Jeden z najlepiej ocenianych polskich spektakli muzycznych ostatnich lat – kultowe "Hair" w wykonaniu aktorów wrocławskiego Teatru Capitol – za kilka dni przyjeżdża do Warszawy. To jedna z ostatnich okazji, by zobaczyć przedstawienie, na potrzeby którego przygotowano nowe tłumaczenia piosenek musicalu. Spektakl zostanie zagrany tylko raz – 9 lutego w stołecznej Sali Kongresowej.
Pierwszy raz na świecie "Hair" wystawiono w burzliwym roku 1968 na Broadwayu. 10 lat później jego filmową wersję publiczności pokazał Miloš Forman i od tego czasu piosenki z musicalu zaczęły nucić obie Ameryki i cała Europa.
Długie włosy, czyli wolność
Ale "Hair" to coś więcej niż tylko wpadające łatwo w ucho piosenki i efektowne choreografie taneczne. Dla Amerykanów opowieść o młodych hipisach żyjących na ulicach Nowego Jorku i robiących wszystko, by nie jechać na wojnę do Wietnamu, stała się manifestem pacyfizmu. Noszenie długich włosów zaczęło symbolizować wolność i sprzeciwianie się państwu, które narzuca człowiekowi godzące w nią prawa. Hipisi kwestionowali tradycyjne instytucje społeczne, jak małżeństwo, czy rodzina. Gardzili konwenansami i konsumpcyjnym modelem życia. Propagowali za to pacyfizm i życzliwość.
Z artystycznego punktu widzenia "Hair" był jednym z pierwszych musicali, który na deski teatru wprowadził muzykę rockową. Zresztą pełna nazwa spektaklu brzmi: "Hair. Amerykański plemienny musical rockowy". Nowy gatunek zyskał popularność, a rock na scenie stał się czymś, co bardzo szybko przestało dziwić publiczność. Przy okazji pierwszych inscenizacji w USA rozgorzała też dyskusja o prawach i granicach wolności artysty.
Z musicalem do sądu
Przez kontrowersyjne teksty piosenek, odwołujące się do narkotyków oraz "antypaństwowe" sceny, na przykład palenia flagi amerykańskiej, władze jednego ze stanów chciały zabronić wystawiania musicalu. Sprawa swój finał znalazła dopiero w Sądzie Najwyższym, który zdecydował, że zakaz inscenizacji byłby pogwałceniem Konstytucji Stanów Zjednoczonych.
Do dziś musical – tylko w USA – wystawiono ponad 17 tysięcy razy. Na deski Broadwayu "Hair" wróciło w nowej wersji w 2009 roku.
Nowe tłumaczenia, nowa wersja
U nas jego pierwszą realizację przygotował dopiero pod koniec lat 90-tych Wojciech Kościelniak w Teatrze Muzycznym w Gdyni. W 2002 roku Kościelniak został dyrektorem wrocławskiego Capitolu i zabrał ze sobą część gdyńskich aktorów. To właśnie we Wrocławiu powstała druga polska wersja kultowego musicalu, z nowymi tłumaczeniami wszystkich wykonywanych utworów.
Wrocławskie "Hair" nie jest osadzone w tak sztywnych ramach, jak amerykański oryginał. Tu nie idzie o konkretną wojnę, ale o każdą próbę zniewolenia drugiego człowieka i narzucenia mu swojego porządku. Dlatego mundury aktorów autorzy zamienili w garnitury i pozbyli się tak dosłownych odwołań do konfliktu w Wietnamie.
Zamiast ulic nowojorskiej dzielnicy East Village – jak w pierwowzorze – akcja wrocławskiej wersji musicalu rozgrywa się w pracowni artystycznej urządzonej w klimatycznym lofcie. Autorem pomysłu na scenografię, która pozostaje jednym z większych walorów inscenizacji, jest grafik Michał Hirsulidis. Nad całością czuwał Konrad Imiela, a na deskach sceny warszawskiej Sali Kongresowej zobaczymy 9 lutego m.in. Bartosza Pichera, Adriana Kącę, Agnieszkę Bogdan, Justynę Antoniak i Monikę Dawidziuk.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: fot. materiały organizatora