W nocy ze środy na czwartek policja weszła do punktu pomocy humanitarnej warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej w gminie Gródek (Podlaskie). Jak relacjonują aktywiści, funkcjonariusze przesłuchali wolontariuszy oraz zabrali komputery i telefon. Rzecznik podlaskiej policji twierdzi, że czynności były prowadzone w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa - organizowania nielegalnego przekroczania granicy.
"Właśnie trwa przeszukanie punktu pomocy humanitarnej Warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej na Podlasiu. Uzbrojeni policjanci wkroczyli na teren prywatny, a wolontariusze są przesłuchiwani. Działania te są kolejną próbą zastraszania osób niosących pomoc humanitarną!" – taką informację w czwartek (16 grudnia) po godzinie 2 w nocy podała na Twitterze Grupa Granica.
Jakub Kiersnowski, prezes warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, poinformował, że przeszukanie rozpoczęło się w środę o około godz. 21.
‼️ Właśnie trwa przeszukanie punktu pomocy humanitarnej Warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej na Podlasiu. Uzbrojeni policjanci wkroczyli na teren prywatny, a wolontariusze są przesłuchiwani. Działania te są kolejną próbą zastraszania osób niosących pomoc humanitarną!
— Grupa Granica (@GrupaGranica) December 16, 2021
"Przesłuchiwano wolontariuszy, skonfiskowano komputery i telefon"
- Przesłuchiwano wolontariuszy. Z tego, co wiemy, zostały skonfiskowane komputery i telefon, którymi posługujemy się w naszej pracy – relacjonował prezes KIK.
Dodał, że w trakcie policyjnej akcji nie było go na miejscu. Pojawił się tam później.
- Nasz punkt działa od 15 października. Wszystko odbywa się w granicach prawa. Niesiona jest pomoc humanitarna. Nasi wolontariusze przeszli wszelkie niezbędne szkolenia na temat tego, jak działać przy granicy - poprzednio w strefie stanu wyjątkowego, a teraz strefie zamkniętej. Podczas naszych interwencji spotykaliśmy się wielokrotnie z funkcjonariuszami policji czy Straży Granicznej. Nie było żadnych zastrzeżeń do naszej pracy – mówił Kiersnowski.
Aktywiści mówią o kolejnym przykładzie zastraszania, policja na razie milczy
Natomiast Katarzyna Staszewska - aktywistka z Grupy Granica - przekazała, że na miejscu było około 12 samochodów policyjnych.
- Z naszej perspektywy jest to kolejny przykład zastraszania i represji wobec osób, które angażują się w pomoc humanitarną - ratowanie życia zziębniętych i cierpiących osób - powiedziała przed kamerą TVN24.
Policja: podejrzenie organizowania nielegalnego przekroczania granicy
W czwartek (16 grudnia), przed godziną 11, do sprawy odniósł się podinspektor Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji, który stwierdził, że mundurowi prowadzili czynności procesowe w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa z artukułu 264 paragraf 3 kodeksu karnego. Przepis ten mówi o tym, że "kto organizuje innym osobom przekraczanie wbrew przepisom granicy Rzeczypospolitej Polskiej" podlega karze od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
- W trakcie czynności przesłuchano świadków oraz zabezpieczono komputery i telefony - informuje Krupa. A w rozmowie z Polską Agencją Prasową dodał: - Nikt w związku z tymi czynnościami na chwilę obecną nie został zatrzymany.
Rzecznik podlaskiej policji podkreślił, że przeprowadzone czynności "zostały wykonane na podstawie i zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego". - Na obecnym etapie prowadzonych czynności są to jedyne informacje, jakie mogę przekazać - poinformował Krupa.
Przed kamerą TVN24 dodał, że podstawą przeprowadzenia czynności przez funkcjonariuszy były informacje, które policjanci pozyskali około godziny 19, kiedy w pobliżu punktu KIK skontrolowali dwa pojazdy. - Z tych informacji wynikało podejrzenie popełniania przestępstwa w związku z organizacją pomocnictwa przy nielegalnym przekraczaniu granicy. W tym kierunku prowadzone były czynności - powiedział rzecznik.
Kto organizuje innym osobom przekraczanie wbrew przepisom granicy Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8
KIK: przesłuchiwali ich do piątej rano
Przed godziną 13 oświadczenie w sprawie wydał Zarząd Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Czytamy w nim, że w środę, w prowadzonym przez KIK punkcie dyżurowało czterech wolontariuszy.
"Trzech z nich zostało zatrzymanych w godzinach popołudniowych przez Policję, kilka godzin przetrzymywano ich w policyjnym radiowozie. Następnie wieczorem około godziny 21:00 kilkunastu uzbrojonych w broń automatyczną funkcjonariuszy Policji dokonało przeszukania w Punkcie Interwencji Kryzysowej prowadzonym przez KIK. Funkcjonariusze zebrali wszystkich dyżurujących wolontariuszy w PIK i przesłuchiwali ich do piątej rano" – głosi oświadczenie.
W swoim oświadczeniu KIK informuje, że funkcjonariusze skonfiskowali wszystkie komputery i telefony wykorzystywane do pracy punktu, ale też prywatne telefony wolontariuszy, inny sprzęt elektroniczny i całą dokumentację.
Klub powiadomił Rzecznika Praw Obywatelskich i prymasa Polski
Klub uważa akcję policji za "działanie z pozycji siły absolutnie nieadekwatne do sytuacji". W oświadczeniu zarząd KIK domaga się też od przedstawicieli policji wyjaśnienia sprawy i "jak najszybszego zwrotu sprzętu (...) wolontariuszom, żeby mogli wrócić do świadczenia działań pomocowych".
KIK zaznacza też, że o sprawie poinformowani zostali Rzecznik Praw Obywatelskich i przedstawiciele Kościoła, w tym prymas Polski.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24