Podczas napadu przed mokotowskim bankiem mogło zostać skradzione nawet pół miliona złotych. Policja podaje, że jeden z napastników został ranny i apeluje do lekarzy o czujność podczas przyjmowania pacjentów z nietypowymi urazami. Zaatakowany mężczyzna to były funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa. Nieoficjalnie wiadomo, że oddał kilkanaście strzałów w kierunku uciekających sprawców.
Do napadu doszło we wtorek rano przed jednym z banków przy Wołoskiej w rejonie skrzyżowania z Domaniewską Z relacji policji wynikało, że do idącego do banku mężczyzny podbiegło czterech zamaskowanych mężczyzn. Agresorzy wyrwali mu torbę z pieniędzmi i uciekli. Nieoficjalnie mówi się o kradzieży pół miliona złotych - taka kwota pojawia się w doniesieniach RMF FM i Polskiej Agencji Prasowej.
W trakcie szarpaniny poszkodowany został uderzony w głowę i powalony na ziemię. Jeden ze śledczych pracujących przy sprawie powiedział w rozmowie z PAP, że był to konwojent przewożący gotówkę z kantoru. - To 50-letni były oficer Służby Ochrony Państwa. Doznał lekkich obrażeń głowy. Został opatrzony na miejscu i przewieziony do szpitala na badania - poinformował.
Trwa poszukiwanie sprawców. Policjanci przeglądają monitoring i zabezpieczają ślady. Jak dowiedział się dziennikarz śledczy tvn24.pl Robert Zieliński, podejrzenia koncentrują się na "gruzińskiej przestępczości zorganizowanej". Śledczy, cytowany przez PAP, potwierdza tę hipotezę. - Czterej mężczyźni porozumiewali się w między sobą ze wschodnim akcentem. Mogli to być Gruzini - zaznaczył.
Konwojent miał oddać kilkanaście strzałów
PAP powołuje się też na relację świadka, który opowiadał, że napastnicy na początku próbowali zaatakować mężczyznę nożem. Konwojent zaczął się bronić, ale wtedy dostał mocny cios w głowę i upadł na ziemię. Leżąc, oddał kilkanaście strzałów w kierunku uciekających sprawców.
Z ustaleń Roberta Zielińskiego wynika, że do strzałów wykorzystane zostały wszystkie naboje znajdujące się w magazynku.
Policja: jeden ze sprawców został ranny
Policja nie wyklucza, że jeden z napastników mógł zostać postrzelony. - Jeden ze sprawców został ranny, stąd apel także do pracowników szpitali i lekarzy o niezwłoczne informowanie policji o podejrzanych obrażeniach przyjmowanych pacjentów - poinformował w środę rzecznik Komendy Rejonowej Policji Warszawa II Robert Koniuszy.
Policja apeluje też do świadków napadu przy Wołoskiej o kontakt z najbliższą jednostką policji.
- Informacje można przekazać, dzwoniąc na numery telefonu oficera dyżurnego KRP II 47 72 392 50 (przez całą dobę), policjantów prowadzących czynności: 47 72 392 26 (w godzinach 8-16) albo przekazywać je na adres: dyzurny.krp2@ksp.policja.gov.pl - wskazuje Koniuszy.
Porzucili SUV-a, uciekli kradzionym oplem
Przy Wilanowskiej 368 znaleziono około południa granatowego volkswagena na ukraińskich numerach. Na tylnej szybie widać było dziurę po pocisku. Zniszczone było jedno z kół. Przy aucie pracowali policyjni technicy w białych kombinezonach. Po kilku godzinach auto zostało zabezpieczone i zabrane na lawecie na policyjny parking.
- Jak udało mi się dowiedzieć nieoficjalnie, na nagraniach (monitoringu - red.) widać moment, kiedy około godziny 10.30 sprawcy porzucają granatowego volkswagena i przesiadają się do innego samochodu, który był wcześniej zaparkowany. To oznacza, że napad był skrupulatnie zaplanowany - relacjonował we wtorek reporter TVN24 Jan Piotrowski. Dodał, że sprawcy wyjechali z osiedlowego parkingu i pojechali w nieustalonym kierunku.
Jak podaje w środę RMF FM, sprawcy przesiedli się do opla insingi. Policjanci ustalili już, że właścicielem pojazdu jest mieszkaniec jednej z podwarszawskich miejscowości. Auto zostało mu skradzione.
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl