- To była najtrudniejsza moja rola. Ale też najbliższa mi - powiedziała tvn24.pl Agata Kulesza, która zdobyła właśnie Orła za rolę kobiecą w filmie "Róża".- Ciężar gatunkowy tej postaci był tak potężny, że o tym, by poza planem odcinać się od niej, nie było mowy. Nosiłam w notesie zdjęcie Róży - dodaje.
TVN24.pl: Kiedy odbierała pani Orła za najlepszą kreację kobiecą, wielu z nas uznało, że to zadouśćczynienie za pominięcie pani na festiwalu w Gdyni. Myślała pani tak po cichu?
Agata Kulesza: Ależ nie! Na festiwalu w Gdyni filmy i aktorów ocenia 9-osobowe, wyselekcjonowane jury, którego wrażliwość może być zupełnie inna niż tu, gdy mowa o 500-osobowej grupie ludzi z naszej branży. Wrażliwość to coś, czego oceniać nie sposób. W Gdyni wygrała Roma Gąsiorowska, którą uważam za świetną, wyrazistą aktorkę i bardzo cenię jej kreację w „Ki”. Nie pomyślałam więc, że to rodzaj zadouśćuczynienia, ale nie ukrywam, że cieszę się ogromnie, bo praca nad "Różą" była wyjątkowym doświadczeniem i to z pewnością najważniejsza, jak dotąd, moja kreacja.
- „Róża” Wojciecha Smarzowskiego zgarnęła dosłownie wszystko, bijąc na głowę, wydawało się pewnego, bo uhonorowanego nominacją do Oscara faworyta „W ciemności” Agnieszki Holland. Byliście zaskoczeni?
A.K. - Zaskoczeniem było tak spektakularne zwycięstwo w głównych kategoriach, ale sądzę, że te dwa tytuły szły ze sobą łeb w łeb. Nie znamy niestety liczb, nie wiemy jaką przewagą "Róża" pokonała "W ciemnościach". Podejrzewam jednak, że są to liczby zbliżone. Te filmy mają z sobą wiele wspólnego - oba pokazują ludzi w trudnych momentach naszej najnowszej historii i do tego w sytuacjach ekstremalnych. Oba też mają ogromną siłę oddziaływania.
Podczas kręcenia tego filmu nosiłam w nim właśnie zdjęcie Róży… Bardzo zżyłam się z tą postacią i chciałabym jeszcze kiedyś zagrać rolę, która tak głęboko we mnie zapadła. Agata Kulesza
- Grana przez panią bohaterka przechodzi piekło - ilością cierpienia jakie ją dotyka, można by obdzielić tuzin postaci. Pracy nad taką rolą musiały towarzyszyć ogromne emocje.
A.K. - Nie ukrywam, że to była najtrudniejsza moja rola. Ale też najbliższa mi. Ciężar gatunkowy tej postaci był tak potężny, że o tym, by poza planem odcinać się od niej, nie było mowy. Ja zresztą mam taki własny warsztat pracy, którego częścią jest m. in. bliski kontakt z postacią. Mam swój poufny notes, gdzie zapisuję i gromadzę ważne, bliskie mi sprawy, notatki, zdjęcia, itp. Podczas kręcenia tego filmu nosiłam w nim właśnie zdjęcie Róży… Bardzo zżyłam się z tą postacią i chciałabym jeszcze kiedyś zagrać rolę, która tak głęboko we mnie zapadła.
- Dołączyła pani po tym filmie do wąskiego grona "aktorów Smarzowskiego" i w tej chwili gra w kolejnym jego filmie "7 dni", o którym reżyser mówi "dramat polityczny".
A.K. - To mała rólka, a o film trzeba zapytać reżysera, bo choć znam scenariusz, nie wiem jak będzie wyglądał po montażu. Ale cieszę się ogromnie, bo jak mówi Eryk Lubos: "u Wojtka człowiek może nawet kawę robić", mając na myśli to, że wystarczy u niego być na planie i już się człowiek uczy. Nie musi grać.
- Ale pani gra i pracuje mnóstwo. Rozrzut pani ról jest ogromny. Od dramatycznej postaci Róży i żony mafioso w nowym filmie poprzez komediową bohaterkę "Prosto w serce". Pamiętamy też panią jako zwyciężczynię "Tańca z gwiazdami".
A.K. - To prawda. Różnorodność, to jest to, za co kocham ten zawód. A w nowym filmie filmie Xawerego Żuławskiego "Krew z krwi" gram kobietę walczącą samotnie z mafią, w obronie swoich dzieci. Jak widać ostatnio chętnie obsadzają mnie w rolach ofiar, za to nader zdeterminowanych.
Rozmawiała: Justyna Kobus/ ola
Źródło: tvn24.pl