Klub PO chce, by wszyscy wyborcy mieli możliwość korespondencyjnego głosowania. Dotychczas głosować korespondencyjnie mogli w kraju jedynie wyborcy niepełnosprawni.
Zmiany mają dotyczyć wyborów do Sejmu, Senatu, prezydenckich oraz samorządowych. Platforma zakłada, że po raz pierwszy powszechne głosowanie korespondencyjne możliwe byłoby w wyborach samorządowych w 2014 r.
Pakiet wyborczy
Wyborca chcący głosować korespondencyjnie w kraju będzie zgłaszał taki zamiar wójtowi, a za granicą - konsulowi. Otrzyma wówczas pakiet wyborczy zawierający m.in. kartę do głosowania wraz z instrukcją głosowania korespondencyjnego.
- Głosowanie korespondencyjne to dodatkowa gwarancja powszechności prawa wyborczego. Chcemy, aby było ono dostępne dla osób, które nie miały do tej pory możliwości pójścia do lokalu wyborczego np. z powodów zawodowych. Policjanci na służbie, lekarze na dyżurach, osoby pracujące w systemie pracy weekendowej - te wszystkie osoby będą mogły skorzystać z głosowania korespondencyjnego - mówił na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie Marek Wójcik z PO.
Nowela ma także spowodować, aby w każdym lokalu wyborczym dostępne były nakładki w alfabecie Braille'a na karty do głosowania. Takich plakietek będzie mógł zażądać także wyborca głosujący korespondencyjnie. Zostaną mu one wysłane wraz z pakietem wyborczym.
Większa liczba lokali
PO postuluje ponadto, aby PKW mogła przyjąć z zastrzeżeniami sprawozdanie finansowe komitetu wyborczego, który pozyskał lub wydatkował środki finansowe z naruszeniem przepisów - pod warunkiem, że suma zakwestionowanych środków nie przekroczy 1 proc. ogólnej kwoty przychodów komitetu wyborczego. Dotychczas PKW odrzucała takie sprawozdanie niezależnie od wielkości kwoty tych środków.
Platforma chce też zwiększyć liczbę lokali, które będą dostosowane do potrzeb wyborców niepełnosprawnych. Dotychczas dla osób niepełnosprawnych musiała być dostosowana 1/5 lokali wyborczych, a od stycznia 2015 r. - 1/3. Platforma chce podnieść tę ostatnią wartość do 2/5.
Zmiany mają dotyczyć również sprawozdań finansowych - PO chce wprowadzić obowiązek informowania o wpłatach obywateli polskich na rzecz komitetów wyborczych także w przypadku komitetów lokalnych (a nie jak dotychczas tylko ponadlokalnych). Pełnomocnik finansowy podlegałby karze za niedopełnienie obowiązku prowadzenia, umieszczania na stronie internetowej lub uaktualniania rejestru zaciągniętych kredytów lub rejestru wpłat osób fizycznych.
PO liczy na poparcie
Założenia projektu przedstawili na czwartkowej konferencji prasowej politycy PO: Małgorzata Kidawa-Błońska, Marek Wójcik oraz Witold Gintowt-Dziewałtowski. Deklarowali, że liczą na poparcie wszystkich ugrupowań parlamentarnych, bo - jak przekonywali - proponowane zmiany mają być przede wszystkim ułatwieniem dla obywateli.
Politycy PO byli pytani m.in. jak zapewnić bezpieczeństwo głosowania korespondencyjnego. Przypomnieli w tym kontekście, że już w 2011 korespondencyjnie mogły głosować osoby niepełnosprawne, a Państwowa Komisja Wyborcza nie stwierdziła wówczas żadnych nieprawidłowości.
Referendum w sprawie odwołania
Platforma nie przesądza na razie, czy poprze prezydencką propozycję podwyższenia progu ważności dla referendum w sprawie odwołania organu jednostki samorządu wyłonionego w wyborach bezpośrednich. Bronisław Komorowski proponuje, aby dla ważności takiego referendum konieczna byłaby frekwencja nie mniejsza niż w czasie wyborów tego organu (obecnie jest to 3/5 liczby osób, które wzięły udział w wyborach).
- Nie znamy projektu prezydenckiego, a jedynie jego założenia, poczekamy na ustawę - powiedziała Kidawa-Błońska pytana o tę propozycję prezydenta. Podkreśliła jednocześnie, że w ostatnim roku ma miejsce wiele referendów, których celem nie jest "poprawa jakości funkcjonowania samorządu", ale odwołanie władz lokalnych przed upływem ich kadencji.
Politycy PO byli też pytani o wypowiedź prezydenta, który w wywiadzie dla TVP1 zasugerował, że nie weźmie udziału w ewentualnym referendum ws. odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Kidawa-Błońska przekonywała, że podstawową formą demokracji nie są referenda, a wybory, w których wybiera się władze. Jak oceniła, niewzięcie udziału w referendum to też forma głosowania. Zdaniem Kidawy-Błońskiej, ci którzy są zadowoleni z rządów Gronkiewicz-Waltz (lub nastawieni do niej obojętnie) powinni pójść na wybory samorządowe za rok, a nie brać udziału w ewentualnym referendum.
Skorzysta 1 proc. wyborców
Projekt zmian w Kodeksie wyborczym trafił już Sejmu. Platforma szacuje, że w wyborach samorządowych w 2014 roku z głosowania korespondencyjnego skorzysta około 1 proc. wyborców.
Autor: aw/jk / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shuttercstock