Wiesław K. ps. Simon ma kolejne kłopoty z prawem. To człowiek z kryminalną przeszłością, który miał bezpośredni telefon i dzwonił do byłego ministra finansów, a obecnie szefa NIK Mariana Banasia. Krakowska prokuratura kończy śledztwo i jeszcze we wrześniu ma wysłać do sądu akt oskarżenia przeciwko "Simonowi", któremu zarzuca stosowanie gróźb karalnych wobec małopolskiego biznesmena.
Kolejne kłopoty "Simona", czyli "człowieka, który dzwonił do Banasia [Mariana, prezesa Najwyższej Izby Kontroli - red.]", zaczęły się 26 września 2019 r. w małopolskich Spytkowicach. Tego dnia wyszedł z domu 37-letni Michał K., przedsiębiorca z branży budowlanej. Później widziano go jeszcze w pobliskim Zatorze. Potem kontakt z mężczyzną się urwał. Rodzina zgłosiła policji zaginięcie. Po dwóch dniach poszukiwań w oddalonym o kilkanaście kilometrów Andrychowie znaleziono otwartego białego range rovera należącego do Michała K.
Po nim samym nie było jednak śladu.
Sceptyczni wobec zaginięcia
Śledczy od początku byli sceptycznie nastawieni do wersji zakładającej porwanie Michała K. lub innej tragicznej przyczyny zaginięcia. - Spokojnie, znajdzie się. Chłop miał poważne długi, ukrywa się przed wierzycielami - zapewniali wtedy nieoficjalnie dziennikarzy tvn24.pl małopolscy policjanci.
Rzeczywiście. Po miesiącu Michał K. się odnalazł. Był za granicą. Stwierdził, że nic mu nie jest, nie chce mieć kontaktu z rodziną i nie chce, żeby go dalej szukać. Przy okazji wyszło na jaw, że z powodu problemów finansowych firma Michała K. ma poważne problemy z dokończeniem zaczętych inwestycji. Chodziło między innymi o drogę w pobliżu muzeum Muzeum Auschwitz-Birkenau, która miała odciążyć ruch podczas obchodów 75. rocznicy wyzwolenia obozu w styczniu 2020 r. Kontrakty przejęły inne firmy.
W grudniu 2019 r. "Gazeta Wyborcza" napisała, że po zaginięciu Michała K. Prokuratura Okręgowa w Krakowie wszczęła śledztwo pod kątem możliwego uprowadzenia biznesmena. Sprawa trafiła w najlepsze możliwe ręce - prowadził je ten sam śledczy, który doprowadził do rozbicia grupy odpowiadającej za porwanie w styczniu 2017 r. kilkunastoletniego chłopca spod szkoły w Krakowie oraz rozpracowania po latach sprawy zabójstwa byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony.
"Simon" dzwoni do Banasia
W śledztwie, które początkowo dotyczyło porwania biznesmena wkrótce pojawił się wątek ludzi, którzy wynajmowali kamienicę od obecnego szefa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Gdy śledczym udało się przekonać do zeznań zaginionego do niedawna Michała K., ten przyznał, że jednym z powodów, dla których upozorował swoje zaginięcie, był strach przed braćmi K.
O Wiesławie K. ps. Simon cała Polska usłyszała we wrześniu 2019 roku. W reportażu "Superwizjera" dziennikarz Bertold Kittel próbował ustalić, w jakich okolicznościach szef NIK Marian Banaś wynajął kamienicę w krakowskim Podgórzu mężczyznom z kryminalną przeszłością. Gdy Kittel z ukrytą kamerą pojawił się w hotelu na godziny i zaczął zadawać pytania, obwieszony złotem "Simon" wyciągnął komórkę i stwierdził: "Kurde. A może niech pan poczeka, ja zadzwonię do Banasia".
Szef NIK potwierdził później, że Wiesław K., skazywany w przeszłości za pobicie z użyciem niebezpiecznego narzędzia i podejrzewany o przynależność do mafii sutenerskiej, rzeczywiście do niego zadzwonił. Twierdził jednak, że "Simon" nie jest jego znajomym, choć ten w rozmowie zwracał się do prezesa NIK na ty.
Przy okazji wyszło też na jaw, że kamienicę przy Krasickiego Banaś wynajmował przestępcom za całkowicie nierynkową kwotę 5 tysięcy złotych, a w budynku mieścił się hotel na godziny, gdzie prostytutki przyjmowały klientów.
Jak ujawnił reporter “Faktów” Wojciech Bojanowski, Wiesław K. miał też na koncie wyrok za groźby. Sąd w Elblągu skazał go za próbę odzyskania długu. Żeby odzyskać 1000 złotych straszył dłużnika, że obetnie mu rękę i zgwałci córkę.
Siekiera w torbie
Z informacji tvn24.pl wynika, że za podobne groźby wobec małopolskiego biznesmena Michała K. Wiesław K. został zatrzymany w lutym tego roku. Do zatrzymania doszło wcześnie rano, w dzielnicy, gdzie znajduje się słynna kamienica Banasia. "Simon" na widok zbliżających się do niego ubranych po cywilnemu policjantów sięgnął do torby i wyciągnął z niej siekierę. Dopiero gdy mężczyźni wyciągnęli służbowe legitymacje i przeładowali broń, odłożył siekierę na ziemię.
Po przewiezieniu do prokuratury K. usłyszał zarzut zmuszania groźbą i przemocą Michała K do zwrotu długu (artykuł 191 par. 2 Kodeksu karnego). Według ustaleń śledczych Wiesław K. miał straszyć przedsiębiorcę budowlanego odcięciem ręki w razie niespłacenia zobowiązań.
Informacje te potwierdził tvn24.pl rzecznik krakowskiej prokuratury. "Wydział I Śledczy Prokuratury Okręgowej w Krakowie prowadzi śledztwo przeciwko Wiesławowi K., w toku którego podejrzanemu przedstawiono zarzut stosowania przemocy wobec ustalonej osoby, celem zmuszenia jej do zwrotu wierzytelności" - przekazał nam prokurator Janusz Hnatko.
Jak ustaliśmy, śledztwo jest na końcowym etapie i jeszcze we wrześniu akt oskarżenia w tej sprawie ma trafić do sądu.
Niezainteresowany
To nie koniec kłopotów “Simona”. 14 lipca krakowski sąd wydał wyrok w sprawie, w której mężczyzna był oskarżony o przywłaszczenie samochodu o wartości 5 tysięcy - też w ramach odzyskiwania długów. Sąd nakazał jedynie Wiesławowi K. zapłatę 5 tysięcy złotych na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej i umorzył sprawę warunkowo na dwa lata próby. To niejedyna sprawa tego typu, w której Wiesław K. usłyszał wyrok. 17 maja 2017 roku został skazany za naruszenie nietykalności i stosowanie gróźb na karę 1600 złotych grzywny.
Chcieliśmy uzyskać komentarz podejrzanego do zarzutów przedstawionych mu przez prokuraturę. Wiesław K., za pośrednictwem swojego adwokata Grzegorza Duchnika, przekazał, że nie jest zainteresowany rozmową z tvn24.pl.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24