Małżeństwo z Warszawy, które miesiąc temu opuściło mieszkanie na Mokotowie, pozostawiając dwóch synów, odnaleziono w czeskiej Pradze. Reporter "Uwagi!" TVN rozmawiał z funkcjonariuszem lokalnej policji, który opowiedział, jak wyglądało spotkanie z parą.
Jak informowaliśmy, małżeństwo opuściło swoje mieszkanie przy Puławskiej w Warszawie około północy z 20 na 21 maja. Wychodząc z mieszkania, zostawili w nim dwóch nastoletnich synów. Od tamtego czasu nie wracali do domu i nie nawiązali też żadnego kontaktu z najbliższymi. Zmartwiona rodzina, która zaopiekowała się dziećmi Anety i Adama J. , zgłosiła ich zaginięcie na policję.
Małżeństwo, wychodząc z domu, zostawiło synom "kartkę z instruktażem". "Chłopcy, jesteście dzielni. Poradzicie sobie w życiu. Jesteśmy z was dumni" - napisali.
Później widziano ich w jednym z tatrzańskich schronisk oraz na terenie Słowacji.
Policjant z Czech o odnalezieniu małżeństwa z Warszawy
Miesiąc po opuszczeniu mieszkania na warszawskim Mokotowie pojawili się w czeskiej Pradze. Tam zostali namierzeni przez policję. Z przedstawicielem czeskiej policji rozmawiał reporter "Uwagi!" TVN. - Nasi policjanci kryminalni dostali od polskich funkcjonariuszy informację, że poszukiwane małżeństwo jest w Pradze. I znaleźliśmy ich. Współpracowali z policją. Skontrolowaliśmy ich zdrowie, byli w dobrym stanie - powiedział "Uwadze!" TVN płk. Ondrej Moravcik z Policji Republiki Czeskiej. I wyjaśnia: - Dla policji ważne było, w jakim są stanie zdrowia oraz czy wiedzą, że poszukuje ich polska policja i że mają status zaginionych. Okazało się, że byli tego świadomi.
ZOBACZ CAŁY REPORTAŻ NA STRONIE "UWAGI" TVN: Zaginione małżeństwo z Warszawy odnalezione w Pradze. Czeska policja: Współpracowali z nami >>>
Gdzie dokładnie odnaleziono małżeństwo? - Czeskie prawo zabrania podawania nam szczegółów. O miejscu możemy powiedzieć tyle, że było to miejsce publiczne - przekazał Moravcik.
Reporterowi "Uwagi!" TVN udało się z nieoficjalnych źródeł ustalić, że małżeństwo zatrzymano w jednym z największych parków w Pradze - Letenskie sady. - To bardzo popularne miejsce, bo jeśli ktoś chce zobaczyć zamek Hradczany, to może przejść przez ten park - powiedziała Anna Ruscak, która od wielu lat mieszka w Pradze.
"Czeska policja nie pytała, co dalej chcą robić i gdzie będą przebywać"
Od momentu spotkania z czeską policją para nie ma już statusu zaginionych. - Ich stan psychiczny był w porządku, czeska policja nie pytała, co dalej chcą robić i gdzie będą przebywać. Zrozumieli, że są poszukiwani i współpracowali z nami, udzielali podstawowych informacji - podkreślił przedstawiciel czeskiej policji.
Czy para mówiła, że ma kontakt ze swoimi dziećmi? - Nie pytaliśmy o kontakt z dziećmi, nie było to w zakresie naszych obowiązków. Potwierdziliśmy tożsamość. Resztą zajmują się inne instytucje - wskazał Moravcik.
Okazuje się, że sprawa zaginięcia małżeństwa z Warszawy była głośno komentowana także w Czechach.
- Informacje pojawiły się w prasie, głównie na dużych stronach internetowych. Dużo osób pisało komentarze. Przeważały dwa rodzaje. Albo były to osoby, które przeżyły podobną sytuację jako dzieci 14-, 15-letnie. I te osoby pisały, że do końca życia mają traumę, z którą nie mogą sobie poradzić. Były też komentarze osób, które śmiały się z całej sytuacji - opisała Polka, mieszkająca w Pradze.
Co teraz?
Dlaczego policja potraktowała małżeństwo jak zwykłych turystów i nie zatrzymała rodziców chłopców?
- Mieliśmy do czynienia z zaginięciem, które wynikało ze zgłoszenia osób najbliższych małżeństwa. Nie możemy mówić o jakimkolwiek zatrzymaniu. Żeby podjąć konkretne kroki prawne, mówiąc o stawianiu zarzutów, to przede wszystkim muszą być wykonane czynności, przeanalizowane wszystkie materiały i dopiero wtedy podejmowane są działania - wskazał nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik komendanta stołecznego policji.
Ślad po małżeństwie z Warszawy znów się urwał. Tym razem w Pradze. Gdzie obecnie J. są – nie wiadomo.
Sprawą rodziców na pewno zajmie się sąd rodzinny ze względu na złamanie przepisów Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.
Czytaj więcej: Zostawili dzieci i wyjechali. Najpierw w Tatry, później do Pragi. Wrócą do Polski? Usłyszą zarzuty?
Źródło: Uwaga! TVN
Źródło zdjęcia głównego: KPP Zakopane