27-letni kierowca i jego 20-letnia pasażerka trafili do szpitala po tym, jak auto, którym podróżowali, zderzyło się w miejscowości Łysołaje (województwo lubelskie) z jeleniem. Nie wymagali jednak hospitalizacji. Zderzenia nie przeżyło zwierzę. Jelenia zostawiono na poboczu, a następnego dnia policja otrzymała zgłoszenie, że ktoś pozbawił go głowy. Teraz szuka sprawcy.
W niedzielę (22 sierpnia) po godzinie 21 na drodze wojewódzkiej w miejscowości Łysołaje w gminie Milejów bmw zderzyło się z jeleniem. Zniszczeniu uległa maska i przednia szyba auta.
- Do szpitala został przewieziony 27-letni mieszkaniec gminy Niemce, który siedział za kierownicą oraz jego 20-letnia pasażerka. Po udzieleniu pomocy zostali zwolnieni do domu. Drugiej, 44-letniej, pasażerce nic się nie stało - mówi starszy aspirant Magdalena Krasna z Komendy Powiatowej Policji w Łęcznej.
Następnego dnia martwe zwierzę nadal leżało na poboczu
Na miejscu pracowali strażacy z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Łęcznej oraz z Ochotniczej Straży Pożarnej z Milejowa.
Padłe zwierzę zostało przez nich odciągnięte na pobocze. Policja poprosiła zaś zarządcę drogi o zabranie jego truchła. – Następnego dnia około godziny 11 dostaliśmy jednak zgłoszenie, że nie tylko nadal leży ono na poboczu, ale że zostało pozbawione głowy. Rozpoczęliśmy więc postępowanie w kierunku bezprawnego pozyskania trofeów zwierząt łownych. Za ten występek grozi grzywna, kara ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku - relacjonuje Krasna.
Prosi też wszystkich, którzy mają jakiekolwiek informacje o tym, kto mógł pozbawić zwierzę głowy, o zgłaszanie się na policję. - Gwarantujemy anonimowość - podkreśla.
Firma, z którą zarząd dróg podpisał umowę, ma 24 godziny na zabranie truchła
Rzecznik Zarządu Dróg Wojewódzkich w Lublinie Kamil Jakubowski potwierdza, że zgłoszenie o tym, że na poboczu drogi leży martwe zwierzę wpłynęło ze strony policji w niedzielę w godzinach wieczornych.
- W okresie letnim, z uwagi na ograniczone możliwości kadrowe, nie prowadzimy dyżurów nocnych i weekendowych. Na miejscu nasi pracownicy byli więc w poniedziałek około godziny ósmej. Zwierzę miało jeszcze wtedy głowę. Zostało przeciągnięte poza pas drogowy, by nie stwarzało zagrożenia - mówi.
Zarząd dróg powiadomił też o zaistniałej sytuacji firmę, z którą ma podpisaną umowę dotyczącą zabierania i utylizacji padłej zwierzyny. - Firma ta ma - od wysłania przez nas zgłoszenia - 24 godziny na wykonanie usługi. Termin został zachowany. Trudno powiedzieć, kto odciął zwierzęciu głowę. Miejmy nadzieję, że policja to ustali - podkreśla rzecznik.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KP PSP w Łęcznej