Warszawiacy przechodzący przez skrzyżowanie ul. Marszałkowskiej z Świętokrzyską w poniedziałkowy poranek mogli się zdziwić. Gigantyczna płachta reklamowa zniknęła, został tylko ogromny szkielet.
Został szkielet
Jeszcze w niedzielę przed północą kilku robotników pracowało z nałożonymi na głowach kaskami wyposażonymi w latarki. Zrzucili i zabrali ogromną płachtę, ale szkielet na razie został. - Tylko tyle mogliśmy zrobić ze względu na ciężkie warunki pogodowe - mówi Michał Kłos z firmy Prestige Board, która ustawiła reklamę. - W poniedziałek będziemy rozbierać rusztowanie - dodaje.
Konstrukcja miała zniknąć w ubiegły weekend. Ale przedstawiciel firmy Prestige Board przekonywał na naszych łamach, że wtedy nie podjął się rozbiórki konstrukcji również ze względu na warunki pogodowe. Nie zmienia to jednak faktu, że po ponad roku kończy się walka urzędników o usunięcie reklamy.
Od czerwca 2010
Sprawa toczyła się od czerwca 2010 roku. Potężna konstrukcja stanęła na działce należącej do Tadeusza Kossa. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nakazał jej demontaż, właściciel reklamy od decyzji się odwoływał, aż w końcu ostateczną decyzję wydał Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego.
Wraz z końcem kwietnia WINB przychylił się do decyzji powiatowych struktur. W dużym skrócie poszło o to, że właściciel ogromnej reklamy nie miał wymaganych pozwoleń na jej instalację.
ran