- John pracował nad sobą długo i ciężko. Jestem szczęśliwy, że mogę mu dać możliwość powrotu do świata, gdzie był tak kreatywny - Oscar de la Renta, jeden z najbardziej znanych projektantów mody, uzasadnił, dlaczego zatrudnił Johna Galliano. Dla Brytyjczyka to pierwsza praca od czasu skandalu, w wyniku którego stracił pracę w domu mody Dior i został wykluczony z branży.
"To comeback Galliano. Symbolizuje nowy początek w jego karierze" - ogłosił dziś magazyn "WWD".
Skompromitowany projektant, który był bohaterem skandalu dwa lata temu i przez ten czas przebywał na przymusowej emeryturze, wraca do gry. Rękę wyciągnął do niego jeden z najbardziej wpływowych w USA kreatorów - Oscar de la Renta, u którego ubierają się m.in. Michelle Obama, Sarah Jessica Parker i Cameron Diaz. 81-latek dał koledze pracę w swojej firmie.
- John i ja znamy się od wielu lat. Jestem wielkim wielbicielem jego talentu - de la Renta powiedział "WWD". - Pracował nad sobą długo i ciężko, by odzyskać dobre imię. Jestem szczęśliwy, że mogę mu dać możliwość powrotu do świata, gdzie był tak kreatywny. Każdy zasługuje na drugą szansę - uzasadnił swoją decyzję.
Rzecznik walki z antysemityzmem i nietolerancją?
Nie wiadomo na czym konkretnie ma polegać pomoc Amerykanina, ale Galliano będzie pracował u niego w Nowym Jorku przez miesiąc. Za tym pomysłem stoi Anna Wintour, redaktor naczelna amerykańskiego "Vogue'a" i jednocześnie przyjaciółka obu panów. To również ona załatwiła Galliano posadę w domu mody Christian Dior, gdzie przez 15 lat był dyrektorem kreatywnym, a także przez cały ten czas promowała jego kolekcje.
- Jestem wdzięczny za wsparcie Oscara i jego wiarę we mnie. Z pokorą przyjmuję zaproszenie - tak Brytyjczyk skomentował swoją nową posadę. Zdradził także, że jest alkoholikiem i w ciągu ostatnich dwóch lat leczył się z uzależnień. - Powiedziałem i zrobiłem rzeczy, które zraniły innych, zwłaszcza społeczność żydowską. Przepraszam za ból, który spowodowałem" - powiedział.
Popiera go Anti-Defamation League, jedna z najstarszych i najważniejszych organizacji żydowskich na świecie, której celem jest walka z nienawiścią i uprzedzeniami wobec Żydów, choć wcześniej ostro go krytykowała.
- Pan Galliano pracował mozolnie nad zmianą poglądów i poświęcił sporo czasu na czytanie i uczenie się o złu wynikającym z antysemityzmu i rasizmu - powiedział Abraham H. Foxman, dyrektor ADL. - Wiele razy się z nami spotkał i przyjął pełną odpowiedzialność za swoje poprzednie wypowiedzi. Zrozumiał też, że tego typu komentarze nie mogą mieć miejsca w społeczeństwie - dodał, sugerując, że Galliano może niebawem stać się "rzecznikiem walki z antysemityzmem i nietolerancją".
Bez pracy, bez orderu
53-latek w lutym 2011 roku - w kawiarni w Marais, żydowskiej dzielnicy Paryża - pod wpływem alkoholu wygrażał siedzącym obok ludziom. Krzyczał: "Brudne żydowskie gęby, powinniście nie żyć". Do mediów przeciekł też film wideo, który ktoś nakręcił kilka miesięcy wcześniej w tej samej kawiarni telefonem komórkowym. Widać tam, że kreator woła do pobliskiego stolika: "Osoby, jak wy, byłyby dzisiaj martwe. Wasze matki i przodkowie byliby wszyscy, k..., zagazowani" oraz "Kocham Hitlera".
Miesiąc później zwolniono go z posady u Diora, a także wyrzucono z własnego domu mody (w którym Dior ma większościowe udziały). Na rozprawie sądowej w Paryżu przeprosił i przyznał, że feralnego dnia był nafaszerowany lekami uspokajającymi i antydepresantami, dlatego nie pamięta nic ze swojego skandalicznego zachowania. Sąd uznał go winnym i skazał na 6 tys. euro grzywny w zawieszeniu. W ub.r. prezydent Francji pozbawił go najwyższego francuskiego odznaczenia - orderu Legii Honorowej.
Nikt nie wie, jaki będzie następny ruch Galliano. Choć wielu - w tym giganci świata mody Giorgio Armani, Stefano Gabbana i Grace Coddington - publicznie go poparli i wyrazili nadzieję, że wróci do projektowania na stałe.
Autor: am/ja / Źródło: WWD, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe | materiały prasowe