Na hulajnodze elektrycznej ze sporą prędkością jeździł między przechodniami. Przerwali to strażnicy miejscy. Mężczyzna nie zamierzał podać swoich danych. Zrobił to dopiero po ponad czterech godzinach, już w policyjnym komisariacie.
Strażnicy miejscy z I Oddziału Terenowego podczas patrolowania we wtorek, 19 sierpnia, Nowego Centrum Warszawy zauważyli na ulicy Jasnej wyjątkowo niebezpiecznie jadącą hulajnogę elektryczną.
"Około 40-letni mężczyzna, zamiast skorzystać z pobliskiej drogi dla rowerów, jechał po chodniku i to z nadmierną prędkością, traktując przechodniów jak tyczki slalomowe. Został zatrzymany chwilę po tym, jak - nie schodząc z pojazdu - przejechał po przejściu dla pieszych" - opisali strażnicy w komunikacie.
Dokumentów nie zamierzał pokazać
Kierujący był anglojęzycznym obcokrajowcem. W tym języku został poinformowany o naruszeniach przepisów, których się dopuścił i zagrożeniu, jakie wprowadza swoim zachowaniem. Strażnicy poprosili go o okazanie dokumentów. Odmówił, twierdząc, że ich nie ma i nie zamierza się przedstawiać.
Wezwali więc na miejsce policję, a mężczyzna próbował odjechać. Ostatecznie musiał jednak poczekać. Nadal odmawiał podania personaliów.
"Swoje wyścigowe wyczyny bagatelizował i - ironizując - domagał się aresztowania, wyciągając ręce. Policjanci wyszli naprzeciw jego oczekiwaniom. W kajdankach zabrali go do komisariatu" - dodano w komunikacie.
W kajdankach trafił do komisariatu
Dopiero po ponad czterech godzinach, gdy na miejscu pojawił się tłumacz, zatrzymany zrozumiał, że to nie żarty i nieco ochłonął. Okazało się, że to pochodzący z Iranu 36-letni mieszkaniec Irlandii.
Strażnicy ukarali go mandatem. Swoje postępowanie w jego sprawie prowadzi też policja.
Autorka/Autor: pop
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24