Myślę, że to jest bardzo piękna nagroda i musze powiedzieć, że moje stare serce się poruszyło - powiedział Andrzej Wajda w rozmowie z rosyjską telewizją NTV kilka godzin po tym, jak Kreml przyznał reżyserowi Order Przyjaźni. Twórca łączy odznaczenie z emisją jego "Katynia" w Rosji po katastrofie Smoleńskiej. - Te gesty nie są bez znaczenia - dodał w rozmowie z TVN24.
- Rozumiem, że ta nagroda łączy się z filmem "Katyń", który był pokazany w rosyjskiej telewizji publicznej, a mam świadomość że w tej telewizji nie pojawia się nic, co nie ma pewnego politycznego przyzwolenia. Więc rozumiem, że jest to swego rodzaju gest prezydenta w stronę reżysera, który próbuje w tej trudnej sytuacji polsko-rosyjskiej poruszyć temat drastyczny - powiedział NTV Andrzej Wajda.
- To jest sprawa, która trwa i chciałbym swoim filmem się przyczynić do tego, żeby ona dobiegła do końca. A myślę, że nagroda prezydenta mówi mi o tym, ze to jest możliwe - dodał reżyser.
Gesty nie bez znaczenia
W lakonicznym, jednozdaniowym komunikacie służba prasowa Kremla podała, że Wajda otrzymał Order Przyjaźni za "wielki wkład w rozwój rosyjsko-polskich stosunków w sferze kultury". - To nie chodzi o to, że ja dostałem ten order tylko, że ja jestem polskim reżyserem - tłumaczył w rozmowie z reporterką TVN24.
- Wydaje mi się, że to jest fragment jakiejś większej całości. To jest jakiś gest, a te gesty nie są bez znaczenia. Myślę, że my też staramy się te gesty wykonywać, żeby też stwarzać sytuację, w której będziemy mogli wspólnie powiedzieć sobie, że to już jest za nami - zakończył.
Rosyjska premiera "Katynia" odbyła się w 2008 roku, jednak wówczas dzieło to mogli zobaczyć widzowie tylko... dwóch kin. Dopiero w tym roku film pokazał jeden z rosyjskich państwowych kanałów telewizyjnych. Po katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem.
Order Przyjaźni to jedno z najwyższych odznaczeń państwowych Federacji Rosyjskiej.
Źródło: TVN24, tvn24.pl