Próbował zdetonować samochód przed komisariatem. Wyrok w sprawie usiłowania zabójstwa policjantów

Komisariat na Ursynowie
Rzecznik KSP opisuje, jak wyglądała próba zamachu na policjantów
Źródło: TVN24
Przed komisariatem odkręcił gaz w aucie i próbował doprowadzić do eksplozji. Został oskarżony o próbę zabójstwa trzech policjantów. W tej sprawie zapadł właśnie prawomocny wyrok.

W środę Sąd Apelacyjny w Warszawie wymierzył Piotrowi M. karę łączną 12 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności za próbę zabójstwa policjantów. Uchylił natomiast wyrok sądu I instancji w kwestii dotyczącej posiadania narkotyków i skierował sprawę do ponownego rozpoznania Sądowi Okręgowemu w Warszawie.

W uzasadnieniu sędzia Izabela Szumniak wskazała, że oczywistym jest, że zarówno środki odurzające, jak i alkohol wpływają na ludzi w bardzo zindywidualizowany sposób, natomiast ustawa wymaga wyłącznie ustalenia, że osoba prowadząca pojazd znajdowała się pod wpływem środka odurzającego, co dowodowo zostało potwierdzone opinią biegłego.

- W zakresie czynu z art. 62 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu narkomani sąd apelacyjny zadecydował o uchyleniu wyroku w tej części i przekazaniu sprawy do ponownego rozpoznania. Konieczne jest bowiem przeprowadzenie na nowo przewodu sądowego w tym zakresie - zaznaczyła sędzia Izabela Szumniak. Dodała, że chodzi o uzyskanie nowej opinii biegłego z zakresu badań chemicznych, czy zabezpieczony susz spełnia zmienione kryteria ustawowe.

Sąd odrzucił apelację obrońcy i prokuratury

Z kolei jeśli chodzi o czyn usiłowania zabójstwa, sąd apelacyjny nie podzielił zarzutu sformułowanego w apelacji obrońcy, jakoby doszło do dobrowolnego odstąpienia od jego dokonania. - Konsekwentna realizacja wcześniej ustalonego planu obejmująca pozyskanie butli z gazem, zaparkowanie pod komisariatem, zwabienie potencjalnych ofiar poprzez użycie klaksonu samochodowego, odkręcenie kurka powodujące ulatnianie się gazu i pocieranie zapalniczki na oczach funkcjonariuszki miało na celu doprowadzenie do wybuchu ze skutkiem rozszerzonego samobójstwa. Wybuch nie nastąpił, gdyż przekroczona została granica wybuchowości, a to wprost wynika z opinii biegłego. Takie wnioski korespondują również z zeznaniami świadków czy wyjaśnieniami samego oskarżonego, który przyznał, że opuścił samochód, gdyż stężenie gazu było już tak duże, że był prawie nieprzytomny, robiło mu się słabo - podkreśliła sędzia.

Zaznaczyła też, że nie zasługuje na uwzględnienie również apelacja prokuratora, kwestionująca przyjętą przez sąd kwalifikację prawną czynu i zmierzającą do zmiany wyroku poprzez wymierzenie oskarżonemu 25 lat pozbawienia wolności.

Jak bowiem wskazała sędzia, w trakcie zdarzenia oskarżony znajdował się pod wpływem środków odurzających, od których był uzależniony, a które znacząco wpływały na sposób jego działania i przyjmowaną postawę. - Sąd apelacyjny nie podzielił zarzutu prokuratora kwestionującego wymiar orzeczonej za ten czyn kary pozbawienia wolności jako rażąco niewspółmiernie łagodnej i nie znalazł podstaw do jej korekty i wymierzenia 25 pozbawienia wolności - mówiła, uzasadniając wyrok, sędzia Izabela Szumniak.

Wyrok jest prawomocny. 

Komisariat na Ursynowie
Komisariat na Ursynowie
Źródło: Google Street View

Zaparkował samochód i odkręcił zawór butli z gazem

Ta sprawa miała swój początek w nocy z 5 na 6 grudnia 2020 roku w Warszawie. Piotr M. podjechał przed komisariat policji na warszawskim Ursynowie samochodem, którym przywiózł 11-kilogramową butlę ze skrajnie łatwopalnym gazem propan butan tworzącym z powietrzem mieszaninę wybuchową.

Zaparkował pojazd na parkingu policyjnym, a następnie odkręcił zawór butli. "Kiedy gaz wypełnił wnętrze pojazdu, mężczyzna uruchomił sygnał dźwiękowy klaksonu samochodu i zwabił w ten sposób na miejsce funkcjonariuszy, którzy opuścili komisariat" - przekazywała Prokuratura Krajowa.

Gdy policjanci podeszli do pojazdu, Piotr M. próbował odpalić zapalniczkę w celu spowodowania eksplozji gazu. "Do wybuchu nie doszło ze względu na zbyt wysokie stężenie gazu w samochodzie i zbyt małą ilość tlenu, co uniemożliwiło zapłon. Piotr M. został obezwładniony przez funkcjonariuszy policji. W sytuacji gdyby doszło do eksplozji, istniało realne zagrożenie dla życia i zdrowia trzech funkcjonariuszy interweniujących przy samochodzie" - informowała PK.

"Czuł żal do szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości"

Po zatrzymaniu okazało się, że Piotr M. był pod wpływem marihuany w stopniu odpowiadającym znacznemu upojeniu alkoholowemu. W jego samochodzie znaleziono 1,50 grama marihuany. "W telefonie komórkowym Piotra M. ujawniono nagrania, które wskazywały, że zamierzał popełnić samobójstwo poprzez wysadzenie samochodu, a jednocześnie planował zabić funkcjonariuszy policji" - wyjaśniła PK. Dodała, że powołani w toku postępowania biegli psychiatrzy wskazali, iż Piotr M. był poczytalny w chwili czynu.

"Piotr M. miał problemy osobiste i finansowe, czuł żal do szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości - w związku z wyrokiem skazującym go za oszustwo i nałożonym przez sąd obowiązkiem naprawienia szkody. Mężczyzna był wcześniej karany. Wyrokiem Sądu Rejonowego w Tarnowskich Górach został skazany za oszustwo na karę sześciu miesięcy ograniczenia wolności - 30 godzin miesięcznie nieodpłatnej pracy na cele społeczne, obowiązek naprawienia szkody w kwocie 728 zł. Nie wywiązał się z nałożonych obowiązków" - tłumaczyła PK.

W akcie oskarżenia prokurator Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie oskarżył Piotra M. m.in. o usiłowanie zabójstwa trzech funkcjonariuszy policji poprzez spowodowanie eksplozji gazu, w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. "Kolejne zarzuty dotyczyły prowadzenia pojazdu pod wpływem środka odurzającego w postaci marihuany oraz posiadania środka odurzającego w postaci 1,50 grama ziela konopi innych niż włókniste" - zaznaczyła PK.

Wyrok sądu pierwszej instancji

19 września ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie uznał Piotra M. za winnego popełnienia zarzucanych mu czynów, uznając jednocześnie, że sprawca nie działał w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Sąd skazał go na karę łączną 12 lat i siedmiu miesięcy pozbawienia wolności i zakazał mu prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres czterech lat.

Apelację od tego wyroku złożył obrońca oskarżonego i prokuratura.

Obrońca w apelacji zarzucił m.in. sądowi błąd w ustaleniach faktycznych, polegający na uznaniu pomimo braku dowodów, że oskarżony próbował włączyć zapalniczkę i doprowadzić do eksplozji, a celu tego nie osiągnął ze względu na zbyt duże stężenie mieszaniny gazów, podczas gdy zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie daje podstaw do takiego twierdzenia. Obrońca w apelacji wskazał też na jego zdaniem błędną opinię biegłego w zakresie stężenia marihuany w organizmie oskarżonego oraz rażącą niewspółmierność kary i wniósł o uchylenie wyroku oraz o umorzenie postępowania i uniewinnienie oskarżonego.

Prokuratura z kolei zaskarżyła wyrok, zarzucając błąd w ustaleniach faktycznych i błędnie przyjętą kwalifikację karną poprzez bezpodstawne przyjęcie, że Piotr M. nie działał w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie i wniosła o zmianę zaskarżonego wyroku i wymierzenie kary 25 lat pozbawienia wolności.

Czytaj także: