Jeden z autobusów miejskich zepsuł się u bram Belwederu niedługo przed tym, jak kolumna prezydencka ruszyła, by opuścić jego teren. W tym czasie policja w Pałacu Prezydenckim zatrzymywała Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego. Na nagraniach ze słynnego już autobusu widać, jak samochody przejeżdżają chodnikiem.
Maciej Mazur, reporter Faktów TVN, dotarł do nagrań z monitoringu uszkodzonego autobusu miejskiego przy wyjeździe z Belwederu. Pierwsze z nagrań pochodzi z burty pojazdu. Widać na nim samochody wyjeżdżające z bramy Belwederu i wjeżdżające na chodnik. Ich wyjazd nadzoruje człowiek w kamizelce. Po kilku wykonanych manewrach pierwszy z samochodów wjeżdża na chodnik i po chwili znajduje się poza zasięgiem kamery. Podobne manewry wykonuje drugi i trzeci pojazd.
Drugie z nagrań pochodzi z szoferki kierowcy autobusu. Widać na nim samochody stojące na światłach. Po prawej stronie na chodniku ustawiły się samochody, które widoczne były na pierwszym z nagrań. Kiedy do pierwszego z nich wsiadł kierowca, wszystkie trzy odjechały chodnikiem i skręciły w prawo.
Zatrzymanie w Pałacu Prezydenckim
Skazani prawomocnie Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali zatrzymani we wtorek na terenie Pałacu Prezydenckiego. Przewieziono ich do komendy policji, a następnie do aresztu śledczego na Grochowie. Gdy dokonywano zatrzymania, prezydenta Andrzeja Dudy nie było w pałacu, przebywał w Belwederze na spotkaniu z liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską.
"Przez dłuższy czas nie mogliśmy opuścić Belwederu"
- Kiedy pan prezydent został poinformowany o tym, co dzieje się w pałacu, chciał natychmiast wracać, a wyjazd z Belwederu został zastawiony autobusem komunikacji miejskiej - powiedziała szefowa Kancelarii Prezydenta Grażyna Ignaczak-Bandych we wtorek wieczorem w Telewizji Republika.
Przebieg zdarzeń relacjonował w rozmowie z Onetem sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski. - Gdy tylko prezydent dowiedział się telefonicznie od szefowej Kancelarii Prezydenta Grażyny Ignaczak-Bandych o tym, że ministrowie Kamiński i Wąsik zostali zatrzymani, zdecydował o natychmiastowym powrocie. Tyle że przez dłuższy czas nie mogliśmy opuścić Belwederu, bo wyjazd blokował autobus miejski, stojący na światłach awaryjnych. Jestem przekonany, że to była celowa akcja - ocenił prezydencki minister.
Prezydent Warszawy: olbrzymie mrozy, zwykła awaria
Teorię zaangażowania miejskiego autobusu w zatrzymanie polityków PiS skomentował ironicznie prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. "Komunikacja miejska w Warszawie. Zawsze do usług. PS Spisek autobusowy? Naprawdę?" - napisał w mediach społecznościowych Trzaskowski. I opatrzył wpis grafiką, z której wynika, że 89 procent warszawianek i warszawiaków dobrze lub bardzo dobrze ocenia komunikację w stolicy.
Spekulacje o świadomym działaniu zdementował także podczas porannej konferencji prasowej. - Mamy olbrzymie mrozy, niestety awarie się zdarzają. To była po prostu zwykła awaria. Jest monitoring, opis całej sytuacji, w momencie kiedy autobus się zepsuł, były natychmiast poinformowane policja i SOP. Wszyscy zachowali się zgodnie z procedurami - powiedział prezydent Warszawy.
Rzeczniczka ratusza: awaria układu hamulcowego
O odniesienie się do sprawy poprosiliśmy rzeczniczkę stołecznego ratusza Monikę Beuth. - Nie ma żadnej podstawy, żeby twierdzić, że doszło do jakiegolwiek celowego blokowania wyjazdu. Doszło do awarii układu hamulcowego w autobusie, który zatrzymał się na światłach i nie mógł ruszyć. Mamy notatkę Zarządu Transportu Miejskiego, z której wynika, że działo się to dokładnie przez 17 minut - od 19.04 do 19.21 - przekazała tvnwarszawa.pl Beuth. I dodała, że na miejscu byli funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa i policji.
Według rzeczniczki, po 17 minutach autobus został odholowany przez pogotowie autobusowe. - To jedna z licznych awarii technicznych, które mają miejsce w Warszawie przy okazji takich mrozów i takiej pogody - przyznała. - Nieprawdziwe jest sugerowanie, że to celowe działanie kierowcy, ratusza czy kogoś innego - podsumowała.
***
Pierwsze informacje o zatrzymaniu polityków PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika pojawiły się po godzinie 19. Przekazał ją między innymi dziennikarz tvn24.pl Robert Zieliński. Informację dziennikarza potwierdził wkrótce wiceminister spraw wewnętrznych Czesław Mroczek. Więcej w kalendarium wydarzeń w sprawie zatrzymania na tvn24.pl.
Źródło: tvnwarszawa.pl