W środę wieczorem, w związku z budową ekranów akustycznych na Trasie Toruńskiej, zamknięty został przejazd wiaduktami nad ul. Łabiszyńską. Kierowcy muszą jeździć dołem, czyli przez rondo.
W czwartek od rana jednak zamiast jechać, stali w gigantycznych korkach. Po porannym paraliżu, po południu sytuacja się powtórzyła.
Intrernauci na forum tvnwarszawa.pl i na warszawa@tvn.pl zwrócili uwagę, że drogowcy zmieniając organizację ruchu, zapomnieli o przeprogramowaniu świateł.
"Wszystko przez światła"
"Problemem nie jest przejazd dołem tylko długość zielonego w ciągu Trasy Toruńskiej (15 sekund) i w ciągu Łabiszyńskiej (1 minuta)" - pisze Ala.
O godzinie 10 przez rondo przy Łabiszyńskiej przejeżdża w 1 cyklu świateł 4 samochody (x3 pasy = 12 aut). Przecież to jest absurd na trasie, którą codziennie przejeżdża 150 tys. aut! - dodaje Agnieszka.
Policja kieruje ruchem
Sytuację starali się opanować policjanci. - Byliśmy na miejscu kilka razy. Pomagamy kierowcom także w popołudniowym szczycie - informuje Tomasz Oleszczuk ze stołecznej policji.
Oleszczuk przyznaje, że korki powoduje źle ustawiona sygnalizacja świetlna. - Na naszą prośbę wyłączone zostały światła, ale to nie przyniosło upragnionego skutku - dodaje.
"Nie da się inaczej"
Drogowcy zmienili organizację ruch na Trasie Toruńskiej, żeby dokończyć budowę tuneli. - Taka organizacja będzie obowiązywać do końca kwietnia. Powiem bez ogródek: nie da się inaczej. Trzeba wykończyć tunele i nie można tego zrobić "nad ruchem" samochodowym - wyjaśnia Małgorzata Tarnowska, rzeczniczka warszawskiej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
- Wytrzymajmy jeszcze chwilę, mam nadzieję że jeszcze przed Euro będziemy śmigać 7-kilometrowym odcinkiem drogi ekspresowej - przypomina na pocieszenie kierowcom.
Korek na Trasie Toruńskiej
su/par