"Rano przechodzi tamtędy ponad 14 tysięcy osób na godzinę, a po południu prawie 22 tysiące" - pisze o rondzie Dmowskiego stołeczna radna. Obecnie wszyscy ci ludzie muszą schodzić pod ziemię, choć urzędnicy obiecali przejścia naziemne. Projekt miał być gotowy w lipcu, jednak - jak przyznaje miasto - projektowanie się przedłuża.
Skrzyżowanie Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich, ścisłe centrum miasta, tłumy pieszych. Jednak przejście na drugą stronę w okolicy ronda Dmowskiego jest uciążliwe. Szczególnie dla osób starszych, niepełnosprawnych czy rodziców z małymi dziećmi. Urzędnicy długo dojrzewali do zmian, których domagały się m.in. ruchy miejskie. Zadeklarowali je pod koniec 2016 roku.
22 tysiące pieszych na godzinę
Radna Agata Diduszko-Zyglewska z Koalicji Obywatelskiej interweniowała w tej sprawie w lutym. Na jej interpelację odpowiedział wówczas wiceprezydent Warszawy Robert Soszyński, który przekonywał, że trwają prace projektowe przyszłych zebr. Miały zakończyć się w lipcu.
Pod koniec lipca radna kolejny raz zapytała miasto, czy - zgodnie z zapowiedzią - udało się już stworzyć projekt. "Realizacja utworzenia przejść naziemnych w tym miejscu powinna być sprawą priorytetową" - zwróciła uwagę radna.
I zaznaczyła, że chodzi nie tylko o to, że pozwolą one uniknąć uciążliwego schodzenia pod ziemię, ale też symbolicznie pokażą, że dla miasta priorytetem jest wygoda i bezpieczeństwo ludzi.
Diduszko-Zyglewska przytoczyła też wyniki badań ruchu w tym miejscu: "W godzinach szczytu porannego przez rondo przejeżdża ponad siedem tysięcy samochodów na godzinę, a popołudniowego 6,6 tysiąca, rano przechodzi tamtędy ponad 14 tysięcy na godzinę, a po południu prawie 22 tysiące".
Kilka miesięcy opóźnienia
Odpowiedzi radnej znowu udzielił Soszyński. Jak przyznał wiceprezydent, jest kilkumiesięczne opóźnienie przy opracowywaniu projektu.
"Z uwagi na szeroki zakres opracowania, na podstawie którego zostanie przebudowane skrzyżowanie i powstaną cztery przejścia z sygnalizacją świetlną wokół ronda, konieczne jest uzgodnienie dokumentacji z wieloma gestorami sieci podziemnych i jednostkami miejskimi" - wyjaśnił Soszyński. I jako termin graniczny zakończenia prac projektowych wskazał połowę grudnia.
Wiceprezydent dodał też, że wykonawca złożył skorygowany projekt nowej organizacji ruchu do powtórnego zaopiniowana przez jednostki miejskie i policję. Po uzyskaniu tych opinii, ma on zostać przekazany do zatwierdzenia przez Biuro Polityki Mobilności i Transportu.
Wciąż nie jest znany ostateczny koszt inwestycji. "Nadal przygotowywane są projekty branżowe, związane z przebudową drogową, usuwaniem kolizji z urządzeniami podziemnymi oraz przebudową sygnalizacją świetlną. Sporządzenie kosztorysu, który określi wartość całej inwestycji, będzie możliwe dopiero po ich zakończeniu. Wtedy inwestor wystąpi o przyznanie dodatkowych środków finansowych na przebudowę skrzyżowania" - zapowiedział Soszyński.
Prezydent kontra zastępca
W marcu "Gazeta Stołeczna" podała, że odpowiedzialny za drogownictwo wiceprezydent Robert Soszyński przekazał dziennikarzom podczas nieoficjalnego spotkania, że nie podoba mu się plan wytyczenia przejść naziemnych na rondzie Dmowskiego i jest gotowy do zablokowania tych zmian.
Według relacji dziennika, wiceprezydent przekonywał, że dodatkowe pasy oddalone od skrzyżowania nie są potrzebne, a przejścia podziemne wystarczą pieszym i... rowerzystom.
Rafał Trzaskowski odniósł się do tego tekstu na Twitterze. "Mówię jasno - miasto nie wycofuje się z przejść dla pieszych przy rondzie Dmowskiego. Będziemy realizować koncepcję modernizacji zgodnie z przedstawionymi planami, które były omawiane z mieszkańcami Warszawy" - napisał prezydent Warszawy.
Cztery przejścia
Koncepcja projektowanych przejść zakłada, że pasy nie znajdą się przy samym rondzie, ale całkiem blisko - w odległości kilkudziesięciu metrów od skrzyżowania.
Pierwsza zebra - przez Marszałkowską (po północnej stronie) powstanie za ulicą Widok. Zaplanowany jest tu także przejazd rowerowy i odcinek drogi rowerowej do ulicy Widok (z kontraruchem rowerowym) oraz rowerowe połączenie do Poznańskiej.
Drugie przejście ma przebiegać również przez Marszałkowską, ale po południowej stronie, na wysokości Nowogrodzkiej. Rowerzyści będą mogli tu przejechać przez Marszałkowską wzdłuż Nowogrodzkiej (z kontraruchem rowerowym).
Trzecie przejście zostanie wydzielone przez Aleje Jerozolimskie, po wschodniej stronie, na wysokości Parkingowej. "Projektanci nie wrysowali tam przejazdu rowerowego, bo nie łączyłby się on z siecią dróg rowerowych (ale zostawiają tam rezerwę terenu na przyszłość)" - wyjaśniali w ubiegłym roku urzędnicy.
Ostatnie pasy mają przebiegać przez Aleje Jerozolimskie po zachodniej stronie, na wysokości Poznańskiej. Znajdzie się tu także przejazd rowerowy i droga rowerowa łącząca Poznańską (z kontraruchem rowerowym) z Widok.
Planowane od lat
O wytyczeniu zebr na rondzie Dmowskiego władze miasta mówiły już pięć lat temu. Za takim rozwiązaniem opowiadał się ówczesny wiceprezydent stolicy Jacek Wojciechowicz. Później Zarząd Dróg Miejskich przekonywał, że przejść nie da się wytyczyć bez gruntownej przebudowy ronda.
Pod koniec 2016 roku do sprawy wróciła wiceprezydent Renata Kaznowska, która w tamtym czasie odpowiadała za drogownictwo w urzędzie miasta. Powstała koncepcja przebudowy ulicy Marszałkowskiej, Alej Jerozolimskich i przekształcenia ronda Dmowskiego w zwykłe skrzyżowanie. Ostatecznie jednak odstąpiono od tego pomysłu, który uznano za zbyt kosztowny i wrócono do wytyczania przejść przy rondzie.
mp/b