Miasto próbuje poradzić sobie z problemem zbyt ciasnego łącznika między pierwszą a drugą linią metra. Na peronie stacji Świętokrzyska pojawiły się kolejne strzałki, które mają przekierować strumień pasażerów na okrężną drogę, przez antresolę. Otwarto także część bramek, co w porannym szczycie wywołało pewne zamieszanie.
W środę na stacji metra Świętokrzyska otwarto niektóre bramki. Na miejscu był reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Szmelter. - Na obu liniach otwarte są tylko niektóre bramki. W przypadku stacji pierwszej linii otwarte są boczne, szerokie bramki, gdzie skanuje się bilety z kodem QR. Bramki starszego typu, z kołowrotkami są zamknięte. Przy wejściu na drugą linię otwarte są bramki bliżej łącznika prowadzącego do antresoli - opisał nasz reporter.
Jak dodał, na peronie pierwszej linii wzdłuż krawędzi wymalowano strzałki, które kierują podróżnych chcących przesiąść się na drugą linię. Wcześniej podobne drogowskazy zostały naklejone na filary. Cel mają ten sam: zniechęcić pasażerów do używania ciasnego łącznika, którym trasa jest najkrótsza.
Szmelter zauważył, że otwarte bramki wywołały wśród niektórych podróżnych dezorientację. - Niektórzy zastanawiali się, czy jeśli bramka jest otwarta, to czy muszą kasować bilet. Na miejscu są obecni pracownicy Zarządu Transportu Miejskiego, którzy udzielają informacji pasażerom - przekazał.
Chcą rozdzielić strumień pasażerów
Dopiero około południa ratusz wydał w tej sprawie komunikat. Jak przekazał, zastosowane rozwiązania mają poprawić bezpieczeństwo na stacji i rozładować tłok, który pojawia się tu w godzinach szczytu. "Nowe oznakowanie pozwoli rozdzielić strumień przesiadających się na dwa przejścia – z M1 do M2 przez antresolę, a z M2 do M1 przez przejście peronowe. Zostało ono wybudowane – i spełniało swoją rolę – kiedy funkcjonował tylko centralny odcinek drugiej linii metra z siedmioma stacjami. Dziś, gdy pasażerów jest więcej, w niektórych sytuacjach przechodzenie nim jest utrudnione" - czytamy w komunikacie.
- Część bramek jest otwarta i są to bramki dedykowane pasażerom przesiadającym się z linii M1 na M2. To, że bramki są otwarte, nie oznacza, że nie należy kasować biletu. Zasada jest taka, że po przekroczeniu linii bramek trzeba mieć skasowany bilet lub aktywną kartę miejską. To wynika z regulaminu przewozowego, który obowiązuje w Warszawie – powiedział nam Tomasz Kunert, rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego. Podkreślił, że przy otwartej bramce nie ma możliwości skasowania biletu. – Dlatego część bramek pozostała zamknięta i tam można normalnie skasować bilet. Na miejscu są nasi informatorzy, którzy na bieżąco udzielają informacji – dodał Kunert.
Ponadto w pociągach nadawany jest specjalny komunikat skierowany do osób, które chcą przesiąść się do linii M2.
Wprowadzone rozwiązanie to próba. Ratusz zaznaczył w komunikacie, że "specjaliści z Metra Warszawskiego i Zarządu Transportu Miejskiego będą teraz obserwować, czy zmienią się przyzwyczajenia pasażerów odnośnie drogi przejścia pomiędzy stacjami". "W przypadku, gdy natężenie ruchu w przejściu na poziomie peronów nadal będzie duże, podjęte zostaną kolejne działania mające usprawnić przesiadanie się na stacji Świętokrzyska" - podkreślają urzędnicy.
Ścisk w łączniku to codzienność
Ścisk w łączniku pomiędzy pierwszą a drugą linią metra to codzienność. Żeby przedostać się między peronami najkrótszą drogą, trzeba przejść przez klatkę schodową złożoną ze schodów zwykłych i ruchomych. Miejsca jest mało, więc pasażerowie w godzinach szczytu poruszają się powoli, panuje tłok. Tłum przeciskający się przez wąskie przejście rośnie wraz z oddawanymi do użytku kolejnymi stacjami linii M2. W czerwcu otwarto dwie stacje na Woli i Bemowie, we wrześniu trzy na Zaciszu i Bródnie. A będą kolejne. Kolejnych pasażerów wtłoczyłaby tam trzecia linia, którą chcą budować władze Warszawy.
Pod koniec października Rafał Trzaskowski był pytany o to, jaki pomysł ma miasto na rozładowanie tłoku. Stwierdził, że kłopotliwy łącznik "był rozwiązaniem dodatkowym". - Ta przesiadka miała następować górą. My widzimy ten tłok i analizujemy sytuację. Będziemy zachęcać pasażerów, żeby korzystali z przejścia górą - powiedział. - Ze względów konstrukcyjnych tego przejścia (podziemnego łącznika - red.) nie da się powiększyć - dodał.
W powietrzu wisi - o czym oficjalnie urzędnicy nie mówią - wprowadzenie w łączniku ruchu jednokierunkowego albo wręcz jego całkowite zamknięcie.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter/tvnwarszawa.pl