanci, którzy wynieśli protestujących z jezdni.
Blokady Trasy Łazienkowskiej
Z kolei Arkadiusz Wierzuk mówi, że tłum się rozproszył. - W tej chwili jest więcej policjantów niż protestujących. Policjanci przystępują do spisywania danych. Nie chcą ich przepuścić dalej. Ten protest chciał się rozejść do metra i autobusów, ale policja zapowiedziała, że protestujących nie przepuści w kierunku metra Politechnika - przekazał.
Jak przekazał Jan Piotrowski, protest zmierza ku końcowi. - Potwierdziła to jedna z organizatorek manifestacji. Protestujący otoczeni przez policję przeskoczyli przez ogrodzenie oddzielające jezdnię ulicy Waryńskiego od chodnika - relacjonuje.
- Pojawiła się propozycja, aby policjanci przepuścili protestujących, bo ci - jak stwierdzili - chcą iść do domu. W tej chwili jesteśmy w sytuacji, kiedy ani jedna, ani druga strona nie chce ustąpić. Ale warto podkreślić, że jest to protest pokojowy. Są emocje, ale policjanci nie przekraczają swoich uprawnień. Nie ma też agresji ze strony protestujących - relacjonuje Arkadiusz Wierzuk.
Jak przekazuje Arkadiusz Wierzuk z TVN24, największa grupa protestujących, zablokowana w okolicach placu Unii Lubelskiej, ruszyła w kierunku Waryńskiego.
Z kolei Mateusz Szmelter z tvnwarszawa.pl informuje, że protestującym nie udało się dotrzeć przed budynek MSWiA. - Dojście na ulicę Batorego jest blokowane przez policyjny kordon. Protestujący mają przemieścić się w kierunku ronda Jazdy Polskiej - przekazał nasz reporter.
U zbiegu ulicy Polnej i placu Unii Lubelskiej jest Jan Piotrowski. - Policjanci odcięli protestującym drogę do placu Unii Lubelskiej niemal ze wszystkich stron. W związku z tym marsz rozlał się wieloma ulicami Śródmieścia - relacjonuje reporter TVN24.
Jak dodaje protestujący, będą próbowali przedostać się pod siedzibę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Na placu Zbawiciela jest Mateusz Szmelter z tvnwarszawa.pl. - Protestujący, którzy się tutaj przedostali przez podwórka, ruszyli Marszałkowską w kierunku placu Unii Lubelskiej - przekazał.
Jak donosi Jan Piotrowski, protestujący podzielili się na dwie grupy. - Protestujący weszli w podwórka, które są pomiędzy placem Zbawiciela, ulicą Mokotowską i Waryńskiego. Podwórkami, które zazwyczaj są zamknięte, protestujący przechodzą, omijając wszystkie siły policyjne - relacjonuje.
Protestujący przechodzą przez podwórko
- Kolejny kordon wybiegł z Nowowiejskiej. Teraz policjanci blokują również chodnik. Część osób została skutecznie zablokowana, ale część znów zdążyła przedostać się na drugą stronę ulicy, zanim funkcjonariusze utworzyli blokadę – przekazuje Mateusz Szmelter.
- Na placu Konstytucji policjanci próbowali wyprzedzić protestujących i zablokować im drogę na początku ulicy Waryńskiego. To się jednak nie do końca udało. Część osób przebiegła dalej. Kiedy policjanci uformowali coś na kształt kordonu, został on znów otoczony przez protestujących. W blokadzie stworzyła się wyrwa przez którą przeszły kolejne osoby – relacjonuje Mateusz Szmelter z tvnwarszawa.pl.
Dodaje, że policjanci nie interweniują, kiedy protestujący przechodzą chodnikami.
Protestujący przeszli przez "wyrwę" w policyjnym kordonie
Jak poinformował Jan Piotrowski, cały tłum ominął policyjny kordon i zmierza w stronę placu Konstytucji. - Policjanci informują przez głośniki, że nie zgłoszono żadnej manifestacji, że ta manifestacja jest nielegalna. Nawołują do rozejścia się. Te apele są jednak na nic, bo protestujących zamiast ubywać, przybywa - relacjonuje reporter TVN24.
Część osób przeszła na drugą stronę kordonu przez chodniki. W tej chwili policjanci są otoczeni przez protestujących, którzy czekają na dalsze wskazówki, w którym kierunku mają iść.
Jak donosi reporter TVN24 Jan Piotrowski, czoło marszu dotarło już do kordonu policji. - Przy policjantach jest Marta Lempart. Są też politycy. Protestujący odpalają race - relacjonuje Piotrowski.
Jak donosi nasz reporter, Mateusz Szmelter, protestujący ruszyli w kierunku placu Konstytucji. Jednak na wysokości Żurawiej ustawił się kordon policji, który odcina drogę protestującym.
Policja odcięła drogę protestującym
Jak informuje Zarząd Transportu Miejskiego, z powodu braku możliwości przejazdu przez rondo Dmowskiego we wszystkich kierunkach linie tramwaje i autobusowe jadące ciągami Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich zostają skierowane na trasy objazdowe najbliższymi przejezdnymi ciągami komunikacyjnym.
A tak, w tej chwili, wygląda rondo Dmowskiego z góry:
Pod tabliczkę z nazwą ronda podjechała furgonetka organizatorów. Rozstawiono drabinę, na którą wspięła się kobieta. Tabliczka z nazwą rondo Dmowskiego została przez nią zasłonięta tabliczką z napisem "rondo Praw Kobiet".
Protestujący zaczęli wychodzić na jezdnię. Jak informuje nasz reporter na czele protestujących jest Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. - Zgromadzeni weszli na rondo i ustawili się w kierunku Świętokrzyskiej - poinformował Mateusz Szmleter.
Protest na rondzie Dmowskiego
Protestujący zaczęli gromadzić się w okolicach ronda Dmowskiego już przed godziną 15. Na miejscu jest reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Szmelter.
- Protestujący gromadzą się na chodnikach wokół ronda. Nie blokują ulicy. W okolicy są ogromne siły policji. Kilkadziesiąt radiowozów przed Pałacem Kultury i Nauki, a także w uliczkach okalających rondo – przekazał reporter tvnwarszawa.pl
Dodał, że policja nadaje komunikaty nawołujące do rozejścia się.
Protest na rondzie Dmowskiego
Protest odbył się pod hasłem: "W imię matki, córki, siostry". "W 102. rocznicę naszej niepodległości idziemy w imię nas wszystkich - my, wnuczki tych, które wystukały sobie tę niepodległość parasolkami. W imię solidarności, którą możemy i chcemy się podzielić" - przekazały organizatorki protestu na stronie wydarzenia na Facebooku.
"Chciałybyśmy świętować dzień, w którym kobiety 102 lat temu uzyskały prawo wyborcze. Niestety w ostatnich tygodniach polski rząd zrobił sobie z nas wrogów i traktuje jak swojego przeciwnika politycznego, zamiast jako suwerena, obywatelki i obywateli" - dodały.
Od 22 października w całym kraju trwają protesty, będące sprzeciwem wobec zaostrzenia - w wyniku decyzji Trybunału Konstytucyjnego - przepisów antyaborcyjnych. Trybunał kierowany przez Julię Przyłębską orzekł, że przepis tak zwanej ustawy antyaborcyjnej z 1993 roku zezwalający na przerwanie ciąży w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niezgodny z konstytucją. Przepis straci moc wraz z publikacją wyroku, ale ten nie został jak dotąd ogłoszony.
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter/tvnwarszawa.pl