Utrzymuje się wysoki poziom rzeki Bug w okolicach Wyszkowa (Mazowieckie). Stan alarmowy jest przekroczony o 84 centymetry. W miejscowości Drogoszewo trwa akcja uszczelniania wału powodziowego. Na miejscu pracują strażacy. We wtorek na miejsce przyjechał podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Wiesław Leśniakiewicz. Zwrócił uwagę, że powyżej Wyszkowa na Bugu są zatory, które - jeśli zostaną przerwane - spiętrzą wodę poniżej tej miejscowości. - W razie takich okoliczności być może trzeba będzie podejmować decyzję o wysadzaniu zatoru - przekazał.
We wtorek rano najwyższy poziom rzeki Bug odnotowano w okolicach Wyszkowa. Pomiar z godziny 6 pokazał aż 520 centymetrów, o 9 było już dwa centymetry więcej, a trend jest rosnący. Poziom alarmowy został przekroczony o ponad 70 centymetrów. Wystąpiły lokalne podtopienia. Dotyczą głównie miejscowości Młynarze i Słopsk.
Po południu, o godzinie 16, odnotowano kolejny wzrost. Stan rzeki to już 534 centymetry. Co oznacza, że stan alarmowy został przekroczony o 84 centymetry.
- W miejscowości Drogoszewo w powiecie wyszkowskim strażacy uszczelniają wały przeciwpowodziowe - przekazał po godzinie 17 Tomasz Zieliński z tvnwarszawa.pl.
Wójt: woda podchodzi do gospodarstw
Miejscowość Młynarze jest wręcz odcięta od reszty gminy. - W tej chwili pracuje koparka, która spycha lód, tak aby woda mogła spłynąć i udrożnić drogę - relacjonował we wtorek reporter TVN24 Paweł Łukasik, który był na miejscu.
- Droga powiatowa jest zalana na odcinku około 800 metrów. Samochodem osobowym tędy nie przejedziemy. W całej miejscowości mieszka około 110 osób. Ale jest też mnóstwo działek letniskowych. Głównie one są pozalewane - mówił reporterowi Krzysztof Jezierski, wójt gminy Zabrodzie. Uspokajał, że stali mieszkańcy mają domy położone w wyższych miejscach. - Ta woda podchodzi w tej chwili do gospodarstw - przyznał jednak Jezierski.
Problem z dotarciem do szkoły miały dzieci. Z pomocą przyszli strażacy. - Zapewniamy dzieciakom wyjazd do szkoły wozem strażackim - zapewnił wójt.
Nawet terenówką nie da się przejechać
Jezierski podkreślił, że droga zostanie w pełni udrożniona, dopiero jak opadnie woda. Kiedy? - Sytuacja jest trudna do przewidzenia. Wiemy, że w górze rzeki woda się obniża. Mam nadzieję, że te spadki przyjdą również do nas - dodał.
Paweł Łukasik rozmawiał z kierowcą, który próbował przejechać przez zalaną drogę samochodem terenowym. Mężczyzna przyznał, że musiał zawrócić. - Nawet terenówka nie dała rady - powiedział reporterowi.
Sytuacja jest monitorowana przez strażaków za pomocą dronów. Problemem jest odrywająca się kra, tworząca zatory. To one powodują spiętrzanie się wody.
Łukasik rozmawiał też z sołtysem wsi Młynarze Adamem Sykulskim. - Jeśli ktoś nie ma ciągnika, zakłada wodery i w ten sposób pokonuje te 800 metrów - powiedział sołtys. Sykulski zaznaczył, że droga jest co jakiś czas podmywana, ale zazwyczaj do jej przejścia wystarczą zwykłe gumowce.
Przyznał, że w okolicy jego posesji nie jest jeszcze tak źle. - 200 metrów stąd jest pięciu gospodarzy i wszystkie gospodarstwa są zalane do samych domków - opisał.
Aby zrelacjonować sytuację, jaka panuje w miejscowości Młynarze, reporterzy TVN24 i tvnwarszawa.pl wsiedli na łyżkę ciągnika prowadzonego przez sołtysa wsi. Na nagraniu widać wodę, która bezpośrednio podeszła pod domy. Na szczęście nie są one zalane.
Problemy z wodą co roku
Zdaniem sekretarz gminy Zabrodzie Elżbieta Jurczyk takie sytuacje zdarzają się praktycznie co roku z mniejszym lub większym nasileniem. Po południu podkreśliła, że nikt z mieszkańców nie zgłosił potrzeby ewakuacji.
- Młynarze to wieś położona nad samym Bugiem, obok jest jeszcze rzeka Fiszor. Tam problemy z wodą są praktycznie co roku, tylko w różnym nasileniu. We wsi na stałe mieszka około 100 mieszkańców. Natomiast jest też wiele zabudowań rekreacyjnych. Nie ma tam żadnych wałów i nie ma też możliwości żeby powstały, bo nie byłoby wtedy tej zabudowy - powiedziała sekretarz choć zauważyła, że rzeczywiście w tym roku sytuacja jest poważniejsza.
Przekazała, że od co najmniej tygodnia, kiedy stan wody już był wysoki, gmina zaproponowała mieszkańcom ewakuację. - Nikt nie chciał skorzystać - podkreśliła.
Elżbieta Jurczyk zaznaczyła, że gmina jest w stałym kontakcie z sołtysem, codziennie jeżdżą tam przedstawiciele gminy i monitorują sytuację.
- W tej chwili sytuacja jest w miarę stabilna, woda raz trochę opada, raz trochę się podnosi, potem trochę opada. Jest to związane z tym, że Bug jest objęty Naturą 2000 i nie jest pogłębiany a w tamtych okolicach meandruje. Jest to naturalne zjawisko, że woda się tam rozlewa - przekazała sekretarz.
Podkreśliła, że gospodarstwa mieszkańców, którzy mieszkają tam od kilkudziesięciu lat, położone są wyżej i stosunkowo bezpiecznie. - Stali mieszkańcy mają już wyuczony sposób postępowania - w odpowiednim czasie sprowadzają swoje samochody poza wieś, dojeżdżają do nich traktorami. Normalnie funkcjonują i pracują - wyjaśniła. Zaznaczyła, że rzeczywiście od dwóch dni piątka dzieci jest dowożona do szkoły przez strażaków, ale to tylko z tego powodu, że istnieje obawa by puścić tam autobus, ponieważ chwilami drogi są zalane a samochody strażackie mają wyższe zawieszenia.
Zaznaczyła, że apelowali do niezameldowanych osób, które tam przebywają, żeby się zgłosili, żeby gmina wiedziała ile osób przebywa na tym terenie. - Zgłosiła się jedna osoba, ale też nie jest zainteresowana ewakuacją - przekazała Jurczyk.
Powtórzyła, że mieszkańcy są przyzwyczajeni do takiej sytuacji, nie jest to dla nich w żaden sposób niezwykła sytuacja, po prostu niedogodność, do której są od lat przyzwyczajeni.
Woda dostała się do budynków
- Jeśli chodzi o straty to dotyczą one właścicieli tych budynków rekreacyjnych położonych nad rzeką, bo gdzieniegdzie ta woda dostała się do tych budynków. Ale tam już od dawna nikt nie dostaje pozwolenia na budowę budynku stacjonarnego, tylko właśnie rekreacyjne (zabudowa modułowa, przenośna) - wyjaśniła sekretarz.
Przekazała, że w tej chwili zrobił się niewielki zator na Bugu w miejscowości Ślubów, kilka kilometrów bliżej Wyszkowa. - I w momencie kiedy woda się tam spiętrzy to jest jakaś obawa, że woda się podniesie na chwilę. Ale nikt nie ma pewności, nikt nie wie jak się zachowa rzeka - dodała.
Wyjaśniła też, że przedsiębiorstwo Wody Polskie w zlewni Dębe informuje, że standardowy przepływ wody jest czyli rzeka płynie. - Niepokój budziłby fakt, gdyby przepływ malał - wyjaśniła.
Wiceminister: ruszył zator, możliwe kolejne spiętrzenia
We wtorek na miejsce przyjechał podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Wiesław Leśniakiewicz.
- Dokonaliśmy oceny sytuacji na terenie powiatu. Widać, że sporo obiektów jest zalanych, ale są też zabezpieczone przez strażaków. Sytuacja może narastać z uwagi na to, że ruszył zator spod Małkini i on może spowodować kolejne spiętrzenia. Stąd też gotowość bojowa straży pożarnej w pełni. Są przygotowane siły ratownicze - zapewnił Leśniakiewicz.
Potwierdził, że są gospodarstwa "oblane wodą i zabezpieczone workami". - Siedem gospodarstw jest w trudnej sytuacji, jeśli chodzi o napór wody i ewentualnego podtopienia - dodał. Stwierdził, że zalana jest duża część domków letniskowych.
Jak zaznaczył, są dostępne środki finansowe pochodzące z rezerwy powodziowej. - Samorządowcy o tym wiedzą. Mają możliwość uruchomienia pierwszych transz dla tych mieszkańców, którzy są bezpośrednio zalani. Natomiast w późniejszym okresie nastąpi szacowanie strat. Wówczas uruchomione zostaną środki z rezerwy celowej na usuwanie skutków powodzi - dodał przedstawiciel MSWiA.
Wiceszef MSWiA podkreślił, że wodowskazy na razie nie pokazują wzrostu wody, jednak na spotkaniu w ramach powiatowego zespołu zarządzania kryzysowego zarekomendowano, aby poprosić wojsko o ocenę sytuacji na ewentualność użycia ciężkiego sprzętu. Dodał, że obecnie taka sytuacja nie występuje. Jednocześnie zwrócił uwagę, że powyżej Wyszkowa na Bugu są zatory, które - jeśli zostaną przerwane - spiętrzą wodę poniżej tej miejscowości. - W razie takich okoliczności być może trzeba będzie podejmować decyzję o wysadzaniu zatoru - przekazał.
Leśniakiewicz zapewnił, że MSWiA dysponuje środkami na usuwanie skutków powodzi. Dodał, że władze samorządowe zostały poinformowane, że gdy woda opadnie konieczne będzie powołanie komisji do oceny skutków tego zdarzenia, które oszacują szkody. Przypomniał, że wójtowie mają możliwość uruchamiania środków na doraźną pomoc do sześciu tysięcy złotych.
W Młynarzach obecny był też Artur Gonera, mazowiecki komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej. - Najtrudniejsza sytuacja panuje w powiecie wyszkowskim. W innych powiatach wzdłuż rzeki Bug sytuacja jest klarowna. Nie ma większego zagrożenia. Niemniej jednak siły i środki są w pełnej gotowości. W tej chwili nie wymagają uruchomienia - powiedział Gonera. Zapewnił, że obecnie doraźne działania lokalnych komend powiatowych i jednostek ochotniczych są wystarczające.
Lodowe zatory na Bugu. Jakie są prognozy?
Skąd problem wysokiego poziomu wody w Bugu? Jak wyjaśnił w rozmowie z tvnwarszawa.pl Grzegorz Walijewski, rzecznik prasowy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, nałożyło się kilka kwestii.
- Już podczas grudniowych roztopów gleba została nasycona wodą. Wszystko to, co spadło później w formie śniegu i kolejne roztopy spowodowały, że woda spływała bezpośrednio do rzeki. Śniegu napadało całkiem sporo. W zlewni Bugu było to około 20 centymetrów - powiedział Walijewski.
Ponadto wraz z wysokimi temperaturami pojawiły się opady do 15 milimetrów na metr kwadratowy. - W przypadku Bugu jest jeszcze jedna ważna kwestia. Przed odwilżą temperatura spadała do 20 stopni poniżej 0. To są warunki idealne do tego, żeby tworzyły się zjawiska lodowe na rzekach nizinnych - wyjaśnił Walijewski.
Takie zjawiska, w formie śryżu oraz lodu brzegowego, utworzyły się na Bugu. Kiedy ujemna temperatura utrzymywała się przez dłuższy czas, rzeka została całkowicie skuta lodem. W rejonie województw lubelskiego i mazowieckiego zlodzenia osiągały długość nawet do kilkunastu kilometrów. - W wyniku wzrostu temperatury te zjawiska lodowe tworzą zatory, przez co woda jest ciągle podpiętrzona - wskazał nasz rozmówca.
Jakie są prognozy na kolejne dni? - Myślę, że pogoda może być sprzymierzeńcem. Im wyższa temperatura, tym szybciej następuje zanik zjawisk lodowych. Wyż, który rozwinął się nad Europą, spowoduje, że dodatnia temperatura będzie się utrzymywać. Jednak stan wody na Bugu będzie podwyższony jeszcze przez co najmniej kilka dni - podkreślił Walijewski.
Ponadto do czwartku prognozowane jest niewielkie zachmurzenie. Słońce wychodzące zza chmur również przyspiesza topnienie lodowych zatorów. Dodatkowo powieje dość silny wiatr, który w tej sytuacji również jest dobrą prognozą.
- Niepokojącą informacją jest to, że od czwartku pojawi się opad deszczu. Natomiast od poniedziałku, wraz z wysokimi temperaturami, mogą pojawić się wilgotne powietrze i kolejne opady. Należy pamiętać, że każdy dodatkowy opad może powodować wezbrania - podsumował Grzegorz Walijewski.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl