Do nowych starć doszło w Hongkongu między policją a prodemokratycznymi demonstrantami okupującymi handlową część półwyspu. 116 osób, w tym liderzy protestujących studentów, zostało aresztowanych. Według lokalnych mediów ok. 170 osób zostało rannych.
Szef administracji Hongkongu Leung Chun-ying powiedział we wtorek, że panel, który wyłoni kandydatów w przyszłych wyborach jego następcy w 2017 roku może być "bardziej demokratyczny". Wskazuje to według agencji AP na ewentualne szersze uprawnienia wobec protestujących.
Prodemokratyczne protesty "wymykają się z rąk" i są wspierane przez "siły zewnętrzne" - stwierdził w telewizyjnym wywiadzie szef administracji Hongkongu Leung Chun-ying. Jego ustąpienia, wyborów i politycznych reform domagają się demonstrujący młodzi ludzie.
Kilka tysięcy uczestników prodemokratycznych protestów starło się w sobotę z policją w Hongkongu. Policjanci użyli siły, by demonstranci nie zajęli ponownie zajęli terenów, z których zostali usunięci dzień wcześniej. Zatrzymano 26 osób.
Chiny zablokowały dostęp do anglojęzycznej strony internetowej BBC - poinformował w czwartek ten brytyjski publiczny nadawca radiowo-telewizyjny. BBC uznało to za "zamierzoną cenzurę", gdy w Hongkongu narasta napięcie w związku z prodemokratycznymi protestami.
45 uczestników protestów ulicznych zatrzymała policja w Hongkongu w nocy z wtorku na środę (czasu lokalnego) - podały media. Działania policji przeciw demonstrantom, w większości studentom, były najostrzejsze w ciągu ostatniego tygodnia - relacjonuje Reuters.
Setki policjantów przystąpiło w Hongkongu do usuwania barykad wzniesionych przez demonstrantów w pobliżu budynków lokalnych władz i centrum finansowego miasta.
Władze w Pekinie aresztowały współpracowniczkę niemieckiego tygodnika "Die Zeit" Zhang Miao, której zarzucono "podżeganie do protestów" oraz wykonywanie zawodu dziennikarza bez zezwolenia - podały w poniedziałek chińskie władze.
Kilkuset zamaskowanych mężczyzn zaatakowało prodemokratycznych demonstrantów w Hongkongu, w głównym miejscu protestów, gdzie policja wcześniej rozebrała niektóre z barykad wzniesionych ponad dwa tygodnie temu.
Władze Hongkongu odwołały w czwartek zaplanowane wcześniej rozmowy z prodemokratycznymi demonstrantami, zarzucając im brak chęci do porozumienia. Podkreśliły, że w obecnej sytuacji nie ma szans na konstruktywne rozmowy. Do negocjacji miało dojść w piątek. Lider studentów Alex Chow wezwał mieszkańców miasta do przyłączenia się do protestów.
Podczas gdy prodemokratyczne protesty w Hongkongu wygasają, periodyk Chińskiej Partii Komunistycznej w sposób znamienny ostrzega przed demokracją. Zachodni styl rządzenia ma mieć "wrodzone wady i z pewnością nie jest systemem uniwersalnym".
Po burzliwym tygodniu prodemokratycznych protestów, do pracy wrócili m.in. urzędnicy pracujący w siedzibie lokalnych władz. Większość demonstrantów wycofała się z ulic nie osiągając swoich celów. Kilkuset z nich nadal trwa, ale przeważa już pesymizm.
Kolejne starcia wybuchły w niedzielę rano w Hongkongu, gdzie policja użyła pałek i gazu pieprzowego, aby rozpędzić prodemokratycznych demonstrantów oskarżających funkcjonariuszy o współpracę z chińską mafią.
Na ulicach Hongkongu trwają masowe protesty m.in. przeciwko szefowi lokalnej administracji. Jego córka postanowiła zakpić z protestujących, czym wzbudziła wściekłość internautów.
Leung Chun Ying odmawia podania się do dymisji, krytykuje trwające protesty, a do rozmów z demonstrantami deleguje jedynie swojego sekretarza. Jego karierze politycznej od lat towarzyszą kontrowersje i bez wątpienia demokratyzacja Hongkongu oznaczałaby jej koniec.
Na ulicach Hongkongu doszło do starć pomiedzy prodemokratycznymi demonstrantami a mieszkańcami miasta zirytowanymi protestami. Doszło do bójek i przepychanek. Demonstranci utrzymują, że niezadowolonym pomaga chińska mafia.
Studenci stojący na czele protestów w Hongkongu są gotowi do rozmów z lokalnym rządem o reformach demokratycznych. W opublikowanym w piątek rano czasu miejscowego oświadczeniu wezwali jednocześnie do kontynuowania demonstracji.
Szef chińskiej administracji w Hongkongu Leung Chun-ying zapowiedział w czwartek, że nie poda się do dymisji, czego żądali od niego prodemokratyczni demonstranci. O północy (godz. 18 w Polsce) minęło ultimatum studentów stojących na czele protestów.
Policja w Hongkongu ostrzegła prodemokratycznych demonstrantów przed "poważnymi konsekwencjami", jeśli zaczną zajmować gmachy rządowe, czym zagrozili, domagając się ustąpienia szefa lokalnej administracji.
Liderzy protestujących w Hongkongu studentów są przygotowani na wielotygodniowe blokowanie placów i ulic. W czwartek przed północą lokalnego czasu (godz. 18 czasu polskiego) mija ultimatum postawione lokalnej administracji przez przedstawicieli protestujących. Jeżeli władze nie złożą dymisji, to demonstranci zintensyfikują swoje działania i zaczną okupować budynki rządowe.