Niespodzianka w Warszawie. Legia przegrała z Wisłą Kraków 0:2 i traci dystans do prowadzącej Jagiellonii.
Mistrz Polski był pod presją. Musiał gonić lidera z Białegostoku, który w sobotę był w potężnych tarapatach. Do 90. minuty przegrywał z Arką, ale w kilkadziesiąt sekund wbił dwa gole i odskoczył w tabeli na trzy punkty.
Ale to Wisła, a nie Legia w niedzielę wyglądała na zespół, który bije się o tytuł. Goście zaatakowali z pasją od pierwszych minut. Na efekty nie trzeba było długo czekać.
VAR pomógł
W 21. minucie w pole karne wpadł Tibor Halilović. Pomocnik Wisły został powalony przez Williama Remy’ego. Sędzia Bartosz Frankowski miał wątpliwości. Po obejrzeniu telewizyjnej powtórki podyktował jednak jedenastkę, którą pewnie wykorzystał Carlitos.
Po 20. ligowej bramce Hiszpan prowadzi w klasyfikacji najskuteczniejszych. Pięć minut później Wisła podwyższyła prowadzenie. Carlitos tym razem idealnie dośrodkował na głowę Frana Veleza. Gospodarze otrząsnęli się nieco po przerwie.
Próbowali częściej atakować, ale nie potrafili przełamać krakowskiej obrony. Goście wycofali się, mądrze się bronili i zwycięstwa nie wypuścili. Pierwszego na Łazienkowskiej po niemal ośmiu latach.
CZYTAJ WIĘCEJ NA SPORT.TVN24.PL
kz