Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek podjął sprawę wypadku radiowozu, w którym znajdowały się dwie nastolatki. Do prokuratury i policji wystąpił o informacje na temat przebiegu postępowania. Zapytał też o ewentualne konsekwencje dla funkcjonariuszy.
Informacja o interwencji w sprawie wypadku radiowozu w Dawidach Bankowych pojawiła się we wtorek w Biuletynie Informacji Publicznej RPO. Wiącek poprosił Prokuraturę Rejonową w Pruszkowie o informacje "o dotychczasowym przebiegu postępowania w tej sprawie". Zapytał też o podjęte i zaplanowane czynności procesowe. Z kolei do Komendanta Powiatowego Policji w Pruszkowie zwrócił się z prośbą o wyjaśnienia dotyczące samego zdarzenia oraz o informacje o czynnościach wyjaśniających i ewentualnie postępowań dyscyplinarnych wszczętych wobec funkcjonariuszy.
"Szczególne zaniepokojenie Rzecznika budzi szeroko opisany w mediach fakt nieudzielenia pomocy medycznej nastolatkom poszkodowanym w wypadku, które z niewyjaśnionych powodów były przewożone radiowozem, a także próba ukrycia przez funkcjonariuszy faktu przewożenia radiowozem osób postronnych" - informuje biuro RPO.
Nastolatki w radiowozie. Co się wydarzyło?
Do zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu pod Warszawą, w pobliżu skrzyżowania ulic Kinetycznej i Złote Łany w Dawidach Bankowych. Okazało się, że z funkcjonariuszami podróżowały dwie nastolatki. - Nie mamy żadnych podstaw do tego, by te osoby w tym radiowozie się znalazły. Stąd decyzja o wszczęciu czynności dyscyplinarnych wobec policjantów - poinformował wówczas Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Policja potwierdziła, że 17- i 19-latka tuż po zdarzeniu "uzyskały pomoc medyczną we własnym zakresie". Z relacji bliskich młodszej dziewczyny wynika, że gdy wysiadły z rozbitego radiowozu, jeden z policjantów miał do nich podejść, jakby chciał sprawdzić, czy nic im nie jest. Drugi miał natomiast krzyknąć do nich: "a teraz sp......ać!". Znajomi nastolatek zabrali je na teren OSP w Raszynie, gdzie mieści się także stacja pogotowia ratunkowego. Młodsza trafiła następnie do szpitala, gdzie stwierdzono u niej między innymi złamanie nosa oraz stłuczenie barku i żuchwy, po badaniach wypisano ją do domu.
Pierwsze decyzje komendanta
We wtorek rzecznik KSP poinformował, że "cały czas prowadzone są zaawansowane czynności dyscyplinarne w związku ze zdarzeniem w Dawidach Bankowych". - Analiza zgromadzonego materiału została przedstawiona Komendantowi Stołecznemu Policji, który wczoraj (w poniedziałek - red.) podjął decyzję o przejęciu postępowania dyscyplinarnego. Jednocześnie Komendant Stołeczny Policji zdecydował o zawieszeniu dowódcy patrolu - przekazał Sylwester Marczak.
Z kolei śledztwo zostało przejęte przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie. - Biorąc pod uwagę okoliczności związane z faktem, że policjanci ci podczas czynności służbowych mogli współpracować z Prokuraturą Rejonową w Pruszkowie, to dla zachowania bezstronności postępowanie zostało przejęte przez prokuraturę okręgową w Warszawie - wyjaśniała we wtorek rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz.
Prokuratura zleciła przesłuchanie świadków. Planuje też powołanie biegłego, który dokona oceny obrażeń odniesionych przez pokrzywdzoną.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN