W nocy z niedzieli na poniedziałek w Grodzisku płonęły samochody. Niedługo potem policjanci zatrzymali podejrzanego o jedno z podpaleń. Był to mężczyzna, którego legitymowali tej samej nocy. Przyznał się i odpowie za uszkodzenie mienia o łącznej wartości około 36 tysięcy złotych.
O płonących samochodach pisaliśmy na tvnwarszawa.pl w poniedziałek. - O godzinie 1.28 do stanowiska kierowania Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Grodzisku Mazowieckim wpłynęło zgłoszenie o pożarze samochodu znajdującego się obok warsztatu przy ulicy Granicznej. Dyżurny zadysponował na miejsce zdarzenia dwa zastępy z jednostki w Grodzisku Mazowieckim - przekazał nam wówczas aspirant Krzysztof Stefaniak z Państwowej Straży Pożarnej w Grodzisku Mazowieckim.
Dodał, że na placu warsztatu palił się samochód marki Renault. - Ugaszona została paląca się komora silnika samochodu. W wyniku pożaru nie było osób poszkodowanych - poinformował wtedy Stefaniak.
Niedługo po tym zdarzeniu strażacy musieli jechali na podobną akcję. - O godzinie 1.54 wpłynęło zgłoszenie o pożarze auta przy ulicy Bołtucia. Na miejsce zadysponowano jeden zastęp straży pożarnej. Stwierdzono pożar dwóch samochodów osobowych na niestrzeżonym parkingu - podał Stefaniak.
Butelki doprowadziły do podpalacza
Na miejsce pierwszego pożaru skierowani zostali tymczasem policjanci z grodziskiej komendy. Potwierdzili, że zupełnemu spaleniu uległ jeden ze stojących tam pojazdów, a drugi został uszkodzony. Na posesji znaleźli dwie puste plastikowe butelki, w których wcześniej mogła być benzyna.
- Gdy tylko informacja dotarła do funkcjonariuszy z patrolu, ci połączyli ją z interwencją, jaką przeprowadzali około godziny wcześniej. Na jednej z sąsiednich ulic policjanci zwrócili uwagę na mężczyznę, który spożywał alkohol. Podczas legitymowania 31-latek zachowywał się nerwowo, stąd policjanci postanowili sprawdzić, czy nie ma przy sobie zabronionych przedmiotów. W plecaku znaleźli tylko dwie plasikowe butelki z cieczą, która miała być paliwem do kosiarki, i zapalniczkę - przekazała w komunikacie Katarzyna Zych z grodziskiej policji. Policjantka dodała, że mężczyzna został pouczony za popełnione wykroczenie i miał wrócić do domu.
Podejrzewając, że mógł mieć związek z pożarem aut, funkcjonariusze ruszyli na poszukiwania mężczyzny. - Po kilku minutach zauważyli go w okolicy jednego z hoteli i udaremnili próbę ucieczki. W zajmowanym przez 31-latka pokoju znaleźli plecak, w którym nie było butelek, a tylko wcześniej widziana zapalniczka. Rzeczy zostały zabezpieczone, a mężczyzna zatrzymany w policyjnej celi - dodała w komunikacie Zych.
Policyjni śledczy zarzucają mu uszkodzenie dwóch pojazdów poprzez ich podpalenie. 31-latek przyznał się do zarzucanych mu czynów. Jak wskazuje policja, łączna wartość uszkodzonego mienia wyniosła około 36 tysięcy złotych. Mężczyzna był wcześniej karany za podobne przestępstwa i tym razem odpowie w warunkach recydywy. Prokuratura Rejonowa w Grodzisku Mazowieckim wystąpiła z wnioskiem do sądu o tymczasowe aresztowanie zatrzymanego. Sąd zastosował ten środek zapobiegawczy na trzy miesiące.
Policja informuje, że mężczyzna nie jest podejrzewany o drugie podpalenie tej samej nocy. Okoliczności tego zdarzenia są wciąż badane.
Przeczytaj także: Uciekali przed policją, ale skręcili w ślepą ulicę. Zarzuty dla kierowcy
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP Grodzisk Mazowiecki