Mieszkańcy stolicy zebrali się w sobotę po południu na placu Defilad. To gest solidarności z Białorusinami, którzy brali udział w protestach przeciwko sfałszowaniu wyników wyborów prezydenckich.
Sobotnia manifestacja odbyła się pod hasłem "Wolna Warszawa dla Wolnej Białorusi". Przed Pałacem Kultury i Nauki zebrał się tłum z biało-czerwono-białymi flagami. Niektórzy przynieśli ze sobą również flagi Unii Europejskiej na znak sprzeciwu wobec prezydentury Aleksandra Łukaszenki. W trakcie zgromadzenia wygłaszane były przemówienia, w których wyrażano poparcie dla protestów na Białorusi. Na wiecu minutą ciszy upamiętniono Aleksandra Tarajkouskiego, który zginął w trakcie starć z policją w Mińsku.
"Warszawa zawsze była solidarna. Zawsze broniła najważniejszych wartości - wolności, godności i demokracji. My - warszawianki i warszawiacy wobec powyborczych wydarzeń na Białorusi, chcemy naszą obecnością na wiecu solidarności "Wolna Warszawa dla Wolnej Białorusi" pokazać nasze wsparcie dla milionów protestujących Białorusinek i Białorusinów" - napisali organizatorzy akcji na Facebooku.
Inicjatorem sobotniej manifestacji jest poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba, który w Mińsku obserwował przebieg wyborów prezydenckich na Białorusi. W organizację włączył się także Dom Białoruski w Warszawie. Zachęcano, by do akcji przyłączyli się nie tylko warszawiacy, ale i obywatele Białorusi mieszkający w stolicy.
Solidarni z protestującymi Białorusinami
Manifestacja na placu Defilad nie jest pierwszym tego typu wydarzeniem. Równolegle do protestów toczących się od niedzieli na Białorusi, odbywały się demonstracje przed ambasadą tego kraju w Warszawie. W piątek zorganizowany został marsz ulicami Śródmieścia, Mokotowa i Wilanowa, który również zakończył się przed gmachem ambasady.
Poparcie dla protestujących Białorusinów okazywali w ostatnich dniach mieszkańcy wielu polskich miast. Happeningi organizowano między innymi w Łodzi, Katowicach, Białymstoku czy Gdańsku.
Protesty na Białorusi
Po niedzielnych wyborach prezydenckich na Białorusi, w których, według oficjalnych wyników, po raz kolejny wygrał rządzący od 26 lat Alaksandr Łukaszenka, w wielu miastach tego kraju wciąż trwają protesty przeciw domniemanym fałszerstwom wyborczym. Od ich rozpoczęcia władze zatrzymały, często w brutalny sposób, kilka tysięcy osób. Zdaniem protestujących wybory zostały sfałszowane.
W sobotę w Mińsku odbyła się ceremonia pożegnania oraz pogrzeb 34-letniego Aleksandra Tarajkouskiego, który zginął w czasie starć z milicją w nocy z 10 na 11 sierpnia. Według MSW, w jego rękach wybuchł "nieustalony ładunek wybuchowy". Przez protestujących Białorusinów mężczyzna został okrzyknięty bohaterem. W ceremonii pożegnalnej uczestniczyło kilkaset osób. Rodzina chciała, by uroczystość była kameralna. Tymczasem na ulicach białoruskiej stolicy pojawiły się tłumy ludzi, którzy chcieli uczcić pamięć Tarajkouskiego. Na skrzyżowaniu w centrum Mińska, na którym zginął mężczyzna, zgromadziły się po południu tysiące Białorusinów, którzy układają tam kwiaty i znicze.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl