Pożar hali magazynowej w Sulejówku. Ogień objął około 1000 metrów kwadratowych poddasza. Na miejscu działało wieczorem 40 strażaków, którzy dogaszały pożar. Władze miasta apelowały do mieszkańców, by w miarę możliwości nadal nie wychodzili z domu i nie otwierali okien.
Hala magazynowa przy ul. Poziomkowej w Sulejówku, w której składowane były sztuczne skóry, zapaliła się we wtorek przed południem. Pożar został opanowany, nie rozprzestrzenia się.
Rzecznik Państwowej Straży Pożarnej bryg. Karol Kierzkowski poinformował wieczorem, że dogaszanie pogorzeliska potrwa około 3-4 godzin. Na miejscu pracuje jeszcze czterdziestu strażaków i dziesięć wozów.
Do pożaru zadysponowano też mobilne laboratorium specjalistycznej grupy ratownictwa chemiczno-ekologicznego z Warszawy. - Grupa monitoruje powietrze, czy nie ma związków niebezpiecznych, które mogłyby zagrażać zdrowiu okolicznych mieszkańców - tłumaczył bryg. Kierzkowski.
W trakcie monitoringu powietrza strażacy wykryli niewielkie ilości związków chemicznych, ale nie zagrażają one życiu i zdrowiu okolicznych mieszkańców. Strażacy razem z urzędnikami miejskimi w Sulejówku wystosowali jednak prewencyjnie apel do mieszkańców o zamknięcie okien i w miarę możliwości pozostanie w domach.
Władze Sulejówka ponowiły ten apel wieczorem. "Pomimo tego, że sytuacja jest opanowana, bardzo prosimy państwa o to, żeby nie wychodzić z domu. Cały czas gryzący dym wychodzi na zewnątrz, jest w całym mieście. Zamykajcie okna, nie wypuszczajcie dzieci na zewnątrz" - podkreślono w nagraniu z miejsca akcji opublikowanym na profilu miasta w mediach społecznościowych.
Walka z ogniem
"Na początku ogniem objęte było poddasze zakładu, następnie ogień rozprzestrzenił się na cały budynek. Wszyscy pracownicy opuścili zakład przed przybyciem straży pożarnej. Z ogniem walczyło ponad 30 zastępów straży pożarnej, około 100 strażaków. Nie ma osób poszkodowanych. Na chwilę obecną trwa dogaszanie pożaru" - podała we wpisie Komenda Wojewódzka PSP w Warszawie.
- Na poddaszu znajdowała się część magazynowa, która uległa całkowitemu spaleniu. Na pierwszym poziomie hali znajduje się część produkcyjna, która była zadymiona. Na szczęście ogień się tam nie przedostał. Strażacy walczą z ogniem, działania potrwają na pewno jeszcze kilka godzin - przekazała po godzinie 15 na antenie TVN24 Katarzyna Urbanowska, oficer prasowy Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego PSP.
Wiceburmistrz Sulejówka Remigiusz Górniak zaznaczył, że nie wiadomo, jak długo trwać będzie gaszenie pożaru ze względu na to, że są tam materiały łatwopalne.
Podkreślił, że nie ma konieczności ewakuacji okolicznych mieszkańców. - Badania wykazały nieznaczne przekroczenia norm substancji niebezpiecznych w dymie. Dlatego też prosimy pozostać w domach i zamknąć okna, a kto musi wyjść, powinien założyć maskę - przekazał Górniak.
Dodał, że w związku z pożarem został powołany sztab kryzysowy.
"Pali się około 1000 metrów kwadratowych dachu"
Straż pożarna otrzymała zgłoszenie o zdarzeniu o godzinie 9.40. - Pożar jest w fazie rozwoju. Dysponujemy kolejne zastępy. Na razie na miejscu jest już ich 12, czyli około 50 strażaków. Pali się całe poddasze zakładu, to około 1000 metrów kwadratowych. Wszyscy pracownicy opuścili zakład przed naszym przybyciem. Nie ma osób poszkodowanych - przekazał przed południem starszy kapitan Kamil Płochocki ze straży pożarnej w Mińsku Mazowieckim.
Policja otrzymała zgłoszenie o pożarze hali magazynowej około godziny 10. - Nikomu nic się nie stało. 15 pracowników opuściło halę. Pracuje straż pożarna, funkcjonariusze zabezpieczają miejsce zdarzenia. Ze wstępnych informacji policji wynika, że w hali były produkowane lub wyrabiane wyroby skórzane - poinformowała sierżant sztabowy Elżbieta Zagórska z Komendy Powiatowej Policji w Mińsku Mazowieckim.
Policja apeluje o omijanie ulicy Poziomkowej ze względu na działania służb.
- Pożar jest opanowany, już się nie rozprzestrzenia. Na miejscu pracuje ponad 100 strażaków. Nie ma osób poszkodowanych - zapewniła około godziny 13.40, na antenie TVN24 Katarzyna Urbanowska, oficer prasowy Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego PSP.
Podkreśliła, że jest duże zadymienie. - Strażacy są podmieniani. Muszą pracować w sprzęcie ochrony indywidualnej, w aparatach ochronnych dróg oddechowych. Jest to duże obciążenie fizyczne dla człowieka - opisała przebieg akcji gaśniczej Urbanowska. Odniosła się także do początku zdarzenia. - Około 9.40 otrzymaliśmy zgłoszenie od pracowników, będących w hali magazynowej, którzy zauważyli zadymienie i sami się ewakuowali - dodała. Przekazała, że w hali znajdowały się wyroby skórzane, skóropodobne oraz materiały tekstylne.
Trudna akcja strażaków
Na miejscu jest Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl. - Działania strażaków skupiają się nie tylko na gaszeniu samego pożaru, ale także na ochronieniu budynków, które są w pobliżu. Chodzi o to, żeby ogień się nie rozprzestrzenił poza obszar hali - relacjonował reporter po godzinie 12. Strażacy leją wodę na okoliczne budynki, aby doprowadzić do ich schłodzenia.
Węgrzynowicz zaznaczył, że w użyciu są podnośniki, a strażacy prowadzą akcję zarówno z dołu, jak i z góry. Temperatura w hali jest bardzo duża. - Zniszczenia są ogromne. Część dachu zawaliła się do środka. Widać otwarty ogień, jest potężna chmura dymu, widoczna z kilkudziesięciu kilometrów - dodał reporter. Pożar widać m.in. z Warszawy.
Artur Węgrzynowicz przekazał po godzinie 13 na antenie TVN24, że strażakom udało się obronić część budynków znajdujących się dookoła hali. - Ciężki, gęsty dym nadal unosi się nad halą. Oprócz zakładów przemysłowych są tu budynki mieszkalne, w zabudowie wolnostojącej - poinformował.
Źródło: tvnwarszawa.pl/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl