Policjanci z Mokotowa zatrzymali 43-latka, który miał podawać się za pracownika gazowni i wyłudzać pieniądze od posiadaczy piecyków. Jak przekazała policja, mężczyzna oferował pokrzywdzonym "czujniki wykrywające wyciek gazu" za które inkasował prawie 600 złotych.
Jak relacjonuje Robert Koniuszy, oficer prasowy mokotowskiej komendy, mężczyzna podający się za pracownika gazowni z identyfikatorem, w zielonej odblaskowej kamizelce wchodził do mieszkań na jednym z osiedli pod pretekstem dokonania badania szczelności przewodów gazowych. - Prosił o wskazanie miejsca instalacji piecyka gazowego. Następnie w jego pobliżu kładł urządzenie, które wydawało dźwięki i w którym świeciła się kontrolka na czerwono. I wmawiał pokrzywdzonym, że czujnik zareagował na wyciek gazu - opisuje Koniuszy.
Następnie mężczyzna zakręcał dopływ gazu, informując, że musi to zrobić ze względu na bezpieczeństwo. Właścicielom mieszkań mówił również, że w ciągu kilku dni przyjadą fachowcy, którzy naprawią wyciek, ale do tego czasu nie będzie ciepłej wody. - Kiedy właściciele mieszkania wyrażali dezaprobatę, pytając o inne rozwiązanie. Wówczas mężczyzna mówił, że rozszczelnienie instalacji jest niewielkie. Można to kontrolować przy użyciu czujnika, który on ma przy sobie. Jeśli osoba, z którą rozmawiał, zdecyduje się na jego kupno, wtedy on zostawi odkręcony gaz i ciepła woda będzie. Po czym informował, że czujnik kosztuje 599 złotych - relacjonuje Koniuszy.
Mężczyzna usłyszał zarzut oszustwa
Jedna z mieszkanek osiedla, 31-latka nabrała podejrzeń co do uczciwości pracownika gazowni. Wyprosiła go z mieszkania pod pretekstem wybrania pieniędzy z bankomatu i w tym czasie zadzwoniła do firmy dostarczającej gaz. Tam uzyskała informację, że mężczyzna, który zaoferował jej czujnik, nie jest u nich zatrudniony. Kobieta wezwała policję. Kiedy funkcjonariusze pojawili się na miejscu, fałszywy gazownik był już w innym mieszkaniu, opowiadając tę samą wymyśloną historię.
- Na widok mundurowych mężczyzna pośpiesznie zaczął pakować swoje przedmioty. W rozmowie z policjantami przyznał się, że nie jest pracownikiem gazowni. 64-letnia kobieta stojąca z fakturą w ręku, wystawioną przez oszusta, powiedziała, że właśnie wręczyła mu 250 złotych i wspólnie z nim była u sąsiadki, która miała jej pożyczyć jeszcze 350, ponieważ rzekomy gazownik zażądał 600 złotych za czujnik. Sąsiadka miała pójść do bankomatu - przekazał rzecznik mokotowskich policjantów.
43-latek został zatrzymany. Policjanci zabezpieczyli blankiety z fakturami, urządzenie elektroniczne służące za czujniki, fałszywy identyfikator ze zdjęciem, zieloną odblaskową kamizelkę, wyłudzone 250 zł oraz 550 zł, które mężczyzna miał przy sobie oraz bloczek fakturowy.
Usłyszał już zarzut oszustwa. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KRP II