Zwarcie akumulatora uwięziło go w aucie. Swoje rzeczy stracił, a jego samochód najprawdopodobniej nie nadaje się do użytku. Jeden z kierowców, których nawałnica zaskoczyła na Trasie Toruńskiej relacjonuje na antenie TVN24 dramatyczną niedzielę.
- Zablokowały się wszystkie drzwi i wszystkie elektryczne otwierania. Na dobrą sprawę uratowało mnie to, że miałem uchyloną szybę, przez nią wychodziłem na zewnątrz - relacjonuje właściciel zalanego auta.
Mężczyźnie nic się nie stało. Za to jego samochód jest w złym stanie. Jak mówi, przelały się przez niego wszelkiej maści nieczystości, zaczynając od trawy i papierosów, kończąc na fekaliach.
"Straty na kilkanaście tysięcy"
To nie jedyne straty, jakie poniósł mężczyzna.
- Wysokiej klasy kamera HD z GPS-em, komputer, fotelik dla dziecka - wymienia. - A ponieważ wracałem z podróży, także sporo ubrań, miałem dwa garnitury, kilka par butów, niezbyt tanich. Nie wiem co dokładnie mi wypłynęło, ponieważ nie mogę otworzyć bagażnika, ale widziałem w internecie film z moją torbą, która gdzieś tam pływała – dodaje.
Ich wartość szacuje na kilkanaście tysięcy złotych.
Jak mówi poszkodowany mężczyzna, samochód był ubezpieczony.
- Czekam cały czas na oględziny. Chciałbym te rzeczy wyciągnąć, żeby one tam nie gniły. Jeśli to się kilka dni przeciągnie, to będą nie do użytku - żali się.
Przyznaje, że auto prawdopodobnie należy spisać na straty.
- Raczej nie będzie do użytku - ocenia.
Niedzielna ulewa i paraliż trasy
W niedzielę po południu nad Warszawą przeszła gwałtowna ulewa. Spowodowała liczne zalania w całym mieście. Najgorzej było na Trasie Toruńskiej, w rejonie wiaduktu ulicy Mickiewicza, tuż przy Osiedlu Potok.
Kilka samochodów nie mogło wyjechać z zagłębienia terenu, w którym bardzo szybko zebrała się woda. Ich silniki zostały zalane, zgasły, a auta zaczęły znikać pod wodą. Kierowcy uciekali na dachy. Ewakuowała ich straż pożarna.
b/mz