Sąd Najwyższy uznał, że warszawska sędzia popełniła ewidentny, "niewątpliwie bulwersujący" błąd, a nie, jak chciała prokuratura, "umyślne przestępstwo". Dlatego nie uchylił jej immunitetu. Sędzia Jerzy Grubba działanie prokuratury nazwał "niebezpiecznym i ingerującym w sferę niezawisłości sędziego". W tle jest sprawa aresztu dla Arkadiusza Ł. pseudonim "Hoss".
Piątkowa uchwała Sądu Najwyższego wiąże się z wydarzeniami. dotyczy wydarzeń z lutego 2017 roku. Policjanci z CBŚP zatrzymali wówczas Arkadiusza Ł. ps. Hoss, uważanego za twórcę tzw. oszustwa na wnuczka. Prokuratura postawiła mu zarzuty i złożyła wniosek w sądzie o tymczasowe aresztowanie sędziego.
Wnioskiem zajmował się Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa. Sędzia uznała, że nie ma w tej sprawie obawy matactwa, bo podejrzany przyznał się do winy. Zdecydowała, że wystarczy wysoka kaucja. Pomyliła się, na co zresztą zwrócił uwagę w piątek Sąd Najwyższy, bo "Hoss" później ukrywał się. Jej orzeczenie zostało zmienione przez sąd wyższej instancji.
Ale prokuratura uznała, że sędzia nie tylko wydała błędne orzeczenie, ale popełniła też przestępstwo.
Czyn kryminalny
Jak to możliwe? Sędzia rozpatrująca wniosek prokuratury zbyt późno wyznaczyła termin posiedzenia aresztowego. Zgodnie z przepisami sąd ma bowiem na rozpoznanie wniosku 24 godziny od momentu złożenia wniosku przez prokuraturę. Tymczasem sędzia wyznaczyła termin posiedzenia już po upływie tego czasu. W efekcie przez blisko 1,5 godziny, jak uznał Sąd Najwyższy, Arkadiusz Ł. był pozbawiony wolności niezgodnie z prawem.
9 lutego 2017 roku, cztery dni po posiedzeniu, minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro oraz jego zastępca Krzysztof Sierak zorganizowali konferencję prasową w tej sprawie.
- Na skutek analizy, którą zleciłem prokuratorom Prokuratury Krajowej, można ocenić, że mamy do czynienia nie tylko z kontrowersyjną decyzją sądu w rozumieniu nie zastosowania najdalej idącego środka zapobiegawczego, który był ze wszech miar uzasadniony - i historią kryminalną tego przestępcy i okolicznościami związanymi z jego zatrzymaniem, faktem unikania odpowiedzialności karnej brakiem stałego miejsca zamieszania, jak i wysoką grożącą mu karą - ale sąd mógł dopuścić się czynu, który wykracza poza zakres tylko i wyłącznie kontroli instancyjnej – mówił wówczas Ziobro. - Czyli, że możemy mieć tutaj do czynienia z czynem kryminalnym - podsumował.
Zarzut przekroczenia uprawnień
Po trwającym osiem miesięcy śledztwie Prokuratura Krajowa skierowała do Sądu Najwyższego wniosek o uchylenie immunitetu sędzi. Chciała postawić jej zarzut przekroczenia uprawnień i bezprawnego pozbawienia wolności Arkadiusza Ł. ps. Hoss.
W lutym 2018 roku nie zgodził się na to najpierw Sąd Apelacyjny w Warszawie (jako pierwsza instancja), a w piątek, po zażaleniu złożonym przez prokuraturę, także Sąd Najwyższy.
Sędzia Jerzy Grubba szczegółowo wyjaśniał podczas piątkowego posiedzenia, dlaczego sędziowie SN podjęli taką decyzję.
- Nie sposób przyjąć, że mamy do czynienia z zawinieniem o charakterze umyślnym – podkreślał w uzasadnieniu uchwały sędzia Jerzy Grubba. A właśnie takie, umyślne przestępstwo, zarzucała sędzi prokuratura.
Jak doszło do błędu? Sędzia była przekonana, że wniosek o tymczasowe aresztowanie wpłynie około godziny 13, bo taką porę sygnalizowała wcześniej prokuratura. Dlatego wyznaczyła termin posiedzenia na następny dzień, na godzinę 9. Tymczasem prokuratura uwinęła się wcześniej. Wniosek dotarł o 9, czego sędzia nie sprawdziła. Zorientowała się już po fakcie. Powiedziała wtedy do protokolantki: "O Boże, chyba poleciały mu godziny".
Zdaniem Sądu Najwyższego to "niewątpliwie bulwersujący" błąd. Sędzia została już za niego prawomocnie ukarana naganą w postępowaniu dyscyplinarnym.
Ale, co podkreślał w piątek sędzia Jerzy Grubba, nikt z obecnych na sali podczas posiedzenia nie zorientował się, że ten błąd został popełniony. Ani prokurator, ani trzech obrońców "Hossa", choć wszyscy, według SN, byli zobowiązani interweniować.
Co powinna zrobić sędzia, gdy zorientowała się, że popełniła błąd? – Powinna poinformować podejrzanego, że nie jest już zatrzymany i kontynuować posiedzenie – stwierdził sędzia Grubba.
Błędna, ale dopuszczalna
Zdaniem prokuratury sąd nie uwzględniając wniosku o areszt próbował przykryć ten błąd, a zatem decyzja o niearesztowaniu "Hossa" nie była merytoryczna.
Tymczasem według Sądu Najwyższego decyzja o niearesztowaniu Arkadiusza Ł., choć błędna, była dopuszczalna prawem.
- Wniosek Prokuratury Krajowej w tym przedmiocie jedzie w bardzo niebezpiecznym kierunku – ocenił sędzia Jerzy Grubba. - Wkracza w sferę niezawisłości sędziowskiej i swobody podejmowania decyzji sędziowskich co do oceny rozstrzyganej sprawy. Przekłada kontrolę instancyjną i odpowiedzialność dyscyplinarną, przesuwając ją w stronę odpowiedzialności karnej. Sędzia zachowując swobodę swojej decyzji, o ile wydaje decyzję nieakceptowalną przez skarżącego, może za to ponieść odpowiedzialność karną.
Uchwała Sądu Najwyższego jest prawomocna. To kończy sprawę i oznacza, że prokuratura nie może postawić zarzutów sędzi.
Piotr Machajski
Źródło zdjęcia głównego: TVN24