PO wydała krocie na zabezpieczenie trwających właśnie wyborów na szefa partii. Mimo to dziennikarzowi "Rzeczpospolitej" nie sprawiło trudu zdobycie karty uprawniającej do głosowania. Oddał też ważny głos w trwających tylko sześć dni wyborach w internecie. Elektroniczne głosowanie kończy się już jutro, bo PO - pisze "Rz" - boi się ataku hakerów.
Okazało się jednak, że ani internetowi przestępcy, ani podrabiane materiały wyborcze nie są największym zagrożeniem dla wiarygodności wyborów. Jest nim drugi obieg kart do głosowania.
A jak podkreśla "Rz", z uwagi na to, że to pierwsze na taką skalę głosowanie partyjne w Polsce, Platforma robi wszystko, aby uniknąć wpadek, a co za tym idzie kompromitacji.
(Nie)bezpiecznie
Partnerem w przygotowaniu wyborów jest firma TNS Polska, odpowiadająca za drukowanie i zabezpieczenie materiałów wyborczych, a także zarządzanie internetową witryną do głosowania.
Ze względów bezpieczeństwa partia drukowała materiały wyborcze w czterech różnych drukarniach - wylicza gazeta. "Rz" zdradza, że dziennikarz zagłosował w sieci na Donalda Tuska, a korespondencyjnie na Jarosława Gowina, by nie zmieniać ostatecznego wyniku elekcji. WIĘCEJ PRZEGLĄDÓW PRASY
Autor: mn\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24