Na osiedlach Radiowo i Wólka Węglowa mieszka ok. 20 tys. osób, ale problem może dotyczyć kilkuset rodzin. Od ponad roku protestują przeciwko działalności Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. Narzekają na składowisko i zakład utylizacji odpadów oraz na ogromny fetor unoszący się nad okolicą. Ich zdaniem z tygodnia na tydzień śmierdzi tam coraz gorzej.
- Nie ma dnia bez skarg mieszkańców. W ostatnich miesiącach to było kilkaset zgłoszeń. Ludzie dzwonią do naszego wydziału ochrony środowiska i nawet bezpośrednio do mnie. Najbardziej niepokoi fakt, że fetor z Radiowa jest odczuwalny coraz częściej w odleglejszych rejonach Bielan - potwierdza Grzegorz Pietruczuk, wiceburmistrz dzielnicy Bielany.
Sprawą zainteresowało się też dwóch posłów Prawa i Sprawiedliwości: Mariusz Błaszczak i Marek Kuchciński.
- Tysiące ludzi przeżywają gehennę. Przestarzała instalacja do kompostowania odpadów nie zapobiega rozprzestrzenianiu się smrodu, który jest nie do wytrzymania. Wiatr nie tylko unosi przykre wyziewy z hałdy śmieci i instalacji do ich kompostowania, ale także rozwiewa cześć odpadów stałych jak worki foliowe - czytamy w interpelacji do ministra środowiska.
Parlamentarzyści podkreślają też, że w 2012 roku marszałek Mazowsza Adam Struzik przedłużył działalność składowiska do 2016 roku, jednocześnie zwiększając z 40 do 150 tysięcy ton limit odpadów.
Zlecono kontrolę
W imieniu ministra odpowiedział jego zastępca Janusz Ostapiuk. Przekonuje, że MPO modernizuje swoje instalacje i - w jego ocenie - nie zagrażają one środowisku.
Ostapiuk przypomniał, że jedną z ostatnich kontroli Radiowa Mazowiecki Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska przeprowadził w październiku ubiegłego roku. Nie stwierdzono nieprawidłowości zagrażających środowisku. - Oględziny terenu przeprowadzone w trakcie kontroli nie wykazały, że na terenie składowiska składowane są niesegregowane odpady komunalne - czytamy w odpowiedzi wiceministra.
Przyznał on jednak, że pojawiło się kilka innych zastrzeżeń. Jakich? Szczegółów nie ujawnił.
Ostapiuk przekonuje, że od 2011 roku MPO podejmuje działania, które mają ograniczyć uciążliwości. To m.in. wybudowanie hali, w której odpady poddawane są odzyskowi. Ma to powodować ograniczenie ilości odpadów kierowanych na składowisko.
W odpowiedzi na interpelację posłów wiceminister odnosi się też do kwestii uciążliwych zapachów. Jak wyjaśnia, decyzja lokalizacyjna dla składowiska została wydana w 1962 roku, natomiast decyzja ustalająca warunki zabudowy i zagospodarowania terenu dla inwestycji - w 1996 roku. Z tego powodu nie mają zastosowania wymagania określone w rozporządzeniu ministra z 2003 roku w sprawie szczegółowych wymagań dotyczących lokalizacji, budowy, eksploatacji i zamknięcia, jakim powinny odpowiadać poszczególne typy składowisk odpadów.
- Prace nad prawnym uregulowaniem zagadnień dotyczących standardów zapachowej jakości powietrza znajdują się nadal w centrum uwagi ministra środowiska. Jednak na chwilę obecną resort nie planuje powrotu do prac legislacyjnych obejmujących problematykę uciążliwości zapachowej - napisał wiceminister.
I dodał, że ministerstwo rozpoczyna prace nad listą substancji i związków chemicznych, które są przyczyną najdotkliwszych uciążliwości zapachowych powodowanych przez między innymi zakłady unieszkodliwiania odpadów.
Co jest zwożone na składowisko Radiowo?
Co jest zwożone na składowisko Radiowo?
"Odpowiedź beznadziejnie kłamliwa"
O komentarz do słów wiceministra poprosiliśmy lidera stowarzyszenia Czyste Radiowo Bogdana Bajaka. - Odpowiedź jest beznadziejnie kłamliwa - oburzył się.
Według niego to jedynie opis stanu prawnego i sytuacji, a nie propozycja rozwiązania problemu mieszkańców. - Nie sposób konfrontować tego prawniczego bełkotu z faktem, że od wielu miesięcy mieszkańcy okolic Radiowa nie są w tanie otworzyć okien. Smród jest nie do wytrzymania - alarmuje Bajak.
Zdradził też, że na 16 września zaplanowano rozprawę w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. Zdaniem stowarzyszenia, minister zaniechał swoich obowiązków, bo nie chciał wszcząć - na wniosek stowarzyszenia - postępowania unieważniającego decyzję marszałka Mazowsza z 2012 roku.
Ministerstwo wniosek uznaje za bezzasadny. - Wszczęcie takiego postępowania jest możliwe w dwóch przypadkach. Jeśli mamy do czynienia z dopiero co wydanym pozwoleniem zintegrowanym dla inwestycji lub jeśli zaszył jakieś istotne zmiany w wydanym dawno pozwoleniu zintegrowanym - twierdzi Paweł Mikusek, rzecznik ministerstwa środowiska. Jak dodaje, wniosek stowarzyszenia tych przesłanek nie spełnia.
Tak prezes MPO komentuje skargi mieszkańców:
MPO o skargach na smród przy składowisku śmieci
Miał być stok
Temat wysypiska powrócił przy okazji przetargu na wywóz i zagospodarowanie odpadów ze stolicy. MPO ma obsługiwać kilka dzielnic. Przetarg zaskarżyli jednak wielcy przegrani - firmy Remondis i Byś.
Sprawa trafiła do Krajowej Izby Odwoławczej. Właśnie tam wyszło na jaw, że w 2012 roku MPO złożyło wniosek o przedłużenie działalności wysypiska w Radiowie, które miało działać do 2014 roku.
Śmieciowa góra będzie rosła do końca 2016 roku. Pretekstem jest jej formowanie pod... stok narciarski.
Wysypisko Radiowo znajduje się na granicy dzielnic Bemowo i Bielany oraz gmin Izabelin i Stare Babice. Rocznie trafia tam 150 tys. ton odpadów. Śmieci gromadzone są tam od początku lat 60.
Rekultywacja tego miejsca już się rozpoczęła; zaczęło się odgazowywanie górki.
Bogdan Bajak, przedstawiciel Czystego Radiowa, o smrodzie przy osiedlach
Bartłomiej Frymus – b.frymus@tvn.pl
Źródło zdjęcia głównego: MPO