Nina wracała nad ranem z pracy. Gdy czekała na taksówkę, zaczepił ją natarczywy mężczyzna bez koszulki. Chciał, żeby z nim poszła. Stanowczo odmówiła, wtedy agresor podniósł ją i ciągnął za nogi. Odpuścił, bo zaczęła krzyczeć, zareagowali też ochroniarze pobliskiego budynku. Policja podała, że mężczyznę zatrzymano.
Kobieta opisała sytuację na Tik Toku, tam też udostępniła film z zajścia. Doszło do niego w sobotę o godzinie 5 rano, na rogu Grójeckiej i Dalekiej, tuż obok urzędu dzielnicy Ochota. Jak przekazała, właśnie tam zamówiła taksówkę, by spokojnie wrócić do domu.
Był natarczywy, nie odpuszczał
"W oczekiwaniu na taksówkę podszedł do mnie pewien mężczyzna pod wpływem środków odurzających, bez koszulki. Od razu wyczułam niebezpieczeństwo, ponieważ facet był bardzo nachalny, ciągle próbował zwrócić moją uwagę różnorakimi tekstami. Nie reagowałam na jego podteksty czy zaczepki, ciągle odchodząc w przeciwnym kierunku, ponieważ nie chciałam dać żadnych sygnałów zainteresowania. Sytuacja zaczęła się pogarszać, gdyż zaczął się bardzo przybliżać, ciągle prosząc mnie abym z nim poszła. Więc wyciągnęłam telefon, aby to udokumentować, ponieważ czułam, że może wydarzyć się coś bardzo niebezpiecznego" - czytamy w opisie filmu.
Na nagraniu słychać, jak Nina stanowczo zwraca się do mężczyzny. - Przestań za mną iść - prosi. Zdenerwowana używa też wulgaryzmów, ale mężczyzny to nie zraża. - Pójdziemy razem do monopolowego. No idziemy - nagabuje kobietę. Nie odstrasza go nawet ostrzeżenie, że jest nagrywany.
"Na nagraniu już nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć, aby ode mnie odszedł, przy czym on ciągle nie odpuszczał, aż w końcu podniósł mnie do góry na pasach dla pieszych. Po czym opuścił mnie i ciągnął za nogi. Przypominam, że było to w centrum Warszawy, nikt z osób przejeżdżających samochodem nie postanowił mi pomóc. Po moich krzykach o pomoc wybiegli ochroniarze z budynku naprzeciwko, krzycząc do niego, aby mnie puścił, więc mężczyzna odpuścił i uciekł" - napisała Nina. Na nagraniu słychać jej przeraźliwy krzyk.
"Policjanci zostawili mnie roztrzęsioną"
Nina napisała, że od razu po zdarzeniu zadzwoniła na numer alarmowy 112. Policjanci przyjechali, spisali to, co powiedziała. "Niestety nie byli zainteresowani obejrzeniem nagrania całej sytuacji. Policjanci zostawili mnie roztrzęsioną w miejscu zdarzenia, informując mnie, iż gdybym była chętna złożyć zawiadomienie, powinnam udać się na policję w mojej dzielnicy. Gdy próbowałam złożyć zawiadomienie, niestety dowiedziałam się, że według prawa polskiego nie uzyskam żadnej pomocy. Ponieważ nie doszło do gwałtu, pobicia czy porwania. To pokazuje jak w naszym kraju dopóki nie rozleje się krew wszystko jest ok" - skwitowała.
W poniedziałek kobieta poinformowała, że skontaktował się z nią policjant, który zalecił jej, by stawiła się na komendzie w celu powtórnego przeanalizowania sprawy. Przekazał również, że mężczyzna został ujęty.
Zatrzymali go tego samego dnia
Tego samego dnia do sprawy odniosła się Komenda Stołeczna Policji. Jak podano w komunikacie na platformie X, w sobotę policjanci otrzymali zgłoszenie, że na Ochocie mężczyzna zaczepiał młodą kobietę. Gdy patrol pojawił się na miejscu, sprawcy już tam nie było.
"Z uwagi na informację, że mężczyzna może stwarzać realne zagrożenie dla innych osób, policjanci niezwłocznie udali się na penetrację terenu, celem ustalenia gdzie znajduje się mężczyzna. Kobieta natomiast została poinformowana przez policjantów o konieczności złożenia zawiadomienia" - zrelacjonowała stołeczna policja. W wyniku przeprowadzonych działań, półtorej godziny później mężczyzna został odnaleziony i przewieziony do komendy. "Badanie wykazało, że 25-latek, ob. Łotwy jest nietrzeźwy, a dodatkowo zachowuje się irracjonalnie i agresywnie. Po wezwaniu pogotowia na miejsce ratownik medyczny stwierdził, że osoba kwalifikuje się do umieszczenia w izbie wytrzeźwień" - czytamy dalej w oświadczeniu KSP.
Po osadzeniu w izbie, z uwagi na "niestabilne zachowanie" mężczyzna został przewieziony karetką do szpitala psychiatrycznego, gdzie przebywa na obserwacji.
"Dziś (w poniedziałek - red.) w godzinach popołudniowych pokrzywdzona kobieta złożyła oficjalne zawiadomienie o zaistniałym zdarzeniu. Jak tylko lekarze wyrażą na to zgodę, z 25-latkiem zostaną wykonane czynności procesowe pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Warszawa Ochota, w kierunku art. 191 kk. tj. (zmuszanie do określonego zachowania)" - podsumowała policja.
Molestowanie to nie tylko napaść fizyczna
To nie pierwszy przypadek molestowania kobiet na ulicach Warszawy. W lipcu opisywaliśmy historię Magdy, którą nieznany sprawca złapał za pośladek i uciekł. I w tym przypadku młoda kobieta wracała z pracy ruchliwą ulicą na warszawskiej Woli.
Jak podawaliśmy wówczas, L'Oréal Paris razem z międzynarodową organizacją Right To Be (a w Polsce z lokalną organizacją pozarządową - Centrum Praw Kobiet) zainicjowała wspólną kampanię przeciwko molestowaniu w miejscach publicznych. W jej ramach zlecono w 15 krajach badania.
W Polsce przeprowadziła je pracownia Ipsos w marcu 2021 roku na próbie dwóch tysięcy osób. Dane pokazały, jak mała jest świadomość tego, czym jest molestowanie. W pierwszej, spontanicznej odpowiedzi 41 procent respondentek odpowiadało twierdząco na pytanie, czy doświadczyły molestowania. Jednak pierwszym odruchu nie klasyfikowały wielu zachowań jako formy molestowania. "Molestowanie to przecież nie tylko napaść fizyczna. Żeby o nim mówić nie musi nawet dojść do przekroczenia granic intymności fizycznej. Nie musi dojść do dotyku. Molestowaniem może być gest lub słowo. A to już nie jest takie oczywiste" - czytamy w raporcie.
Badania pokazały także inną smutną prawdę: 87 procent Polek boi się i unika powrotów do domu późnym wieczorem i w nocy. 75 procent Polek i Polaków uważa, że kobiety są często obwiniane za to, że były molestowane, komentarzami w typie: "Sama chciała, skoro tak się ubrała!", "Po co tam szła po nocy?", "To dlaczego piła alkohol?", "Pewnie jej się podobało, skoro nie reagowała".
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: nina_celinska, Tik Tok