Zatrzymanie Kamińskiego i Wąsika a miejski autobus. Ratusz dementuje "spisek autobusowy"

W tym miejscu doszło do awarii autobusu (zdjęcie z środowego poranka)
Przy wjeździe do Belwederu stanął zepsuty autobus
Źródło: TVN24
- Kiedy pan prezydent został poinformowany o tym, co dzieje się w pałacu, chciał natychmiast wracać, a wyjazd z Belwederu został zastawiony autobusem komunikacji miejskiej - powiedziała szefowa Kancelarii Prezydenta Grażyna Ignaczak-Bandych. Rzeczniczka stołecznego ratusza wyjaśniła, że w autobusie "doszło do awarii układu hamulcowego". - Nieprawdziwe jest sugerowanie, że to celowe działanie kierowcy, ratusza czy kogoś innego - zapewniła Monika Beuth.

Skazani prawomocnie Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali zatrzymani we wtorek na terenie Pałacu Prezydenckiego. Przewieziono ich do komendy policji, a następnie do aresztu śledczego na Grochowie. Gdy dokonywano zatrzymania, prezydenta Andrzeja Dudy nie było w pałacu, przebywał w Belwederze na spotkaniu z liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską.

"Przez dłuższy czas nie mogliśmy opuścić Belwederu"

- Kiedy pan prezydent został poinformowany o tym, co dzieje się w pałacu, chciał natychmiast wracać, a wyjazd z Belwederu został zastawiony autobusem komunikacji miejskiej - powiedziała szefowa Kancelarii Prezydenta Grażyna Ignaczak-Bandych we wtorek wieczorem w Telewizji Republika.

Przebieg zdarzeń relacjonował w rozmowie z Onetem sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski. - Gdy tylko prezydent dowiedział się telefonicznie od szefowej Kancelarii Prezydenta Grażyny Ignaczak-Bandych o tym, że ministrowie Kamiński i Wąsik zostali zatrzymani, zdecydował o natychmiastowym powrocie. Tyle że przez dłuższy czas nie mogliśmy opuścić Belwederu, bo wyjazd blokował autobus miejski, stojący na światłach awaryjnych. Jestem przekonany, że to była celowa akcja - ocenił prezydenckim minister.

Prezydent Warszawy: olbrzymie mrozy, zwykła awaria

Teorię zaangażowania miejskiego autobusu w zatrzymanie polityków PiS skomentował ironicznie prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. "Komunikacja miejska w Warszawie. Zawsze do usług. PS Spisek autobusowy? Naprawdę?" - napisał w mediach społecznościowych Trzaskowski. I opatrzył wpis grafiką, z której wynika, że 89 procent warszawianek i warszawiaków dobrze lub bardzo dobrze ocenia komunikację w stolicy.

Spekulacje o świadomym działaniu zdementował także podczas porannej konferencji prasowej. - Mamy olbrzymie mrozy, niestety awarie się zdarzają. To była po prostu zwykła awaria. Jest monitoring, opis całej sytuacji, w momencie kiedy autobus się zepsuł, były natychmiast poinformowane policja i SOP. Wszyscy zachowali się zgodnie z procedurami - powiedział prezydent Warszawy.

"Nie wiem, jak poruszają się pracownicy Kancelarii Prezydenta, ale normalnie w Warszawie autobus na czerwonym świetle stoi, zatrzymuje się na przystankach, zabiera pasażerów i jedzie z prędkością 30 km/h. Ps. Przestańcie się kompromitować" - skomentowała Wioletta Paprocka-Ślusarska, szefowej sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej w ostatnich wyborach parlamentarnych. 

W tym miejscu doszło do awarii autobusu (zdjęcie z środowego poranka)
W tym miejscu doszło do awarii autobusu (zdjęcie z środowego poranka)
Źródło: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl

Dziennikarz: autobus się rozkraczył, wszyscy wysiedli

W autobusie przypadkiem był Bartosz Chyż, dziennikarz Konkretu24. "Autentycznie autobus 180 się rozkraczył przed brama Belwederu, jechałem nim" - napisał na platformie X, komentując spekulacje minister Ignaczak-Bandych. Dopytywany, jak to wyglądało od środka, odpisał: "Wsiadłem na Wiertniczej o 18.47. Na wysokości Belwederu byliśmy pewnie 20 minut później, mogła to być ok. 19.10. Autobus po prostu stanął, centralnie przed bramą, kierowca otworzył drzwi, nic nie powiedział. Od razu wysiadłem (mogłem nie słyszeć) i poszedłem na przystanek".

Pytamy naszego redakcyjnego kolegę, czy widział kolumnę aut, która próbowała wyjechać sprzed Belwederu. - Nie, auta były zaparkowane po bokach placu. Nikt do wyjazdu się nie szykował. To było ok. 19.10, więc spotkanie jeszcze trwało - opisuje Chyż. W jego ocenie, sytuacja wyglądała na typową awarię. - Wszyscy wysiedli, do kierowcy podszedł ktoś ze służb - relacjonuje.

Rzeczniczka ratusza: awaria układu hamulcowego

O odniesienie się do sprawy poprosiliśmy rzeczniczkę stołecznego ratusza Monikę Beuth. - Nie ma żadnej podstawy, żeby twierdzić, że doszło do jakiekolwiek celowego blokowania wyjazdu. Doszło do awarii układu hamulcowego w autobusie, który zatrzymał się na światłach i nie mógł ruszyć. Mamy notatkę Zarządu Transportu Miejskiego, z której wynika, że działo się to dokładnie przez 17 minut - od 19.04 do 19.21 - przekazała tvnwarszawa.pl Beuth. I dodała, że na miejscu byli funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa i policji.

Według rzeczniczki, po 17 minutach autobus został odholowany przez pogotowie autobusowe. - To jedna z licznych awarii technicznych, które mają miejsce w Warszawie przy okazji takich mrozów i takiej pogody - przyznała. - Nieprawdziwe jest sugerowanie, że to celowe działanie kierowcy, ratusza czy kogoś innego - podsumowała. 

Pierwsze informacje o zatrzymaniu polityków PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika pojawiły się po godzinie 19. Przekazał ją między innymi dziennikarz tvn24.pl Robert Zieliński. Wkrótce informację dziennikarza potwierdził wiceminister spraw wewnętrznych Czesław Mroczek. Więcej w kalendarium wydarzeń w sprawie zatrzymania na tvn24.pl.

Czytaj także: