Po ataku w szkole w Kadzidle prokuratura przedstawiła 18-letniemu Albertowi G. zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany. Dwie spośród trzech ranionych przez niego osób są w stanie ciężkim. Świadkowie relacjonowali, że G. wyszedł w czasie lekcji do łazienki, wrócił zamaskowany i zaczął atakować "pierwsze napotkane osoby".
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
- Albert G. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Grozi mu co najmniej 15 lat więzienia, maksymalnie dożywocie. Częściowo przyznał się do winy. Składał obszerne wyjaśnienia. Prokuratura nie zdradza jednak ich treści - przekazał w piątek przed południem reporter TVN24 Mateusz Grzymkowski. Informacje te potwierdziła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce Elżbieta Edyta Łukasiewicz.
Areszt na trzy miesiące
W piątek na wniosek prokuratora Sąd Rejonowy w Ostrołęce zdecydował o tymczasowym aresztowaniu 18-latka na trzy miesiące. "Podejrzany pozostaje do dyspozycji Prokuratury Rejonowej w Ostrołęce" - czytamy w komunikacie umieszczonym na stronie internetowej sądu.
Za przestępstwo zarzucane Albertowi G. grozi kara minimalna 15 lat pozbawienia wolności, a maksymalnie nawet kara dożywocia.
Do dramatycznych wydarzeń doszło w środę około 12 w szkole w Kadzidle, w powiecie ostrołęckim na Mazowszu. Napastnik po ataku uciekł, ale został zatrzymany w trakcie policyjnej obławy. Wcześniej - jak relacjonowali świadkowie - 18-latek miał wyjść z lekcji do łazienki i wrócić z maską na twarzy. Następnie podejrzany zaatakował koleżankę oraz kolegę nożem. Dziewczyna została ranna w brzuch, a chłopak w szyję. Dodatkowo, już poza szkołą, nastolatek zranił trzecią osobę.
18-latek do czwartku przebywał z powierzchownymi ranami w szpitalu. Po wypisaniu został doprowadzony na komendę policji.
Maska jak z horroru
Świadkowie tak opisywali to, co pamiętają:
- Mieliśmy łączoną lekcję, przyjechała do nas pani psycholog i ona ją prowadziła. Siedzieliśmy w klasie, ustawiliśmy się w kółku - opowiadał reporterowi TVN24 jeden z uczniów, który uczestniczył w lekcji. Jak dodał, zajęcia dotyczyły m.in. zjawiska agresji.
- Nagle jeden z uczniów, który siedział w sali, poszedł do łazienki. Wziął ze sobą plecak. Po pięciu minutach wrócił. Otworzył drzwi - relacjonował przebieg zdarzenia. Jak precyzował, napastnik miał już na twarzy maskę przypominającą tę z horroru "Piątek, trzynastego".
- Był ubrany w mundur i zaczął okładać kolegę pałką po głowie. Jak skończył, to wyciągnął nóż i go dźgnął. Koleżankę dźgnął w brzuch. Potem wyszedł z sali, musiał się przestraszyć. Ja złapałem za krzesło, on jeszcze raz zajrzał do środka - mówił świadek.
Potem napastnik zniknął, a uczniowie siedzieli sparaliżowani strachem. - Zacząłem ludzi uspokajać, pokazałem, gdzie mają iść. Uczniowie zaczęli wyskakiwać przez okno z pierwszego piętra - dodał. Stwierdził, że wcześniej napastnik raczej nie miał zatargów z poszkodowanymi, choć "dziwnie się zachowywał".
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24