Ratusz podsumował pierwszy dzień strajku nauczycieli. W Warszawie lekcje nie odbyły się w 86 procentach szkół podstawowych i 84 procentach szkół ponadpodstawowych.
Po fiasku rozmów Związku Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych z rządem, w poniedziałek rozpoczął się bezterminowy strajk nauczycieli.
Strajk w liczbach
W poniedziałek wieczorem ratusz przekazał dane dotyczące liczby zamkniętych szkół. Według informacji urzędników, strajk objął 202 przedszkola (z 352) oraz 319 szkół (z 376).
Zaledwie 57 szkół nie strajkuje (31 szkół podstawowych, 10 liceów, 15 zespołów szkół i jeden młodzieżowy ośrodek wychowawczy), tam odbywają się normalne lekcje.
Wyszukiwarka strajkujących i niestrajkujących placówek znajduje się na stronie urzędu miasta. Ponadto rodzice mogą uzyskać informacje także w Miejskim Centrum Kontaktu Warszawa 19115.
"Na czas strajku miasto przygotowało bezpłatne aktywności w miejskich instytucjach kultury oraz sportu. Warszawscy uczniowie i przedszkolaki mogą odwiedzić m.in. domy kultury, biblioteki, zoo, stołeczne muzea i teatry" – przypomina ratusz.
Na przykład, w poniedziałek do godz. 14.00, ogród zoologiczny wydał 2,4 tys. darmowych wejściówek.
Jak wyglądał pierwszy dzień strajku?
Przed jedną ze szkół podstawowych była o godzinie 8 Karolina Wasilewska, reporterka TVN24. Tam na ogrodzeniu zawisł żółty baner z napisem "strajk".
Jak relacjonowała reporterka, w placówce numer 68 na Żoliborzu ponad 80 procent nauczycieli podpisało listę strajkową. Zaznaczyła, że ci, którzy tego nie zrobili, są od nauczania początkowego. - Mogą pracować zaledwie kilka godzin, co jest niewystarczające, żeby opiekować się uczniami - mówiła na antenie Wasilewska. I dodała, że dyrektorka szkoły zdecydowała o zamknięciu placówki. Rodzice, którzy o tym nie wiedzieli, muszą znaleźć inne miejsce dla swoich dzieci.
- Jedno dziecko przyszło samo do szkoły, wysłane przez rodziców. Bramka została na chwilę otwarta. Ale dyrekcja poinformowała rodziców, że placówka jest zamknięta i dziecko zostało bardzo szybko odebrane – podała reporterka.
"Odbieramy wiele telefonów"
Na drzwiach XVIII Liceum im. Zamoyskiego w Warszawie, które zadeklarowało udział w strajku, pojawiły się również plakaty z napisem "Protestujemy, bo zależy nam na przyszłości edukacji" oraz żółta kartka z napisem "Strajk/Protest". Nauczycielka tego liceum Agata Siennicka poinformowała PAP w poniedziałek rano, że "jeszcze nie wszyscy nauczyciele przyszli do szkoły oraz nie wszystkie lekcje się zaczęły". Jej zdaniem, informacja dotycząca udziału nauczycieli w strajku będzie "miarodajna na sam koniec dnia". Kiedy - jak dodała - wszyscy nauczyciele dotrą, podpiszą listę i zadeklarują swój udział przystąpienia do strajku lub nie. Z kolei w Szkole Podstawowej nr 210 im. Bohaterów Pawiaka, jak poinformowała pracowniczka sekretariatu placówki, "jest zamieszanie", choć szkoła nie uczestniczy w strajku. - Odbieramy wiele telefonów z informacją, że rodzice nie przyślą dzieci. Musimy poczekać na rozwój sytuacji, będziemy ją na bieżąco sprawdzać - dodała. Wskazała również, że rodzice są w dużej mierze solidarni z nauczycielami.
Sztab kryzysowy
W Centrum Bezpieczeństwa przy Młynarskiej 43/45 obradował sztab kryzysowy. Uczestniczyli w nim między innymi prezydent stolicy Rafał Trzaskowski i jego zastępczyni Renata Kaznowska. Zbierali informacje z dzielnic o liczbie placówek, które dołączyły do strajku.
- Będziemy monitorowali, jak wyglądają kluczowe miejsca kryzysowe: będziemy mieli ustawione kamery na wiele szkół, będziemy również obserwowali węzły komunikacyjne, bo ten strajk może też mieć szersze echo, może się odbić na komunikacji w Warszawie - mówił w piątek rzecznik ratusza Kamil Dąbrowa. Zadaniem sztabu było przygotowanie logistyczne do sytuacji kryzysowej, monitorowanie i reagowanie na zagrożenie bezpieczeństwa w przedszkolach, szkołach i placówkach oświatowych w czasie akcji strajkowej nauczycieli.
ran/PAP/pm/kz/b