- Nagle zgasł mi samochód. Nie mogłem go odpalić – wspomina kierowca w rozmowie z reporterką TVN24. Jak dodaje, w aucie bardzo szybko zaczęło przybywać wody. Jej poziom sięgał prawie szyb.
- Nie miałem czasu na myślenie i pierwsze co przyszło mi do głowy, to ewakuacja z samochodu do tramwaju żony i dziecka – opowiada kierowca.
Samochód z ogromnej kałuży pomogli mu wyciągnąć strażacy.
bf/par