Pamiątki po bliskich po 80 latach wróciły do rodzin. Zegarek i kolczyki oraz broszka i puderniczka należały do dwóch kobiet zatrzymanych przez Niemców podczas Powstania Warszawskiego i uwięzionych w obozach koncentracyjnych.
We wtorek w Izbie Pamięci przy Cmentarzu Powstańców Warszawy bratanek Stanisławy Mordes, Jacek Mordes, i wnuczka Anny Tomczyk, Grażyna Malenka, odebrali pamiątki po swoich krewnych, ofiarach niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych. Na ręce pana Jacka przekazano kolczyki i zegarek, a na ręce pani Grażyny - broszkę i puderniczkę.
Przedmioty te, odebrane kobietom zatrzymanym w 1944 roku i wysłanym do obozów, przez 80 lat spoczywały w depozycie. Dopiero teraz krewni tych dwu warszawianek zostali odnalezieni w ramach realizowanej przez Arolsen Archives kampanii "Powstanie Warszawskie. Nieznane hiSTOrie".
"W gardle ściska, łzy cisną się do oczu"
- Choć zegarek, to nie drogi szwajcar, a kolczyki pewnie też nie są kosztowne, to jednak dla mnie mają ogromną wartość, należały do Stasi - powiedział dziennikarzom bratanek Stanisławy Mordes, Jacek Mordes, który od przedstawicielek Arolsen Archives otrzymał pamiątki po stryjence.
Przyznał, że stryjenkę Stasię słabo pamięta. - Jak ostatni raz ją widziałem, miałem cztery lata – wyjaśnił. Wspominał, że kiedy otrzymał telefon z Arolsen Archives z pytaniem, czy jest krewnym Stanisławy Mordes, bo są do odebrania po niej pamiątki, był bardzo zaskoczony. - Jak to możliwe, po tylu latach - dziwił się.
Grażyna Malenka otrzymała broszkę i puderniczkę po babci Annie Tomczyk. - Nie mogę nic powiedzieć, nie pozwala mi wzruszenie. W gardle ściska, łzy cisną się do oczu - wyznała.
Stanisława Mordes i Anna Tomczyk zostały zatrzymane w ostatnich dniach Powstania Warszawskiego przez Niemców. Obie wywieziono do kobiecego obozu koncentracyjnego Ravensbrück. Pod koniec wojny, dzięki staraniom hrabiego Folke Bernadotte, zostały uratowane z obozu i przewiezione do Szwecji. Następnie wróciły do Polski.
Wiedzę o bliskich znajdują w dokumentach
W zasobach Arolsen Archives - Międzynarodowego Centrum Badań Prześladowań Nazistowskich - znajdowało się 4,7 tysiąca depozytów, które zostały po II wojnie światowej zabezpieczone przez aliantów i do placówki trafiły w latach 60. ubiegłego wieku. Niemal połowę z nich udało się na przestrzeni lat zwrócić. Obecnie około dwóch tysięcy depozytów czeka na właścicieli. Wśród nich jest około 100 przedmiotów zabranych osobom wywożonym ze stolicy w trakcie Powstania Warszawskiego.
W ramach kampanii "Powstanie Warszawskie. Nieznane HiSTOrie" realizowanej w związku z 80. rocznicą wybuchu powstania, poszukiwani są krewni ofiar, którym zwracane są wszystkie zachowane przedmioty.
Wraz z depozytami rodziny otrzymują wszystkie dokumenty dotyczące ich bliskich, które znajdują się w archiwum Arolsen Archives. - W wielu przypadkach dokumenty mogą być wykorzystane do odtworzenia historii ich krewnych. Odnalezione przez nas rodziny często dowiadują się z dokumentów, co stało się z ich bliskimi - powiedziała inicjatorka kampanii "Powstanie Warszawskie. Nieznane HiSTOrie" Anna Meier-Osiński.
- Wierzymy, że wspólnie uda się nam zwrócić sto pamiątek po mieszkańcach Warszawy i ich bliskich i opowiedzieć sto nieznanych historii - podkreśliła koordynatorka projektu #StolenMemory Ewelina Karpińska-Morek z Arolsen Archives. Zachęciła do pomocy w poszukiwaniach rodzin.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Rafał Guz