Nad ranem zaatakował kobietę, ciągnął ją za nogi. Decyzja prokuratury

Mężczyzna był bez koszulki i zaczepiał ją na ulicy
Agresor zaatakował kobietę w centrum Warszawy
Źródło: nina_celinska, Tik Tok
Prokuratura złożyła do sądu wniosek o umorzenie sprawy napaści na ulicy Grójeckiej. Ninę zaczepił natarczywy mężczyzna bez koszulki. Chciał, by z nim poszła. Stanowczo odmówiła, wtedy agresor podniósł ją i ciągnął za nogi. Odpuścił, bo zaczęła krzyczeć, zareagowali też ochroniarze z pobliskiego budynku. Kluczowa w sprawie była opinia biegłych psychiatrów.

- Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota nadzorowała dochodzenie przeciwko obywatelowi Republiki Łotewskiej podejrzanemu o to, że w dniu 17 sierpnia 2024 roku w Warszawie przy ulicy Grójeckiej stosował przemoc fizyczną wobec pokrzywdzonej kobiety, czym zmuszał ją do określonego działania polegającego na udaniu się wraz z nim w bliżej nieokreślone miejsce - informuje Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Pijany, natarczywy, bez koszulki

Do napaści doszło około godziny 5, kiedy pokrzywdzona wracała z pracy. - W pewnym momencie spostrzegła wyłaniającego się spomiędzy bloków mającego około 190 centymetrów wzrostu mężczyznę, w całości brudnego, który nie miał na sobie koszulki. Mężczyzna zaczął iść za nią i wykrzykiwać niezrozumiałe słowa. W trakcie oczekiwania na zmianę sygnalizacji świetlnej sprawca zaczął wypytywać pokrzywdzoną o cel jej podróży, będąc przy tym natarczywym oraz nachalnym - opisuje szczegóły sprawy prokurator.

Jak dodaje, mężczyzna znajdował się pod wyraźnym wpływem alkoholu. - Zwracał się do pokrzywdzonej w sposób wskazujący, jakby byli razem w związku. Z uwagi na obawę co do dalszego zachowania mężczyzny pokrzywdzona zaczęła nagrywać za pomocą telefonu całe zdarzenie. Napominała mężczyznę, by ją zostawił w spokoju, na co ten nie reagował. W pewnym momencie zaszedł jej drogę, po czym podniósł ją do góry, a następnie postawił na ziemi i zaczął ciągnąć za nogi w celu udania się z nim w nieokreślone miejsce - relacjonuje dalej Piotr Skiba.

Z pobliskiego budynku wybiegło jednak dwóch ochroniarzy, którzy zaczęli krzyczeć w kierunku mężczyzny, na co ten zareagował wypuszczeniem pokrzywdzonej i ucieczką. 

Kluczowa decyzja biegłych

Mężczyzna został zatrzymany i usłyszał zarzuty. Zastosowano wobec niego środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji połączony z zakazem kontaktowania się z pokrzywdzoną i zakazem zbliżania.

- Podejrzany nie przyznał się do zarzuconego mu czynu, wskazując jednocześnie, że w godzinach nocnych z 16 na 17 sierpnia 2024 r. znajdował się pod wpływem amfetaminy i alkoholu. Wyjaśnił, że z uwagi na stan upojenia pamięta jedynie urywki zdarzenia z udziałem pokrzywdzonej. Zapewniał, że nie miał zamiaru jej skrzywdzić ani przestraszyć - informuje rzecznik.

W opinii sądowo-psychiatrycznej i psychologicznej powołani sprawie biegli biegli orzekli, że w okresie popełnienia zarzuconego przestępstwa podejrzany miał "zniesioną zdolność rozumienia znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem".

- Mając na uwadze aktualny stan psychiczny podejrzanego oraz wskazania biegłych, do Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy skierowano wniosek o umorzenie postępowania karnego wobec niepopełnienia przez podejrzanego zarzucanego mu przestępstwa ze względu na stan niepoczytalności w chwili przestępstwa określony w art. 31 § 1 Kodeksu karnego oraz zastosowanie wobec podejrzanego środka zabezpieczającego w postaci terapii uzależnień w systemie ambulatoryjnym - przekazuje rzecznik.

O dalszym losie podejrzanego zdecyduje Sąd Rejonowy. Podejrzany jest 25-letnim studentem, zatrudnionym jako pracownik biurowy. Nie był dotychczas karany.

Czytaj także: