Żoliborz jest jedną z ostatnich dzielnic Warszawy, gdzie wciąż nie wybrano nowego zarządu. Karty rozdają tu ruchy miejskie, bo bez nich nie da się stworzyć stabilnej większości. Oficjalnie aktywiści wciąż nie zdecydowali, czy będą rządzić z radnymi Prawa i Sprawiedliwości czy Koalicji Obywatelskiej. Ale środowa sesja nie pozostawia wątpliwości, że postawili na tych drugich.
Sesja rady dzielnicy odbyła się w środę. Radni wybrali przewodniczącego, którym został Piotr Wertenstein-Żuławski. Jego zastępcami będą: Izabela Rychter (Miasto Jest Nasze-Koalicja dla Żoliborza), Jolanta Zjawińska (Koalicja Obywatelska) oraz Robert Rogala (Prawo i Sprawiedliwość). Taki wybór wskazywałby na to, że ukonstytuowała się koalicja. Jednak burmistrza nie wybrano. Zaplanowano natomiast kolejną sesję. Ma się odbyć 13 grudnia.
To ostatni moment na wskazanie zarządu. Jeśli dzielnicowi radni tego nie zrobią, prezydent Rafał Trzaskowski podejmie tę decyzja za nich wprowadzając zarząd komisaryczny (wydarzyło się to już na przełomie 2006 i 2007 roku, gdy Hanna Gronkiewcz-Waltz mianowała komisarzem Janusza Warakomskiego).
"Materializuje się współpraca"
Przypomnijmy: na Żoliborzu żadne ugrupowanie nie zdobyło przewagi gwarantującej samodzielne rządy. Potrzebne jest 11 głosów, tymczasem Koalicja Obywatelska zdobyła 10 mandatów, Prawo i Sprawiedliwość ma ich sześć, a Miasto Jest Nasze-Koalicja dla Żoliborza - pięć. Jak łatwo policzyć, bez tych ostatnich nie da się rządzić. Dlatego zarówno Koalicja Obywatelska, jak i Prawo i Sprawiedliwość zabiegały o ich względy.
Środowa sesja pokazuje, że aktywistom bliżej do Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. Ale oficjalnie przyznać tego wciąż nie chcą. - Rozmowy trwają. Nic nie jest jasne. Mam nadzieję, że wszystko wyjaśni się w przyszłym tygodniu - mówi nam Konrad Smoczny z Miasto Jest Nasze.
Ale Piotr Wertenstein-Żuławski (KO) nie owija w bawełnę. - Dogadaliśmy program, wybraliśmy prezydium rady, teraz czas na (dalsze – red.) personalia – twierdzi. A jeszcze dwa tygodnie temu żoliborski MJN relacjonował w mediach społecznościowych, że spotkanie z Koalicją Obywatelską nie nastrajało pozytywnie. "Okazało się, że większość naszych postulatów nie da się zrealizować lub zajmie to wiele lat" – pisali aktywiści.
Dziś Wertenstein-Żuławski bagatelizuje tę kwestię. - Wszystko jest wyjaśnione. Był jeden niepotrzebny komunikat do opinii publicznej, który nie pomaga w rozmowach. Program jest dogadany, nie budzi kontrowersji – komentuje przewodniczący rady. - To było niedogadanie, a nie rozbieżność - przekonuje.
Czy w takim razie przesądzone jest wybranie zarządu 13 grudnia? - Taki jest plan. Dzisiejsze głosowanie świadczy o pierwszym kroku, że materializuje się współpraca – odpowiada.
"Nastawienie antypisowskie"
Także dla Adama Buławy z PiS, sprawa jest przesądzona. - Podstawowym problem polega na tym, że dla ruchów miejskich Prawo i Sprawiedliwość jest partią łamiąca demokrację, partią - powiedzmy szczerze - obciachową. Wyborcy by im tego nie darowali, dlatego uważam, że szanse na porozumienie z nami jest znikome. Co oczywiście nie wyklucza zmiany, ponieważ kadencja jest dług, trwa pięć lat – opisuje Buława.
Przekonuje, że nie chodzi o różnice programowe, bo te są "do dogadania". - Na Żoliborzu zwyciężyło nastawienie antypisowskie, zresztą tak. jak w większej części Warszawy był w tych wyborach samorządowych plebiscyt przeciwko partii rządzącej. Nie liczyły się kompetencje czy osiągnięcia konkretnych osób. Ważne było, żeby pokazać sprzeciw partii, która rządzi w kraju. My się z tym pogodziliśmy, dostaliśmy żółtą kartkę, co nie oznacza, że nie będziemy działać dla dobra Żoliborza - tłumaczy radny PiS.
Klaudia Ziółkowska /b
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl